poniedziałek, 25 listopada, 2024
Strona głównaLifestyleGdzie jest uprzejmość?

Gdzie jest uprzejmość?

Jeden dzień, dwie sytuacje, które uświadomiły mi jakie niemiłe bywa nasze społeczeństwo. Z dnia na dzień tracę nadzieję, że to kiedykolwiek się zmieni. Dlaczego tak wiele osób zaczyna dzień od uprzykrzenia sobie życia? Dlaczego większość osób patrzy na drugą osobę z pogardą, a uśmiech do kogoś obcego na ulicy jest coraz rzadziej spotykany?Gdzie jest uprzejmość? Poznajcie moją historię. Jestem pewna, że podobne sytuacje przydarzyły się niejednej z Was.

Kilka dni temu, kiedy wracałam do domu po ciężkim dniu egzaminów przydarzyła mi się bardzo niemiła sytuacja. Do dnia dzisiejszego nie mogę zrozumieć jak człowiek może być takim chamem ( przepraszam za określenie, ale to jedyne, które w tej sytuacji pasuje ) i potraktować tak drugiego człowieka. Wszystko wyglądało mniej więcej tak:

Powolnym, zmęczonym krokiem zbliżałam się do przejścia dla pieszych. W pewnym momencie jeden z samochodów zatrzymał się i pozwolił mi przejść. Opolski rynek jest słabo oświetlony, a droga wyłożona kostką. Trzeba uważać, żeby się nie poślizgnąć i nie złamać sobie nogi. Kiedy zbliżałam się do końca pasów pan, który przepuścił mnie na przejściu, otworzył okno i po prostu nawyzywał mnie od wszystkiego co najgorsze. Stwierdził, że jestem ofiarą losu i mam szybciej ruszyć ten gruby tyłek, bo on zaraz rusza i nic go nie interesuje. Razem z przechodnimi, którzy również w tym momencie przechodzili przez pasy byliśmy w szoku. Pan miał chyba zły dzień i musiał pierwszej lepszej osobie zrobić przykrość i wyładować na niej złą energię.

Oczywiście dzień się na tym jednym wydarzeniu nie skończył. W tej drugiej sytuacji nie grałam osoby pokrzywdzonej, ale byłam obserwatorem. Młoda mama bliźniaków, która pchając wózek ze swoim maluchami, została “zrównana z ziemią” przez starszego pana z laseczką, który miał jej za złe to, że jej wózek jest tak szeroki i zajmuje pół przejścia na moście. Stwierdził również, że powinna wybrać inna drogę, a nie zagradzać ludziom przejście tym wielkim “czołgiem”. Dziewczyna była w wielkim szoku. Nie była w stanie nic odpowiedzieć temu panu. Pan nie dawał za wygraną i dalej wyrzucał swoją złą energię i rozładowywał emocje na tej biednej kobiecie.

Jestem pewna, że każdej z Was przydarzyła się w życiu podobna sytuacja. Przypomnijcie sobie jak się w tamtej chwili czułyście. Na pewno większość z Was czuła smutek.  Każdego dnia uśmiecham się do obcych osób na ulicy. To jest taki mój rytuał. Zacznijcie robić tak samo! Uśmiech nic nie kosztuje, a nasze społeczeństwo od razu zmienia się na lepsze. Pomyślcie siebie co by było, gdybyśmy my dorośli, brali przykład z małych dzieci, którym uśmiech nie schodzi z twarzy? Bez dwóch zdań, życie byłoby jeszcze piękniejsze! Starajcie się nie wyładowywać emocji na obcej, niczemu winnej osobie. W końcu złej energii można pozbyć się robiąc wymagający trening, prawda?:) Jakie są Wasze sposoby na wyładowanie złych emocji?

Pozdrawiam,

Dominika

Dominika
Dominikahttps://www.tipsforwomen.pl
Zakręcona studentka, zakochana w sporcie i zdrowym odżywianiu. W wolnych chwilach zajmuję się blogowaniem. Zamierzam motywować Was do aktywnego trybu życia i udowodnić Wam, że można wszystko!!! Wystarczy tylko naprawdę tego chcieć.
RELATED ARTICLES

27 KOMENTARZE

  1. No racja, ostatnimi czasy tylko trening pomaga w wyładowaniu złych emocji i muszę powiedzieć, że jest niezwykle skuteczny! 🙂 ..najgorzej jeśli wychodzisz z domu po naładowana pozytywnymi emocjami, a to jakiś “cieć” wiecznie niezadowolony z życia, w umiejętny sposób całe twoje endorfiny “obala” na ziemie ;x A jeśli chodzi o uśmiechanie się do obcych – fajna praktyka, ale w naszym społeczeństwie średnio się sprawdza, ludzie na ulicy zazwyczaj idą ze swoimi ponurymi minami z ogromem problemów na głowie i w nosie mają to, czy ktoś akurat chce być uprzejmy i “obdarować” ich uśmiechem 🙂

    ps: moja 3-letnia podopieczna swoje emocja rozładowuje na poduszce – czasami pomaga, ale osobiście nie próbowałam 😉

  2. No racja, ostatnimi czasy tylko trening pomaga w wyładowaniu złych emocji i muszę powiedzieć, że jest niezwykle skuteczny! 🙂 ..najgorzej jeśli wychodzisz z domu po naładowana pozytywnymi emocjami, a to jakiś “cieć” wiecznie niezadowolony z życia, w umiejętny sposób całe twoje endorfiny “obala” na ziemie ;x Ja byłam ostatnio tylko świadkiem sytuacji, kiedy pewna starsza Pani naubliżała kierowcy autobusu, że spóźnił się 10 minut i miała wielkie pretensje, że na rozkładzie jest jedna godzina, a on przyjeżdża o innej ;x
    A jeśli chodzi o uśmiechanie się do obcych – fajna praktyka, ale w naszym społeczeństwie średnio się sprawdza, ludzie na ulicy zazwyczaj idą ze swoimi ponurymi minami z ogromem problemów na głowie i w nosie mają to, czy ktoś akurat chce być uprzejmy i “obdarować” ich uśmiechem 🙂

    ps: moja 3-letnia podopieczna swoje emocja rozładowuje na poduszce – czasami pomaga, ale osobiście nie próbowałam 😉

    • To trzeba na mieście przygotować takie miejsca z poduszkami, gdzie udzie ze złą energią beą mogli ją tam wyładować! 😀

  3. Kochana Dominiko,
    Ludzie są byli i będą chamscy i tego niestety nic niejest wstanie zmienić. Bo jak komuś słoma z butów wystaje no nawet drogie skórzane buty tego faktu nie ukryja 😉
    Twoje przypadki są nie warte komentarza gdyż szkoda czasu na gnomy tracić. Ja pokazałabym z uśmiechem środkowy palec i poszła dalej… pamiętam sytuacje kiedy mega zmęczona w zaawansowanej ciąży usiadłam z wytchnienien na ławce na przystanku a dwóch starszych panów którym do tamtego momentu stanie nie przeszkadzało zaczeli komentować w ten sposób “nam to by sie znowu hitler tu przydał, zrobił by z hołotą porządek. Młoda siedzi a my stać musimy” obruciłam sie spokojnie spojrzałam na delikwentów i stwierdziłam tylko “gdyby hitler tu był to panów już dawno by tu nie było.” Chamsko być może ale czasem trzeba ludziom oczy otworzyć. Na codzień pracuje w handlu. Mamy klientów którzy przychodzą tylko po to by podbudować swoje ego wyżywając sie na kasjerce. Niestety taką mamy “kulture”. Głowa do góry i z uśmiechem idz przez świat. Na 10 rozdanych uśmiechów któryś napewno do ciebie wróci. Buziak Uścisk i słoneczny Uśmiech dla Ciebie 🙂

    • Bogusia na szczęście jestem odporną osobą. Szkoda, że takie zachowanie coraz częściej pojawia się na naszych ulicach. Sprawę w handlu w 100 % rozumiem. Wiem jacy ludzie potrafią być dla pracowników.
      Buziaki Kochana! 🙂

  4. Ja miałam taka sytuacje w tramwaju. Starszy pan stwuerdzil ze jestem zle wychowana bo nie ustepuje miejsca starszym ludziom, ale nie zauwazyl ze za nim bylo pelno wolnych siedzen. Czesto zdarzaja sie podobne sytaucje.

  5. Żeby to jedna taka sytuacja się zdarzyła 😉
    Najlepszy sposób na rozładowanie emocji: sprzątanie lub trening i oczywiście ramię ukochanego faceta, który ma ogrom cierpliwości do mnie 🙂

  6. A mi jakiś czas temu przydarzyła się taka historia: skończyłam pracę i stałam na przytanku w oczekiwaniu na autobus. Widzę, chodzi bezdomny dzadziuś w poszukiwaniu jedzenia. Wyciągnął ze śmietnika chrupki i zaczął jeść. Przypomniało mi się,że mam w torebce kanapkę,podeszłam do Pana i mówię ”proszę,niech Pan weźmie”, na co On grzecznie odmówił ”nie, dziękuję… Ale proszę się poczęstować chrupkami:-)”. Odmówiłam.. Nie chciałam Pana obiadać 😉 Czasem można też spotkać życzliwych 🙂 a tych nieżyczliwych dopadnie w końcu karma 🙂

  7. Mieszkam w Warszawie i takie sytuacje jak opisujesz baaardzo często się zdarzają. Ludzie tu pędzą i mają za nic innych. Trudno nawet wyliczyc ile takich sytacji mialam. Taksowkarz ktory przez dwa pasy na wislostradzie krzyczal do mnie za takich jak ja to powinno sie mordowac, kobieta w tramwaju ktora mi ublizala bo prosilam zeby sie na mnie tak nie pchala bo jestem w ciazy, kobieta krzyczaca na mnie w autobusie ze smiem siedziec i jeszcze czytac ksiazke kiedy gdzies tam na poczatku stoi kobieta z dzieckie (ktorych nie miala prawa widziec z polowy zatloczonego autobusu), kobieta ta uznala ze skoro siedze to moim obowiazkiem jest rozgladanie sie… no i jeszcze facet ktory uderzył w moj samochod a potem nawyzywal od ku… i dziw…. za to ze nie pozwolilam wcisnac mu sie przede mnie w korku (a musze nadmienic ze grzecznie czekalam na swoja kolej do zmiany swiatel przez prawie godzine, wiec uznalam ze cwaniaka nie wpuszcze). tak, jest duza frusrtacja w spoleczenstwie. Czesto takie sytuacje doprowadzaly mnie wrecz do placzu. ale wiecie co w tym wszystkim jest najgodsze? Ze nikt nie reaguje, nikt nie wspiera tego pokrzywdzonego, tylko sie przysluchuja i przygladaja. Ja za swoja misje uznalam ze nie bede bierna i jak widze ze ktos sie na kims wyladowuje to sie wlaczam! Uwazam ze od samego rozdawania usmiechow malo zmienimy. Zmienimy tylko wtedy kiedy bedziemy pokazywac frustratom ze nie sa tacy fajni jak o sobie mysla.

  8. Ja pokaz nie uprzejmości, pogardy, rasistowskich poglądów dostałam, nie od Polskiego społeczeństwa a od Niemieckiego ..
    Wracajać pewnego dnia pięknego z Berlina musiałam sie przesiąść by dojechać do miejsca do celowego. Zmęczona wsiadłam, jak się(niestety) później okazało nie do tego pociągu co powinnam.. Wylądowałam, gdzieś pod Hamburgiem.. zamiast w Szczecienie .. cały sytuację podsysało to, że mój telefon był telefonem na kartę, wiec nie za wiele mi niej zostało… prosiłam przypadkowych ludzi by mi pozwolili zadzownić do znajomego z Berlina by mi jakoś pomógł, na domiar złego miałam pare euro, resztę polskich złotych i nie starczyło mi nawet na bilet powrotny! Ludzie z checią pomagali, dawali zadzwonić, byli pomocni.. ale, właśnie, zawsze musi być pewne ale.. Policja( patrolowała dworzec), ta od której oczekujemy najwiecej, która ma pomagać, potraktowała mnie jak bezdomną, która wyłudza od ludzi, telefony itp! Nie mówili , ba nie starali się mówić po angielsku, niestety niemieckiego nie opanowałam na tyle by wchodzić w głębsze konwersację. Gdy poprosiłam osobę by mi tłumaczyła z niemckiego na angielski, zaczeli krzyczeć by “bezdomnym jakimś nie pomagała” Nie pomogli, nic, a nawet poczułam się jak śmieć.. ostatecznie wyrzucili mnie poza dworzec…każda próba wejścia z powrotem, kończyła się krzykiem Policjantki i wręcz usiłowaniem użycia siły fizycznej wobec mnie! Z pomocą przyszła rodzina niemców, ktorzy mówili po angielsku, którzy wymienili mi polskie pieniądze na euro, posiedzieli ze mną w oczekiwaniu na pociąg trochę, byli przemili..niestety nie wszyscy są tacy. Nie spotkałam się nigdy by człowiek mógł byc tak beszczelny do drugiego człowieka. Po powrocie i opowiedzeniu co wydarzyło się, znajomi ze złośliwością stwierdzali ” Wojna sie skończyła aich przywódca zmarł”

    Pozdrawiam.

  9. Oj, popieram całkowicie- dobry trening lekiem na całe zło. Chociaż nie zawsze wskazany! bodajże 2 lata temu szłam na spacer. Samochód zatrzymał się na pasach (przed skrzyżowaniem) żeby mnie przepuścić, rozejrzałam się-z drugiej strony nic nie jechało….i BACH! Jakaś szalona osoba wyprzedzała na skrzyżowaniu na pasach, samochód przepuszczający…przetoczyłam się na chodnik, a delikwentka( z tego co zdążyłam zauważyć kątem oka) odjechała.
    Uszkodzone kolano i obręcz ramienna. Towarzysząca mi osoba, której nic się nie stało bo szła za mną nieźle zbluzgała na odreagowanie stresu, a ja wyszłam z tej sytuacji z lekkim szokiem;))

  10. ja miałam taką sytuację, że jechalam z moją córeczką pierwszy raz autobusem ok 30 min. miała wtedy 2 lata. i żeby się nie nudziła to puściłam jej teledyski w telefonie dla dzieci 🙂 puściłam to tak cicho, że nawet ja siedząc obok ledwo słyszałam. i nagle podchodzi do nas starsza pani z drugie końca autobusu i zaczyna się wydzierać że urządziłyśmy sobie dyskotekę z autobusu itp. i się tak darła na mnie i na moją Natalkę, że ja z tego szoku nic się nie odezwałam tylko to wyłączyłam a ona do końca drogi płakała 🙁 nie wiem jak można być tak niewyrozumiałym….

  11. Ach, i od razu przypominają mi się dwie rzeczy: mój krótki, miesięczny pobyt w Stanach i książka “Success&Change” Mateusza Grzesiaka. Polacy narzekanie mają po prostu we krwi, w mentalności – i to się nie zmieni. Mam 18 lat i 80% moich znajomych reprezentuje dokładnie ten sam schemat myślenia, co ich dziadkowie czy, generalnie rzecz biorąc, osoby z poprzednich pokoleń. Generalnie sytuacja wygląda tak: im dalej na zachód, tym uprzejmości więcej. Oczywiście ma to związek z historią, wychowaniem, wartościami danego społeczeństwa. Polska zawsze “goniła” jakieś ideały, co trafnie zauważa właśnie Grzesiak w swojej książce. Świetnie ujął tam też polskość:

    (…) I żadnym pocieszeniem nie może być fakt, że większość ludzi przez całe swoje życie nie wyjdzie ponad poziom swojej rodziny czy ponad poziom “Jestem Polakiem”. Dzieje się tak dlatego, że funkcjonują w środowisku, w którym są stymulowani na przykład “polakowaniem”. A jak działa taka stymulacja? Zwróć uwagę, że w naszych mediach nie pojawia się po prostu piękna dziewczyna. U nas pojawia się konstrukt “polska Angelina Jolie”. (…) “Polakowanie” stymuluje w Tobie ramę “Jestem Polakiem”, w której ktoś w czymś nie jest dobry obiektywnie, jest zawsze “prawie” tak dobry jak zachodni oryginał.

    Co więcej, Polak rzadko kiedy skrytykuje szczerze samego siebie, a całą negatywną energię wyładuje na innych. Czyli po prostu brak nam inteligencji emocjonalnej i umiejętności zarządzania własnymi uczuciami. Spróbuj to komuś powiedzieć, a zostaniesz zrównany z ziemią 😀 To samo ma miejsce z ludźmi osiągającymi sukces i, nie daj Boże, dodatkowo atrakcyjnymi. Panie na pewno dostały posady przez łóżko, a panowie robią przekręty i kradną. Bo nikt nie chce dopuścić do siebie myśli, że może jest sposób na prawdziwe szczęście i samorealizację, a on sam jest zbyt leniwy, żeby to zrobić – tak więc odkłada to na półkę “niemożliwe”.

    Zamykając mój wywód, wrócę do USA. W ciągu jednego tygodnia poznałam tam więcej osób niż w Polsce w ciągu trzech lat i mówię to z całą szczerością. Ludzie zaczepiali mnie na ulicy, w sklepach, w kawiarniach, centrach handlowych. Starsze panie, ludzie w moim wieku, studentki, chłopcy z college’u. W sytuacji z wózkiem z postu starszy pan jeszcze ustąpiłby miejsca, a mężczyzna z samochodu odsunął szybę, pomachał i powiedział, że też ma ciężki dzień. Coś w tym stylu. Naprawdę idzie tam nabrać pewności siebie i niebywałego optymizmu. Osobiście uważam, że Polska jako naród raczej w ciągu najbliższych 50 lat tego modelu nie pojmie, bo tutaj chodzi o szczerą życzliwość wpajaną od dziecka. Jednak sama staram się być osobą przeczącą polskim stereotypom. Tylko jak tu się uśmiechać, kiedy ktoś podnosi głos bez powodu. Polska naprawdę wymaga siły – wewnętrznej i codziennej.

  12. ja miałam taką sytuację, że jechalam z moją córeczką pierwszy raz autobusem ok 30 min. miała wtedy 2 lata. i żeby się nie nudziła to puściłam jej teledyski w telefonie dla dzieci 🙂 puściłam to tak cicho, że nawet ja siedząc obok ledwo słyszałam. i nagle podchodzi do nas starsza pani z drugie końca autobusu i zaczyna się wydzierać że urządziłyśmy sobie dyskotekę z autobusu itp. i się tak darła na mnie i na moją Natalkę, że ja z tego szoku nic się nie odezwałam tylko to wyłączyłam a ona do końca drogi płakała 🙁 nie wiem jak można być tak niewyrozumiałym… 🙁

  13. Ogólnie staram się nie pamiętać takich przykrych sytuacji, które mi się przydarzyły… albo po prostu obrócić je w żart. Oczywiście, brak kultury razi po oczach tym bardziej, że tym brakiem wcale nie wykazują się, jak się powszechnie uważa, młode osoby, tylko coraz częściej starsze… Miałam taką sytuację, przyjechała do mnie do Krakowa siostra, miała dość ciężką torbę, więc w autobusie usiadłyśmy, to był początek trasy, więc przyjechał pusty. Do środka weszła starsza pani o kulach, ale stała, nie usiadła, chociaż było bardzo dużo miejsca. I wtedy inna kobieta (a raczej baba:P) spojrzała na mnie i na moją siostrę, potem na tamtą panią i zaproponowała jej swoje miejsce. Tamta odmówiła, powiedziała że nie chce siedzieć, czy coś takiego, a ta druga… Zaczęła rozmawiać ze swoją znajomą (chyba), jaka ta nasza młodzież nie wychowana, potem chyba słyszała jak rozmawiam z siostrą i powiedziała “Podkarpacie…no, od razu wiedziałam, no i gdzie oni mają się nauczyć kultury, na tych ich POLNYCH DROGACH?!”. Na szczęście i ja i moja siostra jesteśmy dobrze wychowane i mamy poczucie humory na swój temat i nic nie odpowiedziałyśmy tej pani i jak wysiadłyśmy z autobusu, to po prostu zaczęłyśmy się śmiać 😉
    Takich sytuacji jest naprawdę dużo, oczywiście to smutne że tak jest, ale myślę, że ważne, żeby nie dopuszczać tego do siebie, kiedy ktoś jest niemiły wobec nas, to strata czasu, pewnie i tak nic nie zmienimy w tej osobie. A jeśli wobec kogoś innego – samemu być uprzejmym, miłym, właśnie, uśmiechnąć się. Swoją drogą to uśmiechanie się na ulicy mi się skojarzyło z Eksperymentalnym Sygnałem Dobra, jeśli ktoś czytał “Jeżycjadę”, na pewno wie o co chodzi 😉 Uśmiecham się do was wszystkich 🙂

  14. Hej dziewczyny. Ja również ostatnio spotkałam się z taką nieuprzejmością wśród ludzi i bardzo mnie to zaciekawiło. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak jest. Ludzie swoje złe emocje rozładowują na innych osobach, które nie są niczemu winne. Zaczęłam to zauważać, od momentu zamieszkania z nową współlokatorką, która na każde moje pytania odburkuje od niechcenia, mówiąc np. “bo…?”, “no i…?”, itp. przy czym wykrzywia twarz dając mi do zrozumienia, że ma gdzieś to co do niej mówię. Stwierdziłam, że rozmowa z nią nie ma sensu i przestałam się odzywać. Na tym przykładzie i wielu innych doszłam do wniosku, że jak człowiek chce być miły to źle na tym wychodzi, bo później, tak jak zostało wspomniane, sam czuje smutek jak zostanie zignorowany. Choć mimo wszystko staram się uśmiechać do wszystkich : )

  15. Dziewczyny pracuję w sklepie z podłogami. Przychodza różni klienci, i mili i mniej mili. Do wszystkich tak samo się uśmiecham bo…lubię po prostu. Czasami mam zły dzień lecz mimo to staram się tego nie okazywać. Mam dla Was propozycję: gromadźcie tylko te dobre sytuacje, uśmiechy i życzliwośc a te złe wyrzucajcie jak papierek po cukierku do kosza. Ludzie są jacy są i nic na to nie poradzicie. Za to to Wy macie wpływ na to jak Wy to odbierzecie i co wtedy czujecie. Grunt to się nie przejmować i dalej się uśmiechać. Nie pozwólcie by jeden gbur popsuł Wam dzień. Pozdrawiam serdecznie i dystansu życzę;-)

  16. Kiedyś spotkała mnie też przykra sytuacja, uderząjąca bezpośrednio we mnie. Wyszłam z koleżanką na bieganie (nie jakieś duże, dopiero zaczynałyśmy), było bardzo gorąco (lato), więc po bieganiu poszłyśmy jeszcze w dresach na lody. Zaznaczę, że nie jestem jakaś wyjątkowo gruba (cały czas 170 cm i ~63 kg, każdy może ocenić). Koleżanka jest wyjątkowo szczupła, więc to co usłyszałam podczas wracania do domu, jedząc te nieszczęsne lody dotyczyło tylko mnie. Mianowicie, za nami szło dwóch chłopaków (btw absolutnie nie idealnych), i jeden z nich powiedział coś takiego: “Fu. Ale po lodach to nic dziwnego.” Dosyć cicho i najpierw byłam w szoku że to może dotyczyć mnie, ale po dłuższym zastanowieniu nie było raczej innej możliwości, zwłaszcza że nie było to wyrwane z rozmowy, bo oprócz tego zdania to nie rozmawiali.

    Szkoda, że niektórzy umieją swoje frustracje wyładowywać tylko na innych.

    A i jeszcze raz zostałam w deszczowy dzień “mile” oblana tak do ponad pas brudną wodą z kałuży podczas stania na przejściu przez pędzącego kierowcę <3

  17. Ja po prostu staram się doceniać miłe sytuacje i dostrzegać uprzejmość innych. Bo uprzejmości jest więcej niż nieuprzejmości, a ludzie zazwyczaj mają tendencje do zauważania tylko tego, co jest złe. Doceniam to, gdy ktoś pomoże mi z ciężką walizką, albo gdy pracownik w sklepie życzy mi miłego dnia i naprawdę stara się wykonać dobrze swoją pracę, bym wyszła z tego sklepu zadowolona. Lubię, gdy inni się do mnie uśmiechają i zagadują w miły sposób. Wtedy, gdy zwracam na to uwagę to widzę, że cały dzień składa się z małych uprzejmości i ta jedna oburzona babcia w tramwaju, krzycząca na mnie bez powodu wcale mnie nie irytuje.

  18. Nie zapomnę sytuacji gdy mialam zlamana nogę iprzechodziłam o kulach przez ulicę .Facet z samochodu otworzył szybę i wrzasnął : pośpiesz się kaleko!
    Generalnie pieszy w Polsce ma przerąbane. Jestem zazenowana gdy ktoś dziękuję mi gestem,za to ze zatrzymałam się przed przejściem. Przeciez tak powinno byc! W innych krajach jest to normalne. Ale wiadomo ze im bardziej na zachód i południe tym milsi i bardziej uśmiechnięci ludzie

  19. Raz jak wracalam że szkoły i szłam taką dosyć wąską uliczką. W pewnym momencie jakiś starszy pan mnie szturchnął, i to dosyć mocno. Nie miałabym mu tego za złe, gdyby mnie przeprosił. Ale on nie dość, że tego nie zrobił, to jeszcze odwrócił się i krzyknął do mnie “uważaj jak leziesz gówniaro!” I tak dla pewności, że na pewno zrozumialam przekaz jego złość i swoją głupotę, dorzucił najbardziej uniwersalne słowko w naszym kraju, KU*WA oczywiście. Byłam w szoku. Nie dość, że to była jego wina, potraktował mnie tak okropnie. Pomijając, że ten cham miał z 60 lat, a mam 14. Wydaje mi się, że starsi ludzie kładą bardzo duży nacisk na szacunek dla nich, przepuszczanie w autobusach, grzeczne zwracanie się do nich, itp, ale większość sytuacji, kiedy zostałam tak potraktowana, były spowodowane przez starszych ludzi! Co za hipokryzja!

  20. Pewnie każdy miał w swoim życiu podobną sytuację, ale ja swojej “lekcji” nie zapomnę do końca życia. Jestem studentką uczelni medycznej, więc praktyki wakacyjne odbywam w szpitalu przez miesiąc. Za darmo. Pamiętam, że drugiego dnia praktyk pomagałam lekarce ok. godziny 11 wołać pacjentów z izby przyjęć do gabinetu. Moje zadanie polegało na braniu podawanych mi przez lekarza historii chorób i wyczytywaniu nazwisk pacjentów, których kolej właśnie była. Za którymś razem wychodzę i jedna z czekających tam kobiet zaczyna na mnie krzyczeć, że już dawno powinna być jej kolej i jakim prawem ją pomijam. Moje tłumaczenie, że nie mam na to wpływu, jestem tu tylko na praktykach i to drugi dzień tylko ją rozjuszyło. Stałam jak kołek i słuchałam coraz gorszych obelg, aż w końcu cała czerwona jak burak, przerażona uciekłam. Wiem, że ludzie są sfrustrowani, szczególnie służbą zdrowia. Ale wierzcie mi, wyładowanie się na przypadkowej osobie może narobić wiele zła. Po tej całej sytuacji moja empatia bardzo się zmniejszyła. To nie był izolowany przypadek w moim krótkim “stażu” w szpitalu, ale z pewnością najbardziej zapadł mi w pamięć. A wystarczyło zwyczajnie zapytać…

  21. Niestety, ludzie coraz częściej zapominają o magicznych słowach (proszę, przepraszam, dziękuję). Ostatnio przekonałam się o tym aż za nadto. Wczoraj byłam w sklepie, stoję spokojnie w kolejce, a tu nagle pan za mną przesuwa moje produkty na taśmie. Odwróciłam się, a pan powiedział głosem pełnym jadu ‘a może by tak pomyśleć o innych?’. I co tu zrobić z takim człowiekiem? Wystarczyło powiedzieć ‘poproszę’ i chętnie bym przesunęła swoje produkty, ale cóż, łatwiej się wyżyć na młodej osobie (przemknęło mi przez głowę, że pan pomylił sklep z Caritasem, bo to tam się myśli o innych i nie trzeba mówić ‘proszę’, bo to ich zadanie, żeby myśleć o innych…) Choć z drugiej strony, lepiej żeby ten frustrat się wyżył na zewnątrz niż miał bić swoje dzieci, bo ‘nie myślą o innych’ (w domyśle: o nim). Kolejna sytuacja: wracam z podróży, patrzę: wąskie przejście, a przede mną idzie grupa nieletnich (z 6 osób) z wózkiem. Myślę: są grupą, więc szybciutko przemknę, żeby nie stać pół godziny, bo wiadomo, że nie będę popędzać dziewczyny z wózkiem. I co? Przez wózek musiałam niemal skakać, a koleżanka mamy skomentowała ‘Widzi, że matka z wózkiem, a się, ku*wa, pcha’. Dziecko nie płakało, matka zadowolona, bo przecież i tak nie zatrzymała się, żebym mogła przemknąć, ale wiadomo, że ‘w kupie siła’, więc czemu by nie po-obrażać ludzi i się wyżyć, bo nie stać na nowe dżinsy. Kompletnie tego nie rozumiem i jak sobie pomyślę, że kiedyś też będę miała dziecko, to łapię się za głowę. Usłyszy taką ‘ku*wę’ raz i drugi, i nie będzie chciało wychodzić z domu, bo będzie się bało ludzi. Osobiście staram się jak najczęściej używać magicznych słów i widzę, że ludziom poprawia to humor, ale spotka człowiek jednego gbura i od razu uśmiech na ustach gaśnie…
    PS: Pamiętaj też, jak ostatnio kupowałam coś w sklepie, dziewczyna miała może z 25 lat i była bardzo miła do czasu, aż zapytała, czy wydrukować potwierdzenie, a ja grzecznie odpowiedziałam, że tak poproszę. I do tej pory nie wiem czemu, ale ekspedientka oburzyła się niezmiernie, twarz jej skamieniała i nawet nie raczyła odpowiedzieć na moje ‘dziękuję’. Może myślała, że uważam ją za złodziejkę?… Skąd w ogóle ta moda, żeby pytać, czy chcę potwierdzenie- przecież to moje święte prawo i nie ma nic wspólnego z brakiem zaufania do sprzedawcy. Po prostu ręce opadają.

  22. Niestety, ludzie coraz częściej zapominają o magicznych słowach (proszę, przepraszam, dziękuję). Ostatnio przekonałam się o tym aż za nadto. Wczoraj byłam w sklepie, stoję spokojnie w kolejce, a tu nagle pan za mną przesuwa moje produkty na taśmie. Odwróciłam się, a pan powiedział głosem pełnym jadu ‘a może by tak pomyśleć o innych?’. I co tu zrobić z takim człowiekiem? Wystarczyło powiedzieć ‘poproszę’ i chętnie bym przesunęła swoje produkty, ale cóż, łatwiej się wyżyć na młodej osobie (przemknęło mi przez głowę, że pan pomylił sklep z Caritasem, bo to tam się myśli o innych i nie trzeba mówić ‘proszę’, bo to ich zadanie, żeby myśleć o innych…) Choć z drugiej strony, lepiej żeby ten frustrat się wyżył na zewnątrz niż miał bić swoje dzieci, bo ‘nie myślą o innych’ (w domyśle: o nim). Kolejna sytuacja: wracam z podróży, patrzę: wąskie przejście, a przede mną idzie grupa nieletnich (z 6 osób) z wózkiem. Myślę: są grupą, więc szybciutko przemknę, żeby nie stać pół godziny, bo wiadomo, że nie będę popędzać dziewczyny z wózkiem. I co? Przez wózek musiałam niemal skakać, a koleżanka mamy skomentowała ‘Widzi, że matka z wózkiem, a się, ku*wa, pcha’. Dziecko nie płakało, matka zadowolona, bo przecież i tak nie zatrzymała się, żebym mogła przemknąć, ale wiadomo, że ‘w kupie siła’, więc czemu by nie po-obrażać ludzi i się wyżyć, bo nie stać na nowe dżinsy. Kompletnie tego nie rozumiem i jak sobie pomyślę, że kiedyś też będę miała dziecko, to łapię się za głowę. Usłyszy taką ‘ku*wę’ raz i drugi, i nie będzie chciało wychodzić z domu, bo będzie się bało ludzi. Osobiście staram się jak najczęściej używać magicznych słów i widzę, że ludziom poprawia to humor, ale spotka człowiek jednego gbura i od razu uśmiech na ustach gaśnie…
    PS: Pamiętaj też, jak ostatnio kupowałam coś w sklepie, dziewczyna miała może z 25 lat i była bardzo miła do czasu, aż zapytała, czy wydrukować potwierdzenie, a ja grzecznie odpowiedziałam, że tak poproszę. I do tej pory nie wiem czemu, ale ekspedientka oburzyła się niezmiernie, twarz jej skamieniała i nawet nie raczyła odpowiedzieć na moje ‘dziękuję’. Może myślała, że uważam ją za złodziejkę?… Skąd w ogóle ta moda, żeby pytać, czy chcę potwierdzenie- przecież to moje święte prawo i nie ma nic wspólnego z brakiem zaufania do sprzedawcy. Po prostu ręce opadają…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular