No właśnie – dlaczego? Czasami rozmawiając z innymi dziewczynami czuję się troszkę zagubiona. Czasem czytając komentarze pod wpisami mojego autorstwa czuję się jak dziecko we mgle. I za każdym razem zadaje sobie to jedno pytanie. Dlaczego kobiety nie dbają o siebie? Jak to możliwe, że potrafimy zadbać o wszystkich dookoła, ale własne dobro pomijamy? Mam wrażenie, że chociaż w innych tekstach gdzieś po cichu przemycam ten temat to sprawa jest tak poważna, że zasługuję na osobny wpis. Dzis będzie na poważnie. I tym razem wstęp tylko dla kobiet ( panowie jak czytają to wołać swoje kobiety, ale to szybko!). Porozmawiajmy sobie jak prawdziwe przyjaciółki. I przemyślmy to, co należałoby zmienić.
Jak wygląda nasza rzeczywistość?
Oczywiście w tym wypadku piszę dość ogólnie i absolutnie nie twierdzę, że zawsze wygląda to tak samo! Jednak musicie przyznać, większość z nas ma tendencję do tego, by zaopiekować się dosłownie wszystkimi. W największym stopniu przekłada się to na naszych partnerów, dzieci, rodzinę i przyjaciół. Chyba jako kobiety po prostu już tak mamy, że cechuje nas ogromna troska o nasze otoczenie. No i oczywiście całkowicie normalną sprawą jest to, że obdarzamy tą troską naszych najbliższych. W końcu ich kochamy. Roztaczamy nad nimi opiekę na przeróżne sposoby. I nie oszukujmy się – wymaga to od nas ogromnych nakładów pracy i mnóstwo energii! Ale to nic. Żadnej z nas to przecież nie przeszkadza. Cieszymy się widząc uśmiech na twarzach najważniejszych dla nas osób. W takich momentach czujemy, że nasz wysiłek coś znaczy, że robimy coś ważnego! Oczywiście nie tylko wokół tego kręci się nasz świat. Mamy pracę, studia i całą masę innych obowiązków. Czasem ktoś poprosi nas o przysługę, innym razem wydarzy się coś niespodziewanego. I mam wrażenie, że w natłoku tych obowiązków zapominamy o jednej, bardzo ważnej osobie. O nas samych.
Dlaczego o siebie nie dbasz?
Ja wiem, że ten temat jest w ostatnim czasie dość często poruszany. Media, blogerzy, znajomi, po prostu wszyscy mówią o tym jak ważny jest rozwój osobisty, aktywność fizyczna, organizacja czasu czy zdrowe odżywianie. Jednak mam wrażenie, że to wszystko niewiele pomaga, czasem wręcz przeszkadza. Myślę, że zgubiliśmy sens tego wszystkiego. Bo widzisz, cały ten szum wziął się z tego, by w końcu zacząć zwracać uwagę na siebie, swoje potrzeby i zdrowie. To wszystkie nie stanowi celu samego w sobie, tutaj celem powinna być troska o siebie! Kiedy widzę, że na blogu pojawił się kolejny wpis mojego autorstwa to komentarze są dla mnie najważniejsze. I chociaż nie zawsze Wam odpowiadam, wszystkie zauważam. Jednak oprócz radości gdy tekst Wam się podoba i motywacji gdy dzielicie się swoimi wnioskami czasami czuję przerażenie. Nieraz żalicie się, że pracujecie X godzin tygodniowo i nie macie czasu, innym razem narzekacie, że inni to mają łatwiej a Wam jest tak ciężko. To właśnie wtedy się zastanawiam, dlaczego o siebie nie dbasz?
Mówisz, że nie masz czasu, bo ciągle praca i nadgodziny. Ja rozumiem, potrzebujesz pieniędzy. Jak każdy, żadna filozofia. Pracujesz ciągle, bo to takie ważne. I ja się zgadzam, praca, pieniądze, wszystko bardzo istotne. Tylko co z tego będzie? Wiem, że musisz nakarmić dzieci, ale co się stanie jeżeli z przepracowania nabawisz się problemów zdrowotnych? Dzieci kupią sobie Twoją kartonową atrapę? Ciągle jesteś w pracy a chciałabyś zbudować trwały związek. Jak chcesz to zrobić jeżeli nie spędzasz czasu z partnerem? Ja nie mówię żebyś teraz rzucała wszystko i jechała w Bieszczady. Po prostu kiedy po wielogodzinnym dniu pracy wracasz zmęczona zignoruj ten bałagan w salonie. Zrób coś dla siebie i odpocznij. Znajdź 15 minut na jakiś trening. Posiedź chwilę w wannie czy idź na spacer. Tak będzie lepiej dla Ciebie i Twoich bliskich. I błagam, nie mów mi jak to inni mają łatwiej. Niech Cię to nie interesuję, niech sobie mają. Ty rób swoje i nie trać energii na to, by zajmować się skalą trudności cudzych obowiązków. Tylko tracisz czas.
A co Ty wiesz o życiu?
Prawdopodobnie któraś z Was właśnie tak pomyśli. I ja od razu odpowiadam – jeszcze niewiele. Jednak uczę się od innych i często również na cudzych błędach. Czytając cudze narzekania, jak to mają ciężko ja przemyślę sobie jak to zrobić by moje życie tak nie wyglądało. I to samo radzę i Tobie! Zastanów się, czego Ci brakuje. Pomyśl o tym dlaczego coś jest nie tak. I zrób co trzeba, żeby to poprawić. Działanie jest tutaj kluczem. Jestem pewna, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że powinnaś więcej czasu poświęcić samej sobie. Z pewnością już doskonale wiesz jak o siebie zadbać. Teraz wystarczy, że w końcu zaczniesz działać. Czasem trzeba odmówić. Czasem trzeba swoje potrzeby potraktować jako najważniejsze. Tak dla równowagi. Skoro potrafisz zadbać o połowę świata z pewnością potrafisz też zadbać o siebie.
Zrób to
Zadaj sobie to kluczowe pytanie i w końcu udziel na nie odpowiedzi. Czy istnieje jakiś naprawdę, ale to naprawdę ważny powód, dla którego postanowiłaś nie dbać o samą siebie? Co się takiego wydarzyło w Twoim życiu, że nie jesteś dla siebie samej ważna? No bo tak to rozumiem. Dbasz o ważne osoby ale siebie pomijasz. Zrób to i w końcu udziel odpowiedzi. Zrób to i nareszcie realnie zmień coś w swoim życiu.
Mam nadzieję, że ten wpis skłoni do refleksji chociaż jedną osobę. Dziewczyny, przestańmy w końcu umniejszać swoją wartość! Serio, bez naszych codziennych działań ten świat nie byłby nawet w połowie tak fantastyczny jaki teraz jest. Doceńmy same siebie! Jeżeli Ty cenisz się nisko, tak samo robią inni. Jeżeli Ty nie widzisz sensu by o siebie zadbać inni też nie będą się Tobą interesować. Pamiętaj, że to przyczyni się do równowagi w Twoim życiu. Do dzieła Dziewczyny! 🙂
Pozdrawiam,
Martyna
fantastyczny, konkretny wpis! w stu procentach się z Tobą zgadzam i właśnie teraz postanowiłam postawić sobie konkretne cele. Gdy tylko ruszy rok akademicki (na razie jestem na etapie przeprowadzki, zakupów itd) w końcu wrócę na siłownię 🙂 dzięki za kopniaka!
Hmm cóż za milczenie w tych komentarzach. Chyba zawstydziłaś połowę kobiet…albo wszystkie właśnie leżą w wannie 😛
Musiałam usiąść do laptopa, żeby zaakceptować 😀
Ha, dobrze powiedziane 🙂
Ja sądzę, że takie osoby po prostu widzą przyjemność w narzekaniu. Mówieniu, jak to im zle i niedobrze. Jak to im ciężko… Że nie mają czasu, że tyle obowiązków… A prawda jest taka, że istnieją osoby, którym się jednak udało i udaje nadal mimo ogromu przeciwności (których nota bene wiecznie narzekający nie chcą zauważyć). Wszyscy jesteśmy ludzmi i mamy takie same potrzeby fizjologiczne. Wszyscy potrzebujemy pieniędzy, miłości, akceptacji i dania całej siebie (lub całego, bo w sumie facetów ten wpis też powinien dotyczyć, bo znam takich, którzy pracują i poświęcają się bardziej niż niektóre kobiety). Najważniejsze jest jednak to, że wszyscy mamy taką samą dobę składającą się z 24 godzin. A to jak je wykorzystamy zależy tylko i wyłącznie od nas.
Tyle było tu wpisów o kobietach, które odniosły sukces, bo się czemuś naprawdę poświęciły. Odrzuciły to co złe, a przyjęły co dobre. Jest ich o wiele więcej niż się spodziewamy – po prostu nie każdy się z tym afiszuje (tak właśnie sobie pomyślałam, że to szkoda, bo może niektóre osoby by się przekonały, że to nie świat im przeszkadza w osiągnięciu celu, tylko one same).
Wydaje mi się, że niektórzy po prostu się boją. Wolą narzekać, stawiać sobie wymówki, które “podobno” są nie do przełamania. Dostają przepis na sukces podany jak na tacy: techniki motywacyjne, relaksacyjne, organizacja czasu (w tym pracy, domu…), zdrowe odżywianie, aktywność fizyczna, rozwój osobisty. Jedyne, co trzeba zrobić to wyjść z tak osławionej “strefy komfortu”. Tyle, że ogranicza nas strach… Ja też się boję. A mimo wszystko robię to, bo wiem, że się opłaci. A każda bariera, którą pokonuję daje mi więcej siły i okazuje się niewarta wcześniejszego stanu.
Trzeba jednak zrobić ten jeden mały krok, który dla wielu stanowi ogromny problem – podjąć decyzję.
I przykro mi się robi, gdy czytam te wszystkie wpisy, wysiłek, który wkładacie i emocje w przekazanie tak fantastycznej dawki wiedzy i motywacji a niektórzy po prostu traktują to jako chwilę relaksu, ucieczkę w marzenia i znów wracają do narzekań.
I tu następuje tak jawna ironia, którą wiele osób dostrzega. Masz 15 min (doskonale wiemy, że często więcej) na przejrzenie blogów, facebooka a nieraz wyżalenie w internecie frustracji. A nie masz 15 min dla siebie. No zastanówmy się czemu? Bo ci się nie chce! (A 15 minut to praktycznie 1% całej doby!)
Przepraszam, jeśli komentarz zbyt długi i jest w nim nieco agresji. Jednak po przeczytaniu wpisu poczułam się poirytowana, bo nakłanianie i uświadamianie po raz setny osób, którym sprawia przyjemność odmowa i użalanie się nad sobą jest dla mnie syzyfową pracą.
Szanuję was i wszystkie osoby, które działają. Komentarz powstał dlatego, że bolą mnie poniekąd ciosy osób, które zarzucają, że “nie znam życia”, “nie wiem, co to ciężka praca” itp. Kiedy prawda jest taka, że ja i wiele takich jak ja wiemy to aż za dobrze. Różnica między nami a atakującymi jest jednak taka, że chcemy to zmienić i robimy wszystko, by tak się stało. Mimo wielu porażek.
Rzadko komentuję, ale wchodzę niemal codziennie na waszego bloga. Róbcie dalej to, co robicie i trzymajcie się dzielnie. Jestem pewna, że cała masa osób was wspiera (łącznie ze mną) choć często nic nie piszemy.
Świetny wpis 🙂 Grafika pasuje idealnie 😀
http://paranoyy.blogspot.com/
To ja tylko powiem krótkie DZIĘKUJĘ :*
Odnoszę wrażenie, że jestem jakaś inna. Zauważyłam, że wiele Matek dba właśnie o wszystkich i wszystko dookoła tylko nie o siebie, a ja od urodzenia córeczki (która ma teraz prawie 10miesięcy) każdego dnia znajduję dla siebie mnóstwo czasu. Czytam książki, siedzę przed komputerem, nie biorę prysznica w pośpiechu. To jest bardzo ważne w życiu każdej z nas, więc czemu muszą pojawiać się takie właśnie wpisy? Dbanie o siebie powinno być wpisane w plan dnia każdej z nas. Mam nadzieję, że chociaż jednej osobie otworzy oczy 🙂 Pozdrawiam!
Zgadzam się z Asią. Bardzo Ci dziękuję za otwarcie mi oczu! Jeżeli nie będę się sobie podobać, to mojemu mężczyźnie też w końcu przestanę. Czas znowu spoglądać w lustro, chociażby dlatego, żeby pamiętać jak wyglądam!!! Nie chodzi przecież o to, żeby rzucić wszystko i zostać księżniczką zajmującą się tylko sobą, ale (cytując :)) “tak dla równowagi” czas się podnieść we własnej skali wartości! Potrzebny był mi ten kopniak 🙂 Dzięki, Dominika 🙂
Fajny wpis! Uwielbiam te stronę. Gdy tak biegnę w przod przez życie i nagle nie mam siły dopada mnie myśl.. Przeszłość już za nami, przyszłości jeszcze nie ma, jest tylko tu i teraz
No o.k , dbajmy o siebie… Tylko spodziewałam sie kilku, pomysłów, wskazówek. Olej bałagan i idz na spacer jakoś mało mnie przekonuje… bo jak wróce to bałagan bedzie 3x wiekszy… Czytałam ten wpis myśląc ” jaki długi wpis”…a tu już koniec…
Poruszasz ważny temat. Myślę, że to w dużym stopniu wina naszej kultury, która nakazuje kobiecie poświęcenie się dla rodziny. W myśl tej zasady poświęcenie uwagi sobie jest postrzegane jako egoizm, odbieranie czegoś dzieciom i mężowi. Dlatego kobiety inwestując w siebie często czują się winne. Bardziej widoczne jest to w pokoleniach 35+, ponieważ kultura, na szczęście się zmienia i te wzorce są w coraz mniejszym stopniu przekazywane kolejnym pokoleniom. Tym niemniej wydaje mi się, że to zjawisko wciąż ma się dobrze i ciężko wytłumaczyć np. kobiecie z pokolenia moich rodziców, że każdy ma prawo i obowiązek zadbać w pierwszej kolejności o siebie. Za własne życie i własny los jesteśmy przecież najbardziej odpowiedzialni.
Piszesz, że jesteś młoda, niewiele wiesz o zyciu a jednocześnie ze trzeba zadbać o siebie i swoje potrzeby. I bardzo dobrze, że będąc młodą już to wiesz! I bardzo dobrze, że nie musisz przeżyć wielu traum, odchowac dzieci i osiwiec, żeby stwierdzić, że zmarnowalas pół życia, żeby dostrzec, że trzeba było spełniać swoje marzenia, realizować się, rozwijać, poczuć się piękną! Good for you!
Heh sądzę że ten artykuł był właśnie o mnie;p ostattnio faktycznie robię coraz mniej dla siebie . Moim jedynym argumentem na to jest fakt że dostałam mega kopniaka w tyłek od hm życia i bardzo ciężko mi sie podnieść . Do tego wiem że jeszcze kilka miesiecy bedzie mi naprawdę ciężko przez co sama zrobilam sie rozgoryczona i zamknieta w sobie , odtracam ludzi ktorzy staraja sie byc mili dla mnie pozniej tego zaluje . Probuje wrocic do dawnej skory odepchnac od siebie zle fluidy ze srednim skutkiem . Dbanie o siebie w tym przypadku powinno mi pomoc z tym ze niemal nic mnie nie cieszy . Mimo tego wiem ze jestem silna babka i jeszcze nie raz zycie mi dokopie wiec sprobuje wziac sie w garsc i zaczac dbac bardziej o siebie az zacznie mi to sprawiac faktyczna przyjemnosc . Dobrze ze napisalas ten artykul Martyno wiele kobiet zapomina po prostu o sobie bo chca byc za bardzo dobre dla innych przez co siebie pozniej rania i wyglada to tak jak opisalam wyzej . Niestety jak my same nie zadbamy o siebie to niktinny tego nie zrobi a wrecz przeciwnie jeszcze ci pokaze jak zle wggladasz. Nasze wewnetrzne piekno jest ściśle polaczone z zewnetrznym niestety wiec trzeba dbac o nie . Jak sie czujemy w srodku widac po tym jak wygladamy .
Myślę że główna przyczyna nie dbania o siebie to jest lenistwo i zła organizacja czasu, jak również brak środków finansowych, brak motywacji i prawdopodobnie niska samoocena i kompleksy.
Wsadzę trochę kij w mrowisko. Od około roku dostrzegam gradualną tendecję spadkową jeśli idzie o poziom dbałości o własne jestestwo, zarówno w zakresie fizycznym jak mentalnym i duchowym. Niestety jest to system naczyń połączonych, jeśli jedno niedomaga, powoli niedomagają kolejne. I tak – nie ćwieczę już w ogóle (mimo długiej rehabilitacji po złamaniu nogi a więc i wyrobieniu sobie w zasadzie jako takich nawyków), jestem uzależniona od komputera, a żeby było gorzej, to własnie dzięki inwestycjom utrzymuję się z dochodu pasywnego, więc nie musze już chodzić do pracy w ogóle. Myślałam, że to bedzie niezwykły moment w moim życiu, że wreszcie zabiorę się za te wszystkie rzeczy, na które wcześniej nie było czasu. O ironio, jest na odwrót. Wychodzę z domu tylko jeśli naprawdę muszę, często zamawiam żarcie z dowozem, bo jestem za leniwa żeby zadbać o swój sposób odrzywiania, za co nieustannie “dziękuje” mi mój organizm. Mam problemy z candidą, która już zaatakowała moje jajniki, ale jakoś nie mam weny się za to zabrać i tylko czekam, aż ból zmusi mnie do wycieczki na SOR (tak, wiec, jak kompletnie idiotycznie to brzmi). Podupadam więc na duchu, bo po złamaniu, przybyło mi 7kg (nie wiem czemu, ale ponoć tłuszcz to oznaka zatrucia organizmu), nigdy w zyciu tyle nie wazyłam co teraz. Patrzę na siebie w lustrze i ręcę opadają i żadna ilość make-upu tego nie zmieni, ani bluzka z falbankami czy innym cholerstwem. Jedyne co jest we mnie (fizycznie i w moim odczuciu) naprawdę wyjątkowe to włosy – mam piękne, grube, długie ciemnobrązowe, naturalne, niefarbowane włosy, wszystkie dziewczyny zazdroszczą jak jeden mąż. Momentami nawet o to już mi się nie chce dbac, bo mycie i modelowanie tego to czas, a ja jestem za leniwa i tak myślę, żeby iść i sprzedać włosy na perku dla kobiet z rakiem…a przy tej ilości to na 3 peruki by wystarczyło. Potem sobie jednak myśle że bez tych włosów to juz w ogóle nie będzie punktu zaczepienia bo pozbędę się jedynej ładnej w sobie rzeczy. Zdarza mi się, że przez 3 dni nie wchodzę pod prysznic (na szczęście ni pocę się jak pies wyścigowy), bo po co…Mam niewydepilowane nogi, szarą, zmęczoną skórę, z racji problemów z jedlitami, mam też problemy ze skórą, więc krostki i wypryski mnie nie opuszczają. Przy tym wszystkim, straciłam totalnie chęć do interakcji z ludzmi, nie mam totalnie ochoty na seks, przez co cierpi moj związek, a ja czuję się jeszcze gorzej.
Wracając jednak do meritum – pytanie dlacezgo o siebie nie dbam? Gdyby założyć że każde działanie poprzedzone jest jakimś elementem motywacyjnym. A mnie nie motywuje ani ból (np.kregosłupa z racji tego, że się w ogóle nie ruszam), ani sukces (np. fakt, że udaje mi się w miarę regularnie chodzić na 1-dniowe głodówki mimo obciążenia psychicznego). Nie mam potrzeby interakcji z ludzmi, więc nie mam potrzeby się stroić, bo po cholerę? Znudził mi się seks, bo od 15 lat w zasadzie robię to samo, a ile można, więc nie mam potrzeby stroić się dla mojego faceta…jakoś szczerze mówiac ostatnio w ogóle podważam potrzebę bycia w związku więc tym bardziej nie mam chęci robić czegokolwiek, żeby zachować przy sobie partnera…Jedyne co mnie potencjalnie mogłoby zmotywować do działania to to, że nie jesli jeszcze bardziej przytyje, to nie wejdę w swoje ciuchy motocyklowe, a niejeżdżenie nie wchodzi w grę, ale to i tak za mało.
Ale żeby było wesoło, nie należę do osób leniwych, albo pozbawionych motywacji – w 4 lata uwolniłam się od konieczności pracy na etat na co ciężko pracowałam, dzięki czemu kupiłam sobie piękne motocykle i stac mnie na zwiedzanie świata. Na studiach dzięki osiągnięciom dostałam stypendium i pół roku studiowałam za granicą, nauczyłam się 4 języków (angielski na poziomie native’a), reszta na poziomie komunikatywnym i paru liznęłam bo uwielbiam podróże – mieszkałam w USA przez rok, w UK przez pół. Uwielbiam się uczyć, zdobywać nową wiedzę (aktualnie uczę się francuskiego i studiuję zagadnienia związane z energią solarną i panelami fotowoltaicznymi). Wczoraj do 3 nad ranem czytałam o promieniowaniu w podręczniku do fizyki…Niestety jeśli idzie o moje zdrowie fizyczne i psychiczne i ogólne zadbanie to nie chce mi się palcem kiwnać….Konia z rzędem temu, kto mi powie dlaczego tak jest…
A jak mi ktoś piszę o tym, żeby jednak wstac rano i się umalować, to mam jej ochotę zwyczajnie przyp*** (przepraszam za pejoratywne określenie)…