Kiedy aktywność fizyczna staje się obsesją
Dzisiaj chciałam poruszyć temat, który od dłuższego czasu “chodził” mi po głowie. Jednak jakoś brakowało mi sił, a przede wszystkim pomysłu na opisanie tej obsesji. Na pewno wiecie, że wszystko powinno mieć umiar. Jeżeli nie umiemy powiedzieć sobie dość, to znaczy, że został on znacznie przekroczony. W dzisiejszym poście chciałam się skupić przede wszystkim na aktywności fizycznej. Do jego stworzenia postanowiłam wykorzystać wiadomość od jednej z Was (oczywiście za zgodą). Chciałabym pokazać Wam kiedy pasja zaczyna niszczyć nam życie i jak do tego nie dopuścić.
Jakiś czas temu dostałam taką wiadomość. Przyznam się szczerze, że po jej przeczytaniu przeszły mi dreszcze po ciele.
” Witaj Tips!
Moja przygoda ze sportem trwa od roku. Udzielam się na Twojej stronie od wakacji. Pierwszy raz postawiłam napisać do Ciebie wiadomość, ponieważ potrzebuję pomocy. Nigdy nie powiedziałabym, że sport może zniszczyć moje życie. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to tylko i wyłącznie moja wina, Nie wiem jak mam z tym skończyć. Wszystko zaczęło się od tego, że chciałam zrzucić kilka kilogramów. Zaczęłam intensywnie trenować z Ewką. Kilogramy zaczęły spadać. Jednak ciągle mi było mało. Zaczęłam również biegać. Nigdy nie chciałam mieć umięśnionego ciała dlatego nie robiłam treningów siłowych. Po około 6 msc. ważyłam 51 kg. Jednak ciągle nie umiałam przystopować. Ćwiczyłam codziennie! W moim życiu nie istniał dzień przeznaczony na odpoczynek. Bywały dni, że ćwiczyłam 2- 3 h. Mimo tego, że mam dziecko, męża i inne obowiązki umiałam znaleźć czas na trening. Nigdy nie odpuszczałam! Nie znałam umiaru! Wolałam poćwiczyć niż spędzić czas z rodziną. We wrześniu pojechaliśmy na pierwsze wakacje z naszym dzieckiem (ma rok i 3 miesiące). I tam pierwszy raz naprawę bardzo pokłóciłam się ze swoim Michałem. Nie interesowało mnie to, że mieliśmy ten czas spędzić tylko w trójkę. Wstałam rano i biegałam, chodziłam na basen, siłownie a jego zostawiałam z dzieckiem. Wracałam wieczorem zmęczona i nie miałam już ochoty spędzać z nim czas. Wtedy Mąż postawił mi ultimatum. Tylko 3 treningi po 1 h w tygodniu albo odejdzie ode mnie. Zareagował śmiechem bo w końcu jak on mógł zabronić mi trenować! Jeszcze tego samego dnia wróciliśmy do domu (nasz urlop miał trwać 10 dni, trwał tylko 3). Każdego dnia kiedy mąż wychodził z pracy włączałam sobie skalpel i trenowała (ważyłam poniżej 50 kg). Dziecko podrzucałam sąsiadce a męża okłamywałam, że nie ćwiczyłam. Pewnego dnia wszystko się wydało. Mój organizm nie wytrzymał takiego przeciążenia (odkąd zaczęłam przygodę ze sportem nie miałam przerwy nawet jednego dnia!) i zemdlałam. Znalazłam się w szpitalu. Jednak nadal nie rozumiał dlaczego ktoś zabrania mi robić to co kocham. W tamtym czasie byłabym w stanie zrobić wszystko tylko po to, żeby poćwiczyć!
Jak wygląda moje życie w dniu dzisiejszym?
Chodzę na terapie. Zniszczyłam zaufanie mojego Męża do mojej osoby, straciłam wszystko a przede wszystkim zaszkodziłam sobie. Piszę do Ciebie bo wiem, że Ty możesz przekazać tą wiadomość innym i zapobiec takim sytuacjom jak moja. Tylko moja głupota a przede wszystkim brak umiaru doprowadził do tego, ze sport zniszczył moje życie. Przyznaję się JESTEM UZALEŻNIONA OD AKTYWNOŚCI – w pojęciu negatywnym. Potrzebuję Twojego i czytelniczek wsparcia. Nie wiem jak mam odbudować swoje rodzinne życie! Opublikuj moją wiadomość. Będę Tobie wdzięczna jeżeli odpowiesz na moją długą wiadomość.
Pozdrawiam Joanna ( imię zostało zmienione ) “
Kochane!
Widzicie do czego może doprowadzić brak umiaru? Każdej niedzieli przypominam Wam jak ważny jest reset! Sport nie może być ważniejszy od Waszej rodziny czy Waszego zdrowia! Nie możecie NIGDY dopuścić do takiej sytuacji! Oczywiście aktywność fizyczna jest zdrowa ale w umiarze!!! Jak każda używka może negatywnie uzależnić i wpłynąć na nasze życie!
Ćwiczę od bardzo dawna i kocham sport! Nie wyobrażam sobie życia bez niego ale znam umiar. Jeżeli jestem chora to nie ćwiczę. Jak jadę do swojej mamy, z którą widuję się 3 razy w roku to również odpuszczam trening (czasami zdarzają się wyjątki). Moim priorytetem jest: zdrowie, rodzina, a dopiero na trzecim miejscu sport! NIE DOPUŚCIE DO SYTUACJI, ŻEBY BYŁO INACZEJ!
Czy któraś z Was ma podobny problem jak autorka wiadomości? Jeżeli tak, to proszę napisać. Może uda się jeszcze pomóc
Jeżeli możecie to proszę zostawcie kilak słów wsparcia dla Joanny ( mogą być nawet ostre słowa ).
Pozdrawiam,
Dominika
ojej wzruszające i przerażające, nie wiedziałam że można się uzależnić aż tak od sportu, wytrwałości dziewczyno, masz dla kogo żyć i walczyć o lepszą przyszłość, teraz niech rodzina będzie twoim uzależnieniem 🙂
Staram się ale jest ciężko:(
W końcu zawiodłam siebie i wszystkich 🙁
Najwazniejsze ze juz zdalas sobie sprawe z problemu i probujesz go naprawic. Trzymam kciuki 🙂
mysle ze maz powinien ci wybaczyc . nie zdradzalas go ani nic z takich rzeczy wiec mysle ze jest to do wybaczenia
Hej, nie obwiniaj sie prosze az tak i nie skupiaj na tym, co zle zrobilas, wiesz jak gotuje sie zaba? Jak wrzuci sie ja do wody i zacznie stopniowo podgrzewac to ugotuje sie i z niej nie wyskoczy, gdy zas wrzuci sie ja do wrzatku bedzie probowac sie z niego wydostać. Nie miałas pojecia w co się pakujesz. Teraz wiesz. I mozesz z tego wyciagnac bardzo wazna lekcje. I NAJWAŻNIEJSZE – SKORO MASZ TAKA DETERMINACJE, ŻE CWICZYŁAŚ CODZIENNIE, DASZ RADE TRZYMAĆ SIĘ PLANU I ĆWICZYĆ OD TEJ PORY Z UMIAREM, TAK, ŻEBY UTRZYMAC ZDROWIE I PIĘKNY WYGLĄD ORAZ RADOŚĆ Z INNYCH AKTYWNOŚCI W ŻYCIU I RODZINY! Masz tyle siły, dasz radę, jestem tego pewna! 🙂
strasznie mi żal autorki tego listu … i zaraz przypomniał mi się jeden program tv w którym mówili o dziwnych powodach śmierci – np zbyt duże spożywanie wody … Trzymam kciuki,żeby wszystko się udało i dziewczyna wyszła z nałogu i zaczęła normalnie, zdrowo żyć (i chodzi mi tu o równowagę fizyczną i psychiczną)
Dziękuję 🙂
Nie wiem co powiedziec…nie sadziłam, ze sport moze az tak uzaleznic… Przykro czytac, ze przez to zniszczylas swoja rodzine… Sama mam Meza i synka i wlasnie zaczelam powrot do formy sprzed ciazy… Twoja opowiesc dala mi do myslenia i bede uwazac zeby nie popelnic tego samego bledu… Szkoda ze dopiero pobyt w szpitalu Ci uswiadomil, ze robisz zle ale lepiej pozno niz wcale… Fajnie ze chodzisz na terapie i ze robisz cos w kierunku wyjscia z uzaleznienia. Trzymam mocno kciuki zeby Ci sie udalo odbudowac relacje rodzinne i wrocic do zdrowia. POWODZENIA!
Agata jeżeli umiesz zachować umiar i słuchasz porad tips, która przypomina o przerwie to nie masz się czym martwić. Tylko pamietaj, ze zdrowie i rodzina są ważniejsze od sportu 🙂
Pozdrawiam
Często powtarzam, że wszystko jest dla ludzi, ale UMIAR przede wszystkim! Jest na świecie milion dziwnych, czasem przerażających uzależnień (np. jedzenie chusteczek higienicznych), ale nie chodzi o to, od czego jesteśmy uzależnieni, bo to może być cokolwiek. Chodzi o sam proces. Dziewczyna, której nadałaś imię Joanna miała dużo odwagi i siły, żeby poprosić o pomoc – to bardzo dobry znak, bo chce z tego wyjść. Najważniejsze jest teraz wielkie wsparcie bliskich Jej osób i kontrola trybu życia. Sugerowałabym konsultację ze specjalistą, w końcu od tego są 😉 Mam nadzieję, że z Mężem wszystko się poukłada… Jeśli bardzo kocha, to będzie wspierał, mimo wszystko i tego właśnie życzę! 🙂 Zapraszam do siebie, zawsze wesprę dobrym słowem 🙂 Będzie dobrze, powodzenia i mocno trzymam kciuki!!! Będę śledzić losy “Joanny” <3
Podjęłam się leczenia bo kocham swoją rodzinę!
Mąż musi mnie kochać ( bo nadal jest ze mną ) ale nie umie mi zaufać. Każdego dnia pyta czy ćwiczyłam i nie wierzy jak mówię, że nie.
Mam nadzieję, że kiedyś wszystko wróci do normy. Będę ćwiczyła normalnie tak jak Wy a moja rodzina nabierze życia!
zaufanie buduje się powoli dlatego bądź cierpliwa. ja byłam uzależniona od seksu, w końcu podjęłam pałeczkę i rozpoczęłam walkę o lepszą siebie. Mąż też stracił do mnie zaufanie, ale z czasem udało nam się to nadrobić.
Bądź wytrwała w stawianiu sobie granic tak samo jak w tym, że nie odpuściłaś ani jednego treningu.
Asiu dasz rade! Chodzisz na terapie, teraz bedzie tylko lepiej. Najwazniejsze, ze zrobilas ten krok naprzod i uswiadomilas sobie, ze masz problem. Maz cie kocha i na pewno zaufanie znowu odbudujecie. Pamietaj, ze rodzina i milosc jest najwazniejsza! Trzymam mocno kciuki, zeby wszystko bylo dobrze!
Dziękuję za słowa otuchy!
Mam nadzieję, że tak będzie.
Pozdrawiam:)
Dziękuję za wszystkie komentarze. Na profilu Tips widziałam, że ktoś napisał o naciąganej historii ( założyłam nowego meila żeby Wam odpisać i zachować anonimowość ). Nie zamierzam odpisywać na FB bo chichę być anonimowa więc odpisze tutaj.
Mąż rozmawiał ze mną wcześniej i starał mi się pomóc ale jego słowa były dla mnie jak wiatr. Jednym uchem wpadały a drugim wypadały.
Dopiero jak usłyszałam, że chce odejść zdałam sobie sprawę, że mogę go stracić i doprowadzić do skrzywdzenia swojego dziecka.
Moje uzależnienie doprowadziło do tego, że ważyłam 46 kg! Wyglądałam jak patyk. Teraz jest lepiej. Ćwiczę ale na przybranie masy ! 🙂
Jednak moje życie rodzinne nadal jest ciche, zimne i beznadziejne. Czuję, że zawiodłam. Gdybym mogła cofnąć czas to ćwiczyłabym 6 razy w tygodniu po godzince a nie nie po 2-3 i to codziennie.
Nie popełniajcie takiego błędu jak ja:)
Widzę, że Tips ma na Was oko i przypomina o odpoczynku 🙂 Nie olewajcie tego 🙂
Bedzie dobrze wszystko. Zobaczysz, ze z czasem wasze zycie rodzinne znowu bedzie pelne milosci i ciepla. Niestety to zajmuje troche czasu. Ale maz cie kocha, wiec na pewno wasze zycie wroci do normy. 🙂 Kto wie. Moze teraz jest jak jest, bo maz sprawdza czy nie wrocisz do “nalogu”? Moze to dziwnie brzmi, ale ludzie tak robia. Niemniej jednak nie martw sie. Maz nie odszedl- a to znak, ze wierzy w to, ze Wam sie uda. I na pewno do konca bedzie cie wspieral 😉
Dziękuję za słowa otuchy!:)
Myślę, że sprawdza mnie. Mam nadzieję, że Boże Narodzenie będzie wyglądało inaczej niż wszystkie dni od jakiegoś czasu w naszym życiu.
Boli mnie to, że dziecko się ode mnie odsunęło 🙁
Relacje z dzieckiem takze sie poprawia! Na pewno. Matka to matka i dzieci sa w stanie wiele rodzicom wybaczyc, kiedy zobacza, ze jest poprawa (wiem co mowie 😉 ) Niestety to trwa troche czasu. Dlatego musisz byc wytrwala. To nie stanie sie z dnia na dzien. Musisz pamietac jedno. Jesli nie bedziesz widziala poprawy i tak musisz walczyc. Nie mozesz sie poddac. Bo ten dzien, w ktorym chcialabys sie poddac moze sie okaza ostatnim dniem waszych niepowodzen! Musisz o tym pamietac! Wierze w to, ze bedzie dobrze!
Mam nadzieję, że się naprawią. Będę czekała nawet całe życie. Nie chcę się poddać. Jesteśmy młodym małżeństwem, dopiero wzięliśmy kredyt na mieszkanie, mamy wspólne dziecko. Będę walczyła dla NAS!
Hej, nie ma na co czekac az zaufanie i bliskosc same sie odrodza, takim rzeczom trzeba pomagac… Jak kazdy uzalezniony czlowiek bardzo skupilas sie na sobie i na przedmiocie swojego uzaleznienia, stosunki sa chlodne, bo domownicy nadal boja sie odrzucenia jesli wrocilabys do nalogu… Twoja sytuacja jest o tyle paskudna ze wiekszosc uzaleznien najlepiej sie pokonuje po prostu calkowicie z nim zrywajac, twoje to zdrowy tryb zycia, wiec problem jest duzo trudniejszy. Wiem, ze to dla ciebie trudne, ale najlepiej by bylo gdybys teraz mniej skupila sie na sobie i rozpamietywaniu i dziubaniu w waszych ranach, a bardziej na stwarzaniu okazji do bycia razem. Na poczatku to moze sie wydawac sztuczne, ale warto wymyslic cokolwiek co zamknie wasza trojke chociaz na moment we wspolnym swiecie. Nie wiem ile twoje dziecko ma lat, wiec ciezko mi rzucic jakas sugestie, ale najlepiej cos co sprawi ze zajmiecie sie soba nawzajem, a nie uciekaniem przed soba w inne zajecia (wiec zbyt aktywny czas raczej odpada, ale moze jakis wypad w gory, albo do rodziny, moze macie gdzie pojechac na dluzsza trase samochodem zeby zamknac sie wspolnie i troche pogadac?) Moze lubicie gry planszowe, moze wspolne spacery? To jest czas na szukanie wspolnego gruntu i trzymanie sie go rekami i nogami, tylko razem przez to przejdziecie 🙂 Trzymam za ciebie kciuki, zycze duzo wytrwalosci i powodzenia w trzymaniu sie na zdrowym (ale nie obsesyjnie!) kursie.
Nigdy nie pomyślałam, że można tak skończyć! Dziewczyno trzymam za Ciebie kciuki! i wierzę, że wszystko się ułoży 😀 Widać, że Twój mąż Cię bardzo kocha (chodź niektórzy mogą myśleć inaczej, bo postawił Ci ultimatum. ALE ZROBIŁ TO DLA TWOJEGO DOBRA!) Zobaczysz wszystko się ułoży! Jestem tego pewna :3 Powodzenia! ♥
Też tak uważam. Bo gdyby nie jego słowa, że odejdzie to myślę, ze nic by się nie zmieniło bo uważałabym, że on akceptuje to co robię a tak to uświadomił mi , że nie podoba mu się to.
Wzruszajaca historia i myśle ze wcale to nie jest odosobnionym przypadekiem.
Przyznam sie, odkąd zaczęłam ćwiczyć trzy ok trzech miesięcy temu, trening odpuscilam piec razy. Wole wstać o 6 niz pospac dłużej. Z czasem zaczęłam wydłużyć treningi do 2h dziennie. Wszystko to (łącznie z dbałością o odpowiednia dietę) sprawiło ze zaczęłam sie zastanawiać czy sport nie staje sie moja obsesja… Dlatego ofraniczylam treningi tylko do tych z Tips, mimo iż początkowo czułam duży niedosyt. Faktycznie myśle, ze byłam na prostej drodze do sytuacji w której znalazła sie Autorka wiadomosci. :/
Kochana, znam to uczucie “niespełnienia” kiedy wydaje ci sie ze nie zrobilas wystarczająco. Najważniejsze ze teraz zdajesz/zdajemy sobie sprawę, ze istnieje rownież takie ryzyko, o którym rzeczywiście mało sie mówi.
Trzymaj sie i pisz do Tips, na FB na forum, jestesmy z Tobą!
Dziękuję za słowo otuchy. Dodały mi one energii i chęci do podjęcia walki! Dam radę 🙂 Będę pisała tylko założę jakieś konto ” lewe ” bo chcę zostać anonimowa.
Witam Joanno. Wspolczuje Ci strasznie calego tego negatywnego zamieszania spowodowanego ttreningami. Ja od poczatku powtarzalam otwarcie,ze trening to nie wszystko. Niestety do teraz widze po komentarzach,ze nie kazdy to rozumie dlatego dziekuje Ci,ze pozwolilas upublicznic swoja wiadomosc. Sama na poczatku cwiczylam dzien w dzien. Przestalam gdy i moj organixm odmowil mi posluszenstwa. Dla mnie trenowanie jest przyjemnoscia a nie koniecznoscia i zycze Ci kochana,zeby i Twoje nastawienie zmienilo sie wlasnie w tym kierunku. Masz wspanialr dziecko,meza ktory Cie potrzebuje dlatego walcz o rodzine wykorzystujac wlasnie ta sile ktora pcha Cie w kierunku treningow. Wierze,ze Ci sie uda. Sciskam Cie mocno i zycze powodzenia.
Dziękuję za słowa otuchy. Dam radę! Wyjdę z tego! Teraz poświęcam swój czas swojemu kochanemu Dziecku. Mam nadzieję, że Mąż i najbliżsi w końcu mi zaufają 🙂
Mam nadzieję że wszystko się ułoży i dasz radę wszystko naprawić i
odzyskać zaufanie męża.
Trzymaj się 🙂
Też mam taką nadzieję.
Dziękuję :*
Joanno, wierzę w to, ze uda Ci się naprawić swoje błędy. masz wspaniałą rodzinę,która bardzo Cię kocha. Najważniejsze, ze zdałaś sobie sprawę ze swojego problemu.Teraz będzie juz tylko lepiej! Pomodlę się o Ciebie i Twoją rodzinę. Pozdrawiam 🙂 I pamiętaj, nie poddawaj się!
Dziękuję Pamelo za modlitwę, przyda się!
Musi być lepiej. Już nie chcę żeby kiedykolwiek było gorzej 🙂
Ojej .. Zawsze myślałam o tym w inny sposób. Bardziej zastanawiałam się że można uzależnić się od słodyczy czy alkoholu ale nie od aktywności… A tu okazuje się co innego. Tak umiar trzeba znać we wszystkim. Mam nadzieję że poukładasz swoje życie i będzie dobrze. Gdybym mogła dałabym Ci trochę mojego umiaru aby mieć trochę twojej pasji 😀 było by na równo ! :p Trzymaj się 😉
przerażające!
Muszę przyznać, że sama jestem uzależniona od aktywności- ale w pozytywnym sensie, trenuję 5 razy tygodniowo, 2 dni przeznaczam na odpoczynek, jestem w stanie wytrzymać bez treningów, ale kiedy miałabym zupełnie z nich zrezygnować byłoby mi ciężko. Słyszałam już o osobach, które nie znają umiaru- nie potrafią odpoczywać i dają z siebie 300 % normy. Dziewczyny pamiętajmy, że zdrowie jest najważniejsze- nic w nadmiarze nie jest dobre dla naszego organizmu- dbajmy o siebie!!!!
zdrowa dieta i ćwiczenia są potrzebne, ale nie przesadzajmy!!!!
Pozdrawiam,
Fit
_________________
http://www.fashionbyfit.blogspot.com
trzymam kciuki za autorke tego komentarza..U mnie wyglada to nieco podobnie,ale wydaje mi sie ze niektorzy przesadzaja,np.moj facet mowi:masz same kosci,schudlas duzo ostatnio, przestan cwiczyc.Znajomi mowia, ze ostatnio schudlam,albo,ze moje nogi wygladaja jak pajak…ja tego nie widze..nie cwicze codzienni,bo nie mam tego czasu.jem malo,trening 3-4 razy w tyg.praca w handlu ciezka..chce zgubic “maly brzuszek”i trenuje,ale nie obsesyjnie.Ale moze i “tak”za duzo”???sama nie wiem,ja po sobie nie widze zadnej chudosci,ale inni to tak odbieraja.
jakbym czytała o sobie…z tym że ja od lat mam anoreksję bulimiczną…sport to element….nie umiem z tym sobie poradzic,oszukuje,kłamie ale często mam dosc siebie samej,,,
Ciary mnie przeszły normalnie bo chyba ja też jestem już na prostej do uzależnienia.. Dziękuję Ci Joanna, że miałaś odwagę by o tym napisać bo dzięki Tobie jestem pewna, że powinnam przystopować… Masz rację swoimim postanowieniami i chyba też zapomniałam, że rodzina jest najważniejsza a nie piękne ciało. Wydaje mi się , że nie jestem jedyna na tym forum. Życzę Ci szybkiego powrotu do normalnego życia i pamiętaj, że nic w życiu nie spotyka nas przypadkowo. Dzięki Tobie jestem mądrzejsza a przede wszystkim Ty Ty też masz nauczkę. Wierzę a nawet jestem pewna, że Twoje życie wróci do normy!!! Ale na wszelki wypadek trzymam kciuki:)
Droga Joanno, życzę wytrwałości w terapii, uda Ci się, wszyscy w Ciebie wierzą 🙂 Mąż na pewno Cię kocha, a to, że wciąż się pyta czy ćwiczyłaś i nie wierzy Ci kiedy mówisz, że nie, według mnie świadczy o tym, że się bardzo martwi o Ciebie. Postaw się na Jego miejscu, na pewno nie jest mu łatwo. Powodzenia 🙂
Muszę przyznać że jestem uzależniona od aktywności fizycznej. jeszcze miesiąc temu ćwiczyłam jedynie z Tipsi plus bieganie ok 10 km. miesiąc temu postanowiłam zacząć jeszcze trenować na siłowni pod okiem doświadczonego trenera. Ale nadal czuję niedosyt. pracuję codziennie z wyjątkiem weekendów ( 9 godz dziennie) treningi tylko wieczorami. Do pewnego czasu mąż mnie wspierał, teraz już nawet nie chce o tym słyszeć. Próbuję robić sobie przynajmniej jednodniowe przerwy ale niestety jest to tylko w planach, nigdy nie wychodzi. w głowie mam tylko to że jeszcze nie było treningu. Rano pierwszą rzeczą jaką robię po wstaniu z łóżka są pompki i brzuszki. Czy to już choroba? Ja poprostu kocham wysiłek fizyczny
Myślę, że Twój przypadek może doprowadzić do tego samego co u autorki wiadomości. Przystopuj troszkę …
u mnie życie jest podporządkowane treningom i diecie…
Wow… A w sobote wlasnie rpzmawialam o tym z chlopakiem, ze jeszcze chwila a bede miec cwiczenioholizm, tez mu nie uwierzylam, ale wiem ze mam predyspozycje do tego… A co do autorki tekstu- samo slowo wspolczuje nic tu nie da. Ja jestem uzalezniona troche od papierosow ALE jezeli spedzam caly dzien w domu gdzie nie czuje zapachu nikotyny to jest ok i nie pale. Zatem analogicznie sprobuj spedzac czas z rodzina gdzies poza domem- kino, kolacja z restauracji, teatr, kregle. Moze wtedy nie bedziesz o treningach myslec. Zycze wytrwalosci w budowaniu zycia od nowa
Pani Joanno!
Uda się, tylko musi pani to sobie codziennie powtarzać i w to wierzyć. Każdy błąd da się naprawić, szczególnie jeśli jest jeszcze uczucie między wami. Z czasem odzyskasz to zaufanie, ale ty już zrobiłaś wielki krok! Zdałaś sobie z tego sprawę i zaczęłaś walczyć! Brawo! i szczere dzięki za przestrogę dla nas…;*
Bardzo poruszyła mnie historia Joanny. Sport systematyczny daje efekty, ale z biegiem czasu ćwiczenia wydają się lżejsze, potrzeba więcej i więcej. Kilogramów ubywa, ale to też zwalnia. Łatwo się zapomnieć, jeśli ktoś jest bardzo na tym skoncentrowany. Ale wierzę, że mimo tej sytuacji Joannie uda się wrócić do codzienności silniejszą o te doświadczenia. Zaufanie trudno odbudować, ale z biegiem czasu to się uda, wierzę w to i tego Tobie życzę! Najważniejsze, ze stanęłaś przed samą sobą w prawdzie.! Pozdrawiam!
niestety rozumiem az za dobrze ten problem.. moment w ktorym jestes rozdarta wiesz ze w domu ktos czeka ale wybierasz silownie… doszlam do momentu w ktorym sport stal sie najwazniejszy co wiecej obsesja na jego punkcie sprawia ze wymaga sie od siebie coraz wiecej rzeczy coraz wiekszych efektow.. a ciągłe nakładanie na siebie rygoru szczeście nie daje.. Doszłam również do momentu oszukiwania swojego faceta.. obsesyjnego chudniecia, później obsesyjnego pragnienia mieśni.. nadal ćwiczę i nadal walcze sama ze sobą.. Rozumiem Cię “Joanno” i wiedz ze nie jesteś jedyna, trzymam za Ciebie kciuki
uzmysłowiłam sobie, że jestem blisko takiego obrotu spraw :/
moje życie towarzyskie legło w gruzach…bo wolę potrenowć!
Jak już ktoś wdepnie w mój dzień i “pozbawi” mnie treningu-jestem zła i oziebiam kontakty z tym osobnikiem:/ a w czasie bez treningu-głównym tematem rozmów są….TRENINGI…i to że ktoś właśnie “spieprzył” mi dzień…..
mieszkanie zamieniłam w siłownię….syn na początku trzymał kciuki, dopingował….teraz mówi,że nie robię nic tylko ćwiczę, tylko w nocy mam czas…a on wtedy już jest śpiący….matkokochana!!!!! chyba już jestem bliska obsesji….:/
Smutna sprawa, ale to nie od dziś wiadomo, że od sportu można się uzależnić. Endorfiny, które “ulatniają” się podczas uprawiania sportu są równie uzależniające jak narkotyki, nikotyna czy alkohol. Jeśli dojdzie do tego chęć udowodnienia sobie czegoś, albo co gorsza innym to już równia pochyła. We wszystkim trzeba znać umiar. Jedne dziewczyny się głodzą, inne przesadzają ze sportem. Życzę autorce wiadomości, aby zrozumiała, że przy wyznaczaniu sobie celów, należy zachować zdrowy rozsądek i granice. Tego życzę nam wszystkim.
czasem mam wrażenie że również jestem uzależniona od sportu, ale staram się z tym walczyć.
Ja trzymam kciuki za tą panią i życze samych szczęśliwych dni z rodzina 🙂 często też zastanawiam się czy czasem nie przesadzałam … teraz po 5 latach wiem, ze z początku otarłam się o uzależnienie ale trafiłam na trenera który nadzoruje moją pasję godzina dziennie z nim i naprawde nie ma się siły na więcej (oprócz TIPSI planu ):)Wszystko jest możliwe przesyłam same dobre siły 🙂
Jestem pewna, że wyjdzie Pani obronną ręką z tego uzależnienia. Najważniejsze, że zdaje sobie Pani ze swojego problemu sprawę. Do odbudowania zaufania niestety potrzeba czasu, ale jest Pani na najlepszej drodze by je odzyskać. Miłość, miłość jeszcze raz miłość!! Powodzenia życzę. Ściskam mocno.
Trzymam kciuki ze sie wszystko uda. Nie dziwne ze Twoj facet Ci nie ufa. Teraz trzeba troche poczekac i znow bedzie dobrze. 🙂 Tylko pamietaj uwazaj zeby potem w to nie wpasc. 😉
Hej Tipsi, potrzebuje Twojej pomocy…. Mialam postanowienie noworocznet, ktorym bylo nie jedzenie slodkiego. Udalo mi sie, nie jadlam nic. Nawet nie slodzilam herbaty! (a zawsze sypalam 2 lyzeczki) Przerodzilo sie to w uzaleznienie, bo nie potrafie zjesc juz choc jednej kosteczki czekolady… Boje sie ze znowu wroce do poprzedniej wagi… Przeraza mnie tez fakt ile slodycze maja kcal… To az niepojete, ze w takim malym czyms moze byc tego tak duzo!
Jedno rozwiazanie, obawiam sie, ze nasza Tipsi nie pomoze. SPECJALISTA, bez wymowek i ale. Jesli zaczyna Ci juz to przeszkadzac, dobrze jest pojsc nawet do lekarza rodzinnego i poprosic o rade.
Zgadzam się z Tobą 🙂
Przeszły mnie ciarki gdy przeczytałam ten list, nie wiedziałam że sport może stać się obsesją, ja sama prawie w ogóle nie robię sobie odpoczynku ale chyba zacznę, strasznie chcę schudnąć ale zrozumiałam że trzeba robić sobie dni odpoczynku. Życzę powodzenia w terapii autorce tego listu 😉 trzymam kciuki i życzę szczęścia.
mąż ci zwrocił uwagę bo wiedział w jakim stanie jesteś, i do czego doprowadzisz i na czym skończysz… jezeli ktokolwiek ktos nam zwraca uwage to znaczy ze to znak który trzeba przemyśleć, przystopować, spojrzeć z innej perspektywy. nie po to ludzie zwracaja uwage zeby było nam źle tylko ze widzą zmiane i w ktorej chcą nam pomoć ! a co z dzieckiem teraz? z mężem ?
Oj, Aska, Aska… Wkopalas sie… Skoro chodzisz na terapie, to zauwazylas, co jest wazniejsze od endorfin po treningu, co tracisz. Naucz sie jeszcze jednego, bardzo waznego treningu- leniuchowania. Jesli chcesz sie wyciszyc, pomysl o medytacji, to bardzo pomaga. Sprobuj kazda codzienna czynnosc analizowac, robic swiadomie, sledzic swoje ruchy, obserwuj siebie podczas umyslu. Rejestruj co Ci przeszkadza w usiedzeniu w miejscu-zobaczysz, ze to nie Ty sama tylko cos w Tobie, jakas czesc Ciebie. A to zupelnie inna “rzecz”.
Poza tym w ramach nauki leniuchowania, polecam ksiazke – Anthony de Melo “Przebudzenie”. Niedluga, ale wymagajaca, tak jak w treningu, systematycznosci, a przede wszystkim zastanowienia sie zanim cos robisz.
Pozdrawiam i trzymam kciuki, sercem jestem z Toba, odnajdziesz rownowage, tylko musisz w to wierzyc!
Hej, przyznam się..popłakałam się,w trakcie czytania tego listu.
Ponad dwa lata temu zaczełam się odchudzac, chciałam jak najszybciej stracic kg, “udało” mi sie zrzucic 26kg w 3 miesiace, KOSZTEM ZDROWIA, MAM POWAŻNE PROBLEMY Z ZOŁĄDKIEM.
Nikt mi nie pomógł, nie miałam w nikim wsparcia. Pewnego dnia obudziłam się i była,m tak przerwaźliwie chuda ze w tamtym momencie znienawidziłam siebie, swoje ciało. Zastanowilam się i zrozumiałam, ze ładnie wygladajace ciało nie oznacza wagi na minusie. Dodam ze kazdego dnia w tamtym okresie, jadłam 300-600 gram dziennie i duzo biegałam i cwiczyłam. NIE WARTO!!
Co do listu Joanno moim zdaniem powinnas narazie przestac trenowac i pokazac męzowi, ze potrafisz isc z Nim na spacer, na podwójne lody i cieszyc się z tego, ze jesz te lody. Z czasem odzyskasz zaufanie Męza i wtedy powolutku mozesz znów zaczac rozmawiac o treningach o zdrowym stylu zycia.
Jestem z Tobą. Trzymaj się
Mam nadzieję, że autorce listu uda się wyjść na prostą. Chociaż jej pęd do samodoskonaołści jest mi znany. Podejrzewam, że podłożem tego zachowania była niska samoocena, a tego nie da sie tak łatwo z siebie wyplewić. Jednak nie powinno istnieć niż ważniejszego niż rodzina. Też mam małe dzieci i też czasami zdarza mi się ćwiczyć jak nie śpią i niekoniecznie są zadowolone, ale nie zostawiłabym dziecka u nikogo, tylko po to żeby potrenować. Ale uzależnienie kieruje się swoimi zasadami. Trzymam mocno kciuki, aby terapia się powiodła.
Historia przerażająca i nakłaniająca do przemyśleń o swojej aktywności fizycznej, czy jednak nie jest jej za dużo. Trzeba czasem posłuchać bliskich i przejrzeć na oczy, a nie grać najmądrzejszego. Na szczęście w końcu Ci się udało. Jednak bardzo ciekawi mnie ciąg dalszy i pewnie nie tylko mnie intryguje czy Joanna poradziła sobie z uzależnieniem, czy dalej z nim walczy. Mam nadzieję, że jest już dobrze, a rodzina znów jest całym sercem z Tobą. Pozdrowienia dla autorki listu i trzymam kciuki 🙂
Wlasnie przeczytalam ta historie a dlatego, ze wlasnie wczoraj w podliczaniu napisalam, ze uzalezniam sie tylko na szczescie w pozytywnym znaczeniu. Mam rowniez meza i 2 letnia coreczke. Wstaje rano poswiecam czas rodzince na wspolne sniadanko i kawke a nastepnie cwicze 1h. Uzaleznienie moje jest pozytywne poniewaz to tylko ta jedna godzinka ktora poswiecam tylko sobie aby poprawic kondycje i samopoczucie oczywiscie obok mnie towarzyszy mi coreczka skaczaca ze mna 🙂 Droga “Joanno” zycie z dzieciatkiem jest tak wspaniale i mozna rowniez je aktywnie spedzac robic zarazem cos dla siebie i maludy jezdzic rowerkiem na spacerki, gonic za brzdacem na placu zabaw a to tez wyczyn 🙂 Nad mezem pewnie musisz popracowac a zwlaszcza nad zaufaniem, bo to jednak uleglo w gruzach po tych klamstewkach. Wieze, ze sie uda terapia pomoze a zwlaszcza wsztstkie dobre slowa od NAS 🙂 pozdrawiam i glowa do gory 😉
ja mam 18 lat i też byłam uzależniona mam 172 cm wzrostu też ważyłam poniżej 50 kg straciłam niemal wszystkich przyjaciół bo uważałam że spotkania z nimi wcale nie są mi potrzebne skończyło się depresją walka jest bardzo długa i trudna wymaga również dużej cierpliwości i zainteresowania ze strony rodziny, ale widać że mąż panią kocha na pewno uda się pani wygrać tą walkę całkowicie panią rozumiem. Wspieram i pozdrawiam.
Bardzo współczuję autorce tej historii i niestety muszę się z nią utożsamić, bo ostatnio przegięłam ze sportem.
Od dziecka sport towarzyszył w moim życiu. Jako dziecko i nastolatka aktywna sportowo, grałam w piłkę nożną, reprezentantka szkoły w siatkówce, ping pongu, basen itp. Dalej kontynuowałam, a więc AWF a obecnie uczę tańca od 4 lat więc intensywnie “ćwiczę” przez około 3-4h dziennie. Od dwóch miesięcy zaczęłam też trenować w domu “siłowo” 🙂 W sensie mel B, jilian, przysiady, pompki, tabaty i inne takie. Potrafiłam wstać o 5 rano, żeby zdążyć z treningiem przed pracą. To wszystko oczywiście ze zmianą odżywiania na zdrowe (wykluczyłam słodycze, które kocham, fast foodów nigdy nie lubiłam, 5-6 posiłków co 3h i obniżyłam wartość kaloryczną dzienną o 500kcal, żeby spadło coś nie coś). No i organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa. Zaczęłam się przeziębiać, pojawiły się bóle nóg, zmęczenie. Czy to mi przeszkodziło? NIE! Trenowałam, bo co to nie ja. W pracy dodatkowe godziny, festyny, duuuużo tańca, taki okres. Koniec historii jest taki, że od miesiąca nie jestem zdrowa, jestem w kółko przeziębiona, węzły chłonne mam powiększone chyba WSZĘDZIE (uda, pachy, przyuszne, szczękowe), dosłownie wstaję rano już z bólem i drętwieniem nóg, jestem w kółko śpiąca i zmęczona. Byłam dziś u lekarza – wirusowe zapalenie, jestem mega przemęczona, antybiotyk i odpoczywać bo skończy się szpitalem. Odbyłam poważną rozmowę z chłopakiem – narazie rezygnuję z treningów.
A zatem dziewczyny dołączam się do TIPS – sport? Spoko ale słuchajcie swojego ciała i nie róbcie nic na siłę! Szkoda zdrowia, a co ważniejsze – nawet życia (o czym przekonała się autorka wiadomości).
hej
Witam Piękne kobiety 🙂 , bardzo podobna Historia do mojej też miałem obsesje na zrzucanie wagi , treningi cardio 6x w tyg po czym moje stawy dostały tak w dupę że nie moge się pozbierać , chodzę od lekarza po lekarza . Ludzie wszystko z umiarem ! macie ochotę na coś to róbcie to ! wypad ze znajomymi nie odmawiajcie bo forma się zjebie a h-uj niech się zjebie ale najważniejsze to głowy nie spierdolić !
Znam to,aż za dobrze. Chciałam tylko coś poprawić, odbudować się po ciąży. …i nagle zaczęło pękać-rozeszłam sie z mężem. Ukojenie znalazłam w ćwiczeniach, treningi stały sie obsesją, wstawalam rano i juz planowalam trening. Na tyle to mna zawladnelo ze dzien bez cwiczen byl dniem straconym. Opracowalam dietę, plan treningowy i ruszalam na podbój świata. Wtedy tak myślałam. Zaniedbalam przez to dziecko,tyle że wtedy inaczej na to patrzylam,mieszkalam z rodzicami wiec wiedziałam że oni się nią zajmą. Wolalam ćwiczyć niż wyjść z nią na dwór czy sie pobawić, cieszyly mnie wtedy tylko moje efekty,to że wyglądam coraz lepiej. Człowiek sie uzależnia nie widząc co traci. W koncu znajomi mowili bym się ocknela,masz zapadniete oczy,widac Ci żebra. ..robisz sie szkieletem,nie fajna babka….nie docieralo…az do momentu kiedy moja corka nie chciala ze mna byc,wolala moich rodzicow ode mnie,to z nimi wolala spedzac czas…jej placz kiedy chcialam zeby ze mna byla nie z nimi. Wtedy zobaczylam odbicie w jej oczach…przeciez wczesniej chciala ze mna byc,to ja nie chcialam byc z nia-sytuacja sie odwrocila. Mysli latajace co dalej…przeciez nie moglam do tego dopuscic,pytania kiedy pekla granica i decyzja…kocham moja corke i bede walczyc “o nia”. Dzisiaj wiem ze bycie doskonala,nie oznacza bycie szczupla,piekna zewnetrznie. Owszem kilogramy wrocily,lekki brzuszek tez…ale wiem ze to jaka jestem w srodku bedzie ze mna zawsze,wyglad przemija. To telewizja i presja ludzi slepych doprowadza nas do takiego stanu! Ja ta walke wygralam….bitwe jeszcze nie. Teraz wole spedzic czas z corka,cwicze sporadycznie 🙂 patrzac teraz na swoj brzuch nie czuje tego co kiedys…w koncu jest on efektem mojej corki-milosci i sensu mego istnienia. Wiec albo kochamy siebie jakimi jestesmy…albo to bez sensu-zmieniac sie dla kogos. Autorce zycze wytrwalosci-wiem ile to kosztuje. Trzymam kciuki! 🙂
Ostatnio sama zaczelam sie zastanawiac czy nie popadam w pewnego rodzaju obsesje. Zauwazylam, ze zbyt czesto przygladam sie swojej sywletce w wszelakich odbiciach i ciagle mam obawy ze cwicze za malo lub cos robie zle. Nie wspominajac juz o wyrzutach sumienia gdy zjem cos niezdrowego. Czuje tez ze moj orgaznim jest przemeczony i odechciewa mi sie wszystkiego, oraz mimo, ze wiem iz moje cialo wyglada coraz lepiej i wiele osob mnie komplementuje to czasem patrze w lustro i widze tylko niedoskonalosci.
Sama nie wiem co z tym zrobic. Staram sie odpuscic ale fakt, ze w zyciu prywatnym mam kilka sporych problemow sprawia, ze moj humor jest zly i dodatkowo wyzywam sie na samej sobie emocjonalnie i fizycznie wzgledem cwiczen na silowni.
Autorce listu zycze powrotu do zdrowia fizycznego i psychicznego.
Pozdrawiam. 🙂
Podobno takie coś nazywa się fitoreksją i jest tak samo niebezpieczne jak każda inna choroba psychiczna. A co do winy poszkodowanej… Nie powinna ona mówić, że jest winna, bo nie znała umiaru. Takie rzeczy się zdarzają. Tak, jak depresja, anoreksja czy inne zaburzenia. I nikt nie jest temu winny. Bo w końcu nie powiemy chyba, że osoba chora na nowotwór jest sama sobie winna, że gdyby potrafiła normalnie żyć to by nie zachorowała.
W dzisiejszych czasach traktujemy choroby fizyczne jak najgorsze zło i rozczulamy się nad chorym.
Ale gdy przychodzi do chorób psychicznych, to traktujemy je jako wymówkę za czyjąść głupotę.
hej, Asia i jak u Ciebie?:)
dajesz radę?
Szczerze mówiąc to mnie aktywność w domu nie uzależnia, ale kiedy chodziłam na siłownię to czułam, że chcę, muszę iść. Chodziłam zaraz po pracy zanim wróciłam do domu, mogłam spędzać tam nawet 3h (jak już wróciłam do domu to nagle docierało do mnie zmęczenie i nigdzie nie wychodziłam). Co prawda tylko używałam bieżni (szybki marsz pod górkę + niewielka seria na atlasach), ale w pewnym momencie czułam się jak w jakimś euforycznym stanie (fajnie zobrazowali to w Family Guy, gdzie Brian biegał). Chodziłam tak przez pół roku 3x w tygodniu, w pewnym momencie po prostu przestałam i tak drugi rok nie mogę się zebrać do ćwiczeń w domu – nie chcę już chodzić na siłownię.
To co opisałaś w liście "Joanno" przypomina mi moje destrukcyjne ćwiczenie w najcięższej fazie choroby-anoreksji
Przy minimalnym a wręcz zadnym jedzeniu potrafiłam biegać po kilka h dziennie.
Polecam Ci szukać pomocy także u specjalistów od zaburzeń odżywiania. Nie bez powodu masz fioła na punkcie ćwiczeń, a nie pijesz alkohol czy ćpiesz. Są zależności i mechanizmy, które predysponują niektóre osoby do pewnych zaburzeń. Destrukcyjne ćwiczenia wchodzą właśnie w skład zaburzeń odżywiania.
Totalna alienacja, obojętność na prośby bliskich – to objaw choroby nie tego że byłaś głupia. PAMIĘTAJ ! nie jesteś winna. Szukaj wsparcia i uświadom męża czym są zaburzenia odżywiania.
3mam kciuki bo wiem że można z tego wyjść!
Joanno, widzisz nie jesteś sama 😉
Też ostatnio sobie uświadomiłam że przesadzam. Pilnowałam się co do regularnego ćwiczenia i w dniu wolnym nie potrafiłam wysiedzieć, zawsze potajemnie sobie zrobiłam parę ćwiczeń albo biegałam, pływałam. Ostatnio też sobie uświadomiłam, że przeginam gdy miałam mnóstwo obowiązków i zawsze wolałam poćwiczyć niż np. nauczyć się na ostateczny egzamin. Dziękuje że to napisałaś bo teraz wiem na 100% że muszę panować nad wszystkim co robię. Życzę ci powodzenia!
To bardzo smutna historia, jednak wierze, ze wszystko sie ulozy! Zawsze mialam jobla na punkcie odchudzania, ale nigdy nie cwiczylam, bo wolalam sie glodzic… kiedy w Walentynki moj chlopak bardzo mnie skrzywdzil, przez kilka dni nie jadlam, nie wstawalam z lozka, nawet sie nie mylam… Wydarzenie "pompujemy posladki" zmotywowalo mnie do zmiany swojego zycia. Podnioslam sie z lozka, zjadlam male sniadanie i zaczelam cwiczyc. Przyznam szczerze ze czesciej niz powinnam robie sobie cheat meal, no i jem slodycze bo nie umiem bez nich zyc. Jednak przed swietami 50 minut treningu przestalo mi wystarczac. Codziennie robie podwojny trening i raz w tygodniu reset. Do tego cwicze rece i nogi. Dzisiaj, zanim przeczytalam ten post, w mojej glowie pojawila sie mysl: musze cwiczyc wiecej, a od poniedzialku do srody zrobie sobie glodowke bo po swietach czuje sie ociezala. Dzieki Tobie dostrzeglam ze zaczynam miec problem! Czasami wieczorem nie moge spac bo nie moge sie doczekac kolejnego treningu 🙁 latwo jest stracic umiar… Ostatnio podczas cwiczen zemdlalam, chlopak na mnie krzyczal, ale i tak po otrzasnieciu sie kontynuowalam trening! Dziekuje Ci za ten post i mocno trzymam kciuki za poprawe Twoich relacji rodzinnych :* jestesmy silne, ale to nie moze byc tylko fizyczna sila- musimy popracowac tez nad ta psychiczna. Obie. Razem. Jesli tylko chcesz 🙂
Aktualny wpis dla mnie, właśnie wróciłam ze szpitala, bo zasłabłam podczas biegania.
Cześć,
jako, że wyszłam z bulimii po wielu latach, chciałam Ci tylko powiedzieć, że wszystkie zaburzenia odżywiania czy też uzależnienie od sportu, wiele się nie różnią od innych nałogów – to jest bagno w którym tkwisz i walka którą sama musisz stoczyć, żeby z tego wyjść. To walka sama z sobą, zrozum to, walcz! Walcz o siebie i nie czekaj aż będzie za poźno! Rodzina, psychologowie mogą Cię motywować, mogą Ci jedynie ulżyć ale to tyle.
Przytoczę fragment z książki Anthonego de Mello "Przebudzenie" (polecam, nawiasem mówiąc)
" Przypuśćmy, że wejdę tutaj z wężem pełzającym po mym barku i zwróciłbym się do was w sposób następujący: czy widzicie tego węża na moim ramieniu? Właśnie przed moim przyjściem tutaj, sprawdziłem w encyklopedii, że wąż ten zwany jest żmiją Russela – jeśli mnie ugryzie umrę w ciągu 30sekund. "Czy moglibyście powiedziec mi, jak mam się pozbyć tego stworzenia? " ; – kto by coś takiego bredził ? Posiadam informację, ale nie posiadam ŚWIADOMOŚCI tego. Albo np. powiedzmy, rujnuję sobie zdrowie alkoholem. Uprzejmie proszę o podanie mi sposobów i środków przy pomocy których mogłbym pozbyć się nałogu. Osoba która by coś takiego powiedziała, nie ma swiadomosci. Wie, że sama siebie niszczy, ale nie jest tego świadoma. Gdyby to sobie uświadomiła, nałóg znikł by w tym samym momencie. Gdybym był świadom tego jaki jest ów wąż, nie strząsnąłbym go z ramienia – on ZOSTAŁBY sam strząśnięty. (…)
Może to trochę ostre ale nie bądź egoistką – jeśli nie zależy Ci na swoim zdrowiu, pomyśl o swoim dziecku.
Zaakceptuj siebie, zrozum wartości w życiu, walcz, próbuj, dawaj sobie szansę, każdy dzień to nowy dzień, nie bądź perfekcjonistką!! Zacznij medytować… polecam. ( Nauczyłam się medytować, wizualizować cele Kursie Silva, polecam )
Powodzenia!
ja tez jestem uzalezniona od wysilku fizycznego….u mnie sa to bardziej zaburzenia kompulsywne, bo albo wcale albo z totalnym przegieciem…:/ tak jest ze wszystkim u mnie, ale ja wiem, ze mam nerwice i to co robie jest zawsze na granicy zdrowego rozsadku, oklamuje siebie i innych…bo jak juz sie wkrece w cos to na 200%…:(
Aktualny wpis dla mnie, właśnie wróciłam ze szpitala, bo zasłabłam podczas biegania. Dostałam niezłą burę od lekarza…
Warunkiem odnalezienia się jest świadomość swojego zgubienia. Ty to sobie uświadomiłaś i to już jest sukces!
Gratuluję Ci z całego serca!! I mam nadzieję że już wszystko w porządku, a myślę że mąż zauważy Twoją wewnętrzną zmianę i Ci znowu zaufa :))
Na początku chciałabym zwrócić uwagę Tipsi – nie rozumiem dlaczego mamy używać względem dziewczyny ostrych słów ? Nie jesteśmy tutaj żeby ją oceniać, do tego nie mamy prawa jej oceniać, a tylko i wyłącznie poznać jej problem. Problem jest natury psychicznej ( uzależniona od sportu była chociażby Jane Fonda ) i nie ma się tutaj czego wstydzić!!
Koleżanko ! Najważniejsze, że wiesz, że masz problem, to bardzo duży krok. Każdy ma swoje wzloty i upadki i nie myśl, że będzie Ci łatwo odbudować wszystko co do tej pory zaniedbałaś, ale pomyśl sobie co jest w życiu najważniejsze i jeśli docenisz to co JESZCZE masz i dojdzie do Ciebie co jest dla Ciebie najważniejsze, czyli w tym przypadku rodzina, to zaczniesz dopiero działać w odpowiednim kierunku. Czeka Cię dużo pracy by odbudować swoje życie, ale życzę Ci siły aby to wszystko osiągnąć, bo pamiętaj, że możemy tak naprawdę wszystko osiągnąć jeśli tylko tego naprawdę chcemy.
Trzymam kciuki, aby ten problem nie wrócił! Dasz radę!
Witaj, to co sama opisałaś zdarzyło się w moim związku … mój mąż chciał zrzucić kilka kilogramów (nigdy nie był osobą szczupłą) zawsze miał brzuszek. Kiedy kolejne kg zaczęły mu sprawiać trudności postanowił coś z tym zrobić. Zaczął biegać. Biegał sam przez 3 miesiące po 5-6 km. Zrzucił parę kg. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to że jego kolega zaproponował mu zapisanie się do klubu biegaczy. Zapisał się bo przecież lepiej jest biegać z kimś niż samemu i to pod okiem trenera. Zaczął uczęszczać do klubu trzy razy w tygodniu. Czas upływał mu na pracy i oczywiście na zajęciach sportowych. Był bardzo zadowolony z treningów więc z czasem za namową biegaczy z klubu zaczął uczestniczyć w zawodach. Zapisywał się na wszystkie zawody jakie tylko mógł i oczywiście również trenował dalej. Minęło ponad pół roku gdy zorientowałam się że mój maż został owładnięty pasją biegania. Nie liczyły się dla niego żadne wyjścia (bo przecież nie mógł opuścić treningu). Wszystko było podporządkowane bieganiu. Wyjście z domu na zakupy ograniczało się do wizyt w sklepie sportowym, nawet wydatki były dyktowane potrzebami zakupu nowego zegarka do biegania, nowych butów, koszulek, spodenek. Moje potrzeby nie były prane pod uwagę, potrzeby naszego dziecka również. I tak minął rok. Zaczęłam zastanawiać się nad sensem naszego małżeństwa. Wśród znajomych uchodziliśmy zawsze za udaną parę, Zawsze uśmiechnięci i weseli. Jednakże pasja mojego męża osiągnęła swoją kulminację gdy na znanym profilu portalu społecznościowego męża nasze zdjęcia z czasem zostały zamienione na sportowe wyczyny męża. Mąż zaczął chwalić się medalami, bieganiem. My odeszliśmy na inny plan, Klubowicze lajkowali jego sukcesy i zachęcali do kolejnych. Oprócz biegania zaczęły pojawiać się wyjazdy biegowe- jednodniowe wypady za miasto. A ja ciągle w domu z dzieckiem. Nie wytrzymałam tej sytuacji. Założyłam kalendarz, w którym wypisałam wszystkie biegi, treningi … i stwierdziłam że nie ma miejsca tu dla mnie. Postanowiłam odejść. Zebrałam się w sobie i przeprowadziłam rozmowę z mężem. Nie było łatwo …. mówił że przecież on to robi dla mnie, że tylko biega. Nie zdawał sobie sprawy w jakiej jest sytuacji. Dopiero gdy pokazałam kalendarz z wypisanymi treningami, biegami …. rozpłakał się jak dziecko prosząc mnie o pozostanie nadal razem.
Sytuacja na dzień dzisiejszy jest taka …. próbujemy razem odbudować nasz związek. Mąż zrezygnował z uczestnictwa w klubie biegowy. Sporadycznie uczestniczy w imprezach biegowych. Biega sam i to dużo dużo mniej 🙂 A ja … jestem szczęśliwa 🙂
Rada dla ciebie – walcz o rodzinę bo łatwo jej nie odzyskasz.
Witaj.Widzę,że wiele osób zatraca się w uprawianie sportu,ja jestem jedną z nich.Tak jak wielu osób moją motywacją było zrzucenie paru kilo.Jestem samotną mamą z niepełnosprawnym synem- mój eksmąż bardzo szybko od nas odszedł gdy synek miał zaledwie rok a ja nadal nie doszłam do siebie po ciąży,dało się zauważyć ,że taka się mu nie podobam.Było wiele czynników dla których wolałam wziąść rozwód niż męczyć się z tym człowiekiem. Trenowałam dla siebie by podobać się samej sobie,schudłam sporo moja waga wyjściowa po ciąży to 95 kilo a schudłam do 55.Niestety diagnoza syna świadcząca o jego niepełnosprawności mnie dobiła doprowadzając iż przytyłam do 65 kilo ( zajadałam stres -słysząc diagnozę iż syn ma autyzm a każda publikacja jaką przeczytała na ten temat tym bardziej mnie dobijała).Praca,syn i jego rehabilitacja- żyłam w ciągłym stresie a sport był moim antidotum na nie.Obecnie jestem po dwóch operacjach kręgosłupa,ostatnia była miesiąc temu (za ciężko pracowałam by utrzymać pracę- pracodawcy mają wyrobione zdanie na temat samotnych matek a gdy przy tym dziecko jest chore……)od dwóch dni znów trenuje uważając na swoje ograniczenia -czy to już obsesja,nie mam pojęcia ,wiem jedynie ,że sport mnie odstresowuje bo z każdym problemem musiałam zmierzyć się sama.
Cześć dziewczyny 🙂
Czy jesli ćwiczę 6 razy w tygodniu po 1h lub 1,5 ..a czasami i 7 dni w tygodniu to czy to mozna juz nazwać uzależnieniem ? Bije sie z myślami gdy przychodzi niedziela bo nie mam ochoty mieć dnia wolnego od siłowni ale cześciej jednak mam Niedziele wolna …zależy od mojego samopoczucia .
Masz rację… aktywność fizyczna jest samym zdrowiem ale tylko kiedy robimy to z umiarem. Wiem, wiem motywujemy się nawzajem, stosujemy diety, ćwiczymy, ale muszę to napisać: PRZECIEŻ WYGLĄD NIE JEST NAJWAŻNIEJSZY! Laseczki (i rzecz jasna jesli jest tu jakis mężczyzna.. ) musimy na siebie uważać i stawić sobie cel.. Jeżeli ktoś wazy 90kg a jego celem jest zejście w dół o kilka kilogramów to niech się tego trzyma! .. Jeśli już ktos ma dość fajną figurę ale oczekuje czegoś więcej to niech dąży do celu.. ale tak żeby NIE PRZESADZIĆ. 🙂
Kochana Asiu-mam nadzieję,że czytasz te komantarze,które może chociaż trochę wpłyną na Twoje uzależnienie. Co ja gadam? Przecież wszystkie te słowa "spłyną po Tobie",w końcu ćwiczenia są ponad wszystko inne. To tylko ćwiczenia powodują,że choć przez chwilę się dowartościowujesz,czujesz,że robisz coś "dla zdrowia"… Dlaczego postanowiłam skomentować ten post (czego nigdy nie robię)?
Bo aktualnie,dokładnie od września,tkwię w tym samym. Ćwiczenia wyznaczają w moim życiu moje sukcesy,porażki… Gdy nie poćwiczę tyle ile zaplanowałam (najczęściej 2-3.30h) wpadam w panikę,mam wrażenie,że czegoś nie zrobiłam,nie umiem zasnąć ani normalnie myśleć.
Chociaż nie mam dziecka,a szkołę skończę dopiero za rok,czytając Twoje słowa miałam wrazenie,ze kierujesz je wlasnie do mnie (moja przygoda zaczęła sie z Ewka,cwicze tyle samo,chodzę na terapie-troche jakbym zobaczyła siebie z boku) zebym sie obudziła z tego letargu i zaczęła zycie.
Ale boje sie i mam wrazenie,ze Ty tez.
Ściskam mocno,
Madzia.
Nie wiem czy mój komentarz będzie w ogóle przeczytany po takiej ilości wiadomości. Droga autorko listu proszę nie poddawaj się, bo nic nie jest jeszcze skończone! Walczyłam z innym nałogiem 6 lat i teraz od 10 lat nie wróciłam do niewłaściwych, nałogowych zachowań. Zaczęłam wygrywać, gdy w końcu wybaczyłam sobie to wszystko za co się winiłam. Relacje z mężem możesz odbudować. Nie jest to łatwe, ale jak najbardziej możliwe i jeszcze Twoje życie może ponownie być piękne i kolorowe. Jestem zszokowana Twoją wiadomością, gdyż również ćwiczę z Ewą i moim ulubionym programem jest właśnie Scalpel, ale słucham tego co ona mówi i również nie jestem ślepo zapatrzona, dlatego wśród ulubionych mam stronkę Tips i również czerpię z wiedzy gimbreaker. Ale wracając do Ewki to ona zaleca min. 1 dzień przerwy, a czasami dwa dni w tyg., dla osób początkujących dwa dni ćwiczeń, przerwa, dwa dni ćwiczeń, przerwa. Sama Ewa ćwiczy 4-5 dni w tygodniu i pozwala sobie na odpoczynek. Śledzę jej poczynania na fb już od dłuższego czasu. Podobnie jak Tips czy Ewa czy inni sportowcy mądry trener czy pasjonat sportu będzie zalecał przerwę. Trzeba słuchać swojego organizmu. Przed miesiączką mam tak, że ćwiczę tylko 2 razy w tyg., bo źle się czuję, więcej odpoczywam. Ale później już mogę sobie pozwolić na więcej. Życzę powodzenia w wychodzeniu z nałogu i wierzę mocno, że się Tobie uda! Nie wiem czy to dla Ciebie będzie ważne, ale jako osoba wierząca dołączę Cię do moich codziennych modlitw.
Hey,
Będę straszna, ale dziwi mnie jedno co robiłaś na wychowaniu fizyczny w szkole? Nie nauczyli Cię czym jest sport?
Ukończyłam podstawową szkołę sportową w Łodzi. Fanem lekkoatletyki, czy siatkówki nigdy nie byłam. Mam miłość do tenisa ziemnego i jazdy konnej. Dwa sporty na wytrzymałość. Dwa bardzo odpowiedzialne sporty. Każdy z nich tak jak i inne mają pewne konsekwencje. Tenis: przeciążone kolana, nadgarstki, łokcie. Jeździectwo zajeżdżony koń. Sport to nie używka. Sport to pasja. Nie jesteś odpowiedzialna tylko za swoje "dobre samopoczucie". Bez diety i odpoczynku nie osiągniesz niczego tylko w najlepszym wypadku Szpital. Są odnotowane przypadki gorsze niż szpital. I po co to komu? Żeby już nigdy nie biegać? Mogę sobie wyobrazić jak bez biegania gram w tenisa…
W rodzinie też mam pewną "uzależnioną" dziewczynę. Teraz jest na odwyku. A mnie niestety jej podejście do sportu śmieszy. Ona natomiast zasłania się, że jest "uzależniona", a moim zdaniem nie doinformowana. Co dzień chodzi na siłownie. Spędzam tam 2-3h. A co je? Czekoladę (wiecie na śniadanie np. nutela ze słoika i dzieci też), wiec zaczęło witamin brakować. Gdzie znaleść witaminy? W aptece. 3 miesiące później szpital. Wyniki ciekawe. Morfologia i biochemia wskazują na anemie, ale żelaza za dużo. Na co dziewczyna, a to dobrze bo łykam w tabletkach. Myślałam, że lekarz padnie na zawał. A czy robi na siłowni rozgrzewkę i ćwiczenia relaksujące? Oczywiście, że nie szkoda czasu….No to teraz ma rehabilitacje, zakaz chodzenia na siłownie i jedzenia czekolady (problemy w przewodzie pokarmowym. Nie może jeść surowych warzyw, kapusty kiszonej itp. Czyli wszystko to co ważne dla zdrowia). Moim zdaniem sport to nie uzależnienie tylko brak edukacji. Nie wiem co ćwiczenie po 2-3h, bez przerw i zdrowego jedzenia w czymś komuś pomogło. Sama Ewa tępi takie zachowania. a także każdy inny trener. Tak to modne, tak to zdrowe. Tylko wszystko co zdrowe ma zasady, nie wolno ich ignorować.
Moja rada dla Ciebie Joasiu…
Skoro sport tak mocno siedzi w Twojej psychice spróbuj zrobic z tego pozytyw, każda aktywność jest dobra np spacer z dzieckiem, wspólny basen, tańczenie, nie zawsze ostry trening i wylany pot. Zacznij cieszyć sie życiem, razem z innymi w aktywny sposób. To prawie tak jak Twoje codzienne treningi tylko w inny sposób, kalorie mozna spalać cały czas i nie trzeba o tym myślec tylko sie cieszyć chwila. Moze z rodzinka wybierz sie na wycieczkę w góry albo rowery, powoli wprowadzaj zmiany i nie poddawaj sie. Juz wiesz ze coś jest nie tak a to połowa sukcesu,
Pozdrawiam
Sandra
Ja byłam w takiej samej sytuacji. Rok temu postanowiłam schudnąć a wiecie czym się skończyło? Uzależnieniem od sportu i anoreksją. Ćwiczyłam po 3h dziennie przez pół roku bez przerwy, nawet w momencie gdy wyglądałam już jak chodzący szkielet. Przestałam dopiero gdy znalazłam się w szpitalu. do dziś nie mam miesiączki i nie lubię robić dni wolnych od wysiłku fizycznego, jeśli się nie ruszam to boję się jeść.. ale walczę z tym i naprawdę, nie warto poświęcać życia na takie zaburzenia.
Kochana ja również kocham sport i stanowi ważną część mojego życia. Nie miałam jednak nigdy podobnej sytuacji. ale potrafię zrozumieć. Każdy ma prawo się pogubić w priorytetach i nie widzieć problemu, bo tkwiąc w tym nie patrzy się z dystansu. Myślę, że jak zdałaś sobie w końcu sprawę z problemu RODZINA również powinna Ci wybaczyć błędy i być dla Ciebie wsparciem. I Ty sobie również powinnaś wybaczyć 🙂 Jest to dobra nauka na przyszłość a Ty już wyciągnęłaś wnioski. Gorąco Cię pozdrawiam, trzymam kciuki za Ciebie i szczerze wierzę w odbudowę rodzinnych relacji 🙂
Niestety nie jest mi obce takie zachowanie względem sportu . Sama przez to przechodziłam. Ćwiczyłam 2x dziennie po 1.5h plus aktywności na dworzu jak bieganie rower czy chociaż spacer. Totalne zakręcenie! To również nie jest dobre dla naszego organizmu i zdrowia. Trzeba znać umiar jeśli widzimy że nasze myśli o sporcie zajmują nam cały dzień należy przemyśleć sprawę i może udać się po pomoc do os znającej się na rzeczy. 🙂
kurde .. ja mam tak, ze jak za dużo zjem to trenuję bardzo intensywnie tzw. 'za karę'. zdarzyło się przebiec 25km +wcześniejszy trening sztuki walki trwający ok 2 godz. mam obsesję chyba tylko na gubieniu kcal …
mysle ze takie klamstwo wobec meza nie jest czyms az takim zlym ( jednak klamstwo to klatstwo ) jednak powinien ci wybaczyc , przeciez nie zdradzalas go ani nic z takich rzeczy . 🙂 tez mialam podobny problem nie mialam czasu dla nikogo poniewaz trening byl wazniejszy a po bylam bardzo zmeczona wiec tylko do domu i spac …
W sumie trochę nie rozumiem, dlaczego zabraniają Ci ćwiczyć. Wiadomo, że człowiek potrzebuje resetu, ale po co tak radykalnie? Skoro ćwiczyłaś 7 dni w tygodniu, to zmniejszać to stopniowo. Najpierw 6, potem 5 itd. Taka radykalna zmiana też nie jest ok.
Jednak rozumiem też męża, bo wszystko spadło tak naprawdę na niego. I jeszcze te wakacje… No cóż, tu już można było sobie odpuścić te 10 dni, ewentualnie pobiegać chwilę rano, jak rodzinka jeszcze śpi.
Ja też jestem uzależniona od sportu, ale robię reset. Niedziela, to dla mnie dzień święty, bo zwyczajnie mi się wtedy nic nie chce, bo jeszcze cierpię od piątku na zakwasy po interwałach. 😀
No cóż, życzę powodzenia i żeby wszystko się poukładało!
Rozumiem że jeszcze się nie rozwiedliście?
Walcz kobieto! A mąż przysięgał…..w zdrowiu i w chorobie
Trzymam kciuki kochana!!!! dasz radę wierzę w Ciebie!!!
Hej, nie obwiniaj sie prosze az tak i nie skupiaj na tym, co zle zrobilas, wiesz jak gotuje sie zaba? Jak wrzuci sie ja do wody i zacznie stopniowo podgrzewac to ugotuje sie i z niej nie wyskoczy, gdy zas wrzuci sie ja do wrzatku bedzie probowac sie z niego wydostać. Nie miałas pojecia w co się pakujesz. Teraz wiesz. I mozesz z tego wyciagnac bardzo wazna lekcje. I NAJWAŻNIEJSZE – SKORO MASZ TAKA DETERMINACJE, ŻE CWICZYŁAŚ CODZIENNIE, DASZ RADE TRZYMAĆ SIĘ PLANU I ĆWICZYĆ OD TEJ PORY Z UMIAREM, TAK, ŻEBY UTRZYMAC ZDROWIE I PIĘKNY WYGLĄD ORAZ RADOŚĆ Z INNYCH AKTYWNOŚCI W ŻYCIU I RODZINY! Masz tyle siły, dasz radę, jestem tego pewna! 🙂
Hej 🙂 mogę powiedzieć że otarłam się o podobna sytuacje. U mnie wygląda to tak, jak zaczynam cwiczyc i uprawiać sport, jest to tak silnie uzalezniajace, że dzień zaczynam myślą o siłowni i nie mogę się doczekać kiedy wreszcie na nią pójdę. Siłownia zajmuje mój umysł tak ze większość mojego zainteresowania poświęcam właśnie ćwiczeniom i wiedzy na jej temat. Zamiast zająć się szkoła, odrabianiem lekcji, obowiązkami, poświęcam ten czas treningom. Sięga to tego stopnia, że ćwiczę po dwie godziny każdego dnia tygodnia nie dając swojemu ciału czasu na regenerację. Jak z tego wybrnelam? Planem treningowym. To jest dobry sposób. Plan uwzględnial na początku jeden, później dwa dni odpoczynku od ćwiczeń. Dzięki temu że trzymałam się planu juz nie miałam wyrzutów sumienia ze opuściłam sobie trening, bo to dawało mi poczucie ze robie coś słusznego, że muszę pozwolić sobie na odpoczynek. Ważne jest jednak żeby pamiętać że plan nie może stać się priorytetem. Musisz pamiętać że są sytuacje kiedy trzeba sobie odpuścić, zająć się ważniejszym rzeczami… w Twoim przypadku rodzina. . 🙂 zrób plan, ale plan jest po to żeby podporządkować go pod siebie. Pod rodzinę. Pod warunki jakie u Ciebie panują. Z dzieckiem w tym wieku trudno cwiczyc codziennie. Można ćwiczyć mniej i osiągać równie dobre efekty, mój brat ma żonę i małe dziecko, ćwiczy trzy razy w tygodniu i wygląda znacznie lepiej 🙂 da się? Da się! Tylko trzeba pilnować głowy na karku. Może zainwestuj w trenera personalnego? Powiedz mu jaka jest sytuacja, jakie masz warunki żywieniowe, co chcesz osiągnąć i ze masz rodzinę dla której musisz poświęcić czas. Jeśli postarasz się poprawić to w końcu odzyskasz zaufanie męża i z czasem zacznie Cię wspierać 🙂 powiedz mu zd go potrzebujesz. Pokaż ze Ci na nich zależy. A wtedy wszystko będzie dobrze 🙂 pozdrawiam
Tipsi, znane Ci sa losy autorki wiadomosci? Jestem bardzo ciekawa co sie z nia dzieje? Czy sobie poradzila i jak z mezem jej ie ulozylo? Mam nadzieje ze wszystko dobrze u niej. Tak naprawde trzeba uwazac z treningami, wiem sama z checia cwiczylabym codziennie taka mam motywacje. Jednak trzymam sie zalecen i robie przerwy.
Nie wiem o co tu chodzi, ale jakiś rok temu, bodajże w maju, czytałam dokładnie tą samą historię w jednej z gazet.
Nie wiem o co tu chodzi, ale jakiś rok temu, bodajże w maju czytałam dokładnie taką samą historię w jednej z gazet….
niemożliwe. Chyba, ze gazeta ściągnęła mój artykuł bez zgody. Pamietasz nazwę gazety?
Było to rok temu w maju. Pamiętam, bo pilnowałam na maturach i koleżanka pożyczyła mi gazetę do poczytania. Jestem pewna na 200%, że to była ta sama historia. Niestety, nie pamiętam nazwy gazety.
kurczę 🙁 Jakbyś sobie przypomniała, daj znać.
To było w maju, jak pilnowałam na maturach. Koleżanka pożyczyła mi gazetę. Pamiętam dobrze ten artykuł, bo wtedy przechodziłam coś podobnego. Nie, nie szukam poklasków tylko chciałam zwrócić uwagę, że coś jest nie tak.
WPis jest od 2013 także musiał go ktoś bezczelnie skopiować.
Noo przykro.. kurde ale chcialabym miec taka motywacje..i takie uzaleznienie od sportu..bo narazoe ciezko mi sie ruszyc :/ pozdrawiam i powodzenia
kurde napisałam taki mega komentarz a potem doczytalam ze to z 2013 hehehe 😀