Dlaczego sport stał się moją pasją?
Jestem pewna, że wiele z Was zadawało sobie to pytanie kilka a nawet kilkanaście razy. Nigdy nie zastanawiałam się nad jego odpowiedzią. W mojej głowie pojawia się tysiąc pomysłów i pytań w ciągu minuty;)/ Przyznam się szczerze, że to gdzieś mi umknęło. Dzisiaj nadszedł ten moment w którym postanowiłam skupić się całkowicie na tym i spróbować znaleźć odpowiedz.
Każda z Nas różni się od siebie pod wieloma względami jednak wszystkie mamy tą samą pasję, którą jest sport. I właśnie on w pewnym sensie Nas połączył. Sprawił, że wspólnie zaczęłyśmy motywować się do uprawiania aktywnego stylu życia oraz pomagać sobie w chwilach zwątpienia.
Czy zastanawiałyście się kiedyś dlaczego właśnie sport stał się Wasza pasją a nie np.: malowanie?
Myślę, że każda z Nas odpowie sobie na to pytanie inaczej.
Dla mnie aktywność fizyczna stała się taką odskocznią od codziennego życia. Jeszcze kilka lat temu powiedziałabym, że nigdy bieganie nie będzie sprawiało mi przyjemności a sport byłby ostatnią rzeczą na której zależałoby mi. Z wiekiem poglądy człowieka się zmieniają… 🙂 Kiedyś prowadziłam inny styl życia i tak jak wiele Kobiet szukałam wymówki. Uważałam, że uprawianie jakiejkolwiek dyscypliny jest nieopłacalne i w ogóle po co człowiek ma się męczyć i robić coś czego nie lubi? W końcu nadszedł dzień w którym postanowiłam po prostu wsiąść na rower i pojechać przed siebie. Myślę, że to był moment w którym wszystko się zmieniło. Doceniłam to, że podczas tej godziny mogą spokojnie skupić się na sobie, na swoich przemyśleniach i odciąć się w tym czasie od rzeczywistości. W ciągu tej krótkiej chwili pokochałam sport! Nikt mnie nie namawiał. Jeszcze tego samego dnia wykupiłam pierwszy karnet na siłownię na którą niestety uczęszczam tylko 3 razy w tygodniu ale w między czasie włączałam laptopa i ćwiczyłam z Mel B i innymi trenerkami.
Dzisiaj mogę odpowiedzieć sobie dlaczego sport stał się moją pasją.
Myślę, że dzięki niemu moje życie całkowicie się zmieniło. Pokochałam treningi za to, że minuty poświęcone na ćwiczenia są przeznaczone tylko dla mnie i mojego ciała a nawet duszy. Jeżeli mam stresujący dzień , to właśnie aktywność fizyczna pozwalają mi rozluźnić się. Sprawiają, że całe złe emocje odchodzą a ja znowu jestem wyluzowaną, pełną energii, uśmiechniętą Kobietą.
KOCHAM SWOJE CIAŁO I DLATEGO TRENUJĘ!
I mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała szukać sobie innej pasji.
A Wy za co kochacie sport?
Pozdrawiam,
Dominika
Kiedyś byłam zakompleksioną nastolatką, myślącą, że jest gorsza od innych, brzydsza i która nie będzie mieć nigdy chłopaka 😉 kontakt z sportem miałam jedynie na wf, na którym wkurzałam się, że nie umiem trafić do kosza czy mocno zaserwować. Bieganie było dla mnie katorgą, dwa razy do roku 800m bez przygotowania więc po 100m. umierałam 🙂 A pomyśleć, że teraz robię 10 razy więcej 😛 No ale w pewnym momencie, kiedy głodówki doprowadziły mnie do tego, że fakt schudłam 8 kilo ale miałam rozwalone zdrowie, poznałam chłopaka który lata ćwiczył ciężary 😛 Zaczął pokazywać mi ćwiczenia i doszło do tego, że dziś on zrezygnował a ja nie wyobrażam sobie dnia bez treningu 🙂 A reszta dokładnie jak Ty, uwielbiam kiedy po całym dniu mam godzine tylko dla siebie 🙂
Dobrze powiedziane :))) Ja kocham sport za to, ze po tym całym mega wysiłku czuję się mega szczęśliwa i zadowolona z siebie 😉 Nie muszę nic nikomu udowadniać bo to co robię, robię dla samej siebie, żeby czuć się lepiej, zdrowiej i piękniej i po prostu być szczęśliwszą.
I jako mama powiem, że mając dwójkę dzieci TRZEBA myśleć tez o sobie, bo można zwariować !!!!! :)))
Ja pokochałam sport bo po urodzeniu Córki stałam się zakompleksioną kobietą, co wcześniej było mi nieznane, sport przywrócił moją wiarę w siebie i sprawił że znów jestem pewną siebie kobietą, choć jeszcze dużo mi brakuje do stanu z pzred ciąży jest o niebo lepiej kiedy ćwiczę i biegam.
Ja ćwiczę dla zabicia wolnego czasu. Zawsze lubiłam się ruszać, a to chodziłam na tańce, a to weszła w modę zumba to również na nią uczęszczałam ale po co tracić pieniądze na karnety jak można w domku z Tipsi i Mel B!! Daje mi to dużo radości i satysfakcję że mogę zrobić coś dla siebie 😉 Bo przecież najważniejsze to czuć się w swoim ciele dobrze !!:)
Tipsi, a co robisz w życiu oprócz sportu? pracujesz, studiujesz?
Hej!
Pierwszy raz udzielę się na tym blogu i chyba ogólnie na jakimkolwiek blogu:) Wpadam tutaj kilka razy w tygodniu i wypełniam sobie mój moje treningi na siłowni planami ustawionymi tutaj co jest bardzo fajnym uzupełnieniem kiedy jest mało czasu..
Tak samo jak Wy, kiedyś nie rozumiałam sportu i dziwiłam się po co ludzie się tak męczą. Aż pewnego dnia po prostu postanowiłam zabrać się za siebie na początku zmotywowana poprawą wygładu, szybko przerodziło się to w coś znacznie ważniejszego.
Ale moje pytanie brzmi. Czy czasem nie macie wrażenia, że to wasze “przekleństwo”? Nie zrozumcie mnie źle uwielbiam ćwiczyć a jeszcze bardziej uwielbiam czuć zakwasy i to uczucie po tym jak skończę.. Ale czasem czuje, że jestem ograniczona.. Ograniczona bawiąc się ze znajomymi, wyrzutami sumienia gdy wypiję na imprezie.. bądź gdy jakiegoś dnia nie udało mi się znaleźć czasu na trening.
Bez treningu zwyczajnie nie szczęśliwa..
Czujecie coś takiego? Jeżeli tak to jak z tym sobie radzicie?
Bo ja czasem nie radze..
Zdecydowanie tak mam, ale nie podchodzę już do tematu tak restrykcyjnie jak wcześniej, kiedy przy całym zajętym dniu tylko się denerwowałam, że nie znajdę czasu na trening. Zdarza się, że nie ćwiczę 6 razy w tygodniu i żyję.
Ja mam bardzo podobnie, wyrzuty sumienia jak nie poćwiczę, np wczoraj już leżałam w łóżku, bo byłam zmęczona po świątecznych porządkach, po spacerze z dziećmi i planowałam szybciej zasnąć, ale nie umiałam się z tym pogodzić, że nie poćwiczyłam i do tego zjadłam tosta na kolacje! 🙂 i już mi się wydaję i tak się też czuję, że 10 cm mam więcej w pasie, a po ćwiczeniach, bez żadnych wyrzutów poszłam spać i czułam się rano rewelacyjnie. Chwilami się zastanawiam, czy nie zaczęło mi lekko odwalać na tym punkcie 🙂
Ja jestem szczesliwa po kazdym treningu 🙂 a jak zaczne cwiczyc, to czesto, mimo ze trening zaplanowany na dany dzien minal ja nie potrafie i nie chce przestac i cwicze cos jeszcze 🙂
Karola tylko się nie przetrenuj 🙂 Zachowaj zdrowy rozsądek. Nasze trening i tak są już bardzo wymagające:)
Pozdrawiam i ściskam mocno!:)
Ja mam dwie pasje: książki i fitness – kolejność nieważna. Moje życie diametralnie zmieniło się, kiedy na świat przyszedł mój synek. Ubóstwiam Go i każdą chwilę, którą spędzam wspólnie z rodziną staram się zapisać na wieki w pamięci. To właśnie rodzina jest moim priorytetem, dlatego na fitness i książki wykorzystuję jedynie chwile, które uda mi się danego dnia wygospodarować. Nie jest to takie proste. Ostatnio zaczęłam i później kłaść się spać i wcześniej wstawać, by poświęcić się treningom 🙂 I jestem z tej decyzji bardzo zadowolona. Drzemka w dzień wynagradza poranny trud wstawania. Poranny trening napędza do życia, wieczorne ćwiczenia wyzwalają dziwne pokłądy energii. A Twój blog i wydarzenie są dla mnie mega inspiracją fitnessową. Pragnę wrócić do formy sprzed ciąży – długa droga przede mną, bo chcę pozbyć się całych 10 kg. Wierzę, że mi się tym razem uda, gdyż to już moje kolejne podejście do osiągnięcia tego innego rodzaju szczęścia. Śmiało mogę stwierdzić, że DAM RADĘ! Jestem mega mocno zdeterminowana! Nawet nie wiesz jak bardzo Ci dziękuję 🙂 Bardzo, baaaardzo 🙂
Ps. W wolnej chwili zapraszam do odwiedzin mojego bloga o książkach 🙂
Czytadła Tetiisheri
Heh u mnie to wyszło dosyć śmiesznie. 😛 Zawsze fascynowałam się siatkówką, w liceum zaczęłam trenować, więc SKS dwa razy w tygodniu i to wszystko. Przyszła matura i ‘nie miałam czasu’, na pierwszym roku studiów znowu zaczęłam, ale w II semestrze miałam tyle zajęć, że nie mogłam chodzić na wszystkie treningi. Szczerze mówiąc to większość opuściłam. No i na koniec niespodzianka- nie mam zaliczenia z wfu! Miałam dwa tygodnie na odrobienie zajęć z całego półrocza, chodziłam czasami po 2 razy dziennie (na szczęście mam blisko). Na początku było baardzo ciężko, moje mięśnie przeżyły szok po wakacjach. Lekko ponaciągane, meega zakwasy, ale o dziwo- cieszyło mnie to! Polubiłam tą salę, ludzi którzy tam pracują, zdobyłam nowych znajomych, każda pochwała sprawiała że pękałam z dumy i miałam coraz więcej motywacji i siły do dalszej walki. Nawet nie zauważyłam kiedy minął mój dead line a ja nie przestawałam odwiedzać hali i siłowni. I tak mam do dziś, trenuję codziennie oprócz wtorku i niedzieli, plus oczywiście z Wami.
Sport stał się moim antidotum na wszystko i ciężko byłoby mi z tego zrezygnować.
Pozdrawiam gorąco:*
Oczywiście że sport i hobby i zawód, ale dla mnie hobby mega przyjemność. Zwłaszcza po całym dniu cieżkiego stresu ćwiczenia 36 minut bardzo mnie rozluźniają. Sama chodzę do klubu w łomiankach.