poniedziałek, 25 listopada, 2024
Strona głównaEfekty treningówTRWAJĄCA METAMORFOZA ANI

TRWAJĄCA METAMORFOZA ANI

Chciałam Wam przedstawić młodą kobietę, która pomimo kilku porażek w walce o lepszą siebie ciągle się nie poddaje. Życie doświadczyło ją kilkoma traumatycznymi wydarzeniami, które zmieniły jej patrzenie na świat. Ale mimo to, Ania dalej walczy i podnosi się po upadkach. To nie jest historia tylko utraty kilogramów, to historia dziewczyny, której świat wywrócił się do góry nogami, a ona musiała odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości.

Do 20 roku życia Ania miała niedowagę. Problemy z hormonami, zła dieta zrobiły swoje – zaczęła tyć. Po jakimś czasie doszła niedoczynność tarczycy. Gdy waga wskazała 75,5 kg (przy wzroście 164 cm) Ania czuła się fatalnie i postanowiła coś z tym zrobić. Rozpoczęła dietę Duncana, która szybko dała efekty i Ania schudła do 61 kg. Wtedy po 3 latach starań zaszła w ciążę. Waga w ekspresowym tempie zaczęła rosnąć. Ania rodziła ważąc 94 kg. Z czasem schudła do 71 kg. Minęło ponad 2 lata i Ania zaszła w kolejną ciążę, która zakończyła się tragicznie. Jej córeczka zmarła. Wtedy Ania ważyła 82 kg. Cztery miesiące później trzecia ciąża. „Od dnia kiedy zobaczyłam dwie kreski wiedziałam, że zaraz po porodzie muszę coś ze sobą zrobić!”. Jej motywacją miały być dzieci i własne samopoczucie. Na męża mogła zawsze liczyć. Akceptował ją i kochał także z nadprogramowymi kilogramami. Jednak Ania chciała wyglądać lepiej i przede wszystkim zadbać o swoje zdrowie.

Podczas trzeciego porodu Ania ważyła 104 kg! Będąc jeszcze w szpitalu zakazała najbliższym przynoszenia jej czegokolwiek do jedzenia oprócz biszkoptów. Jadła szpitalne posiłki, a między nimi pozwalała sobie na maksymalnie 3 biszkopty. Po powrocie do domu zdecydowała się na lekkostrawną dietę dla matek karmiących piersią. Wszyscy doznali szoku, bo w tydzień po porodzie Ania ważyła już 14 kg mniej. Zaczęła się jej prawdziwa walka. Ania postanowiła ruszać się gdzie tylko się da. Córcia miała kolki, więc Ania chodziła z nią po mieszkaniu 3 godziny dziennie. W trakcie tych spacerów wpadła na pomysł, że przecież może wprowadzać różne ćwiczenia opiekując się dzieckiem. I tak zaczęła robić przysiady z małą, wymachy nogami itp. Po pewnym czasie miała już swoje układy ćwiczeń. Podczas usypiania bujała wózek nogami i w tym czasie robiła brzuszki. Po około dwóch miesiącach od porodu Ania zaczęła trenować z Mel B, czasem z Chodakowską. Starała się by treningi były systematyczne – 4 razy w tygodniu. Często mąż Ani brał dziewczynki wieczorem na spacer, wtedy mama mogła w spokoju trenować. Po 9 miesiącach przestała karmić piersią i zaczęło się ponowne folgowanie. Jednak Ania nie chce się poddawać. Na dzień dzisiejszy waga pokazuje 72 kg – „to nieustanna walka z własnymi słabościami, nawykami i zachciankami”. Ania ogranicza tłuszcze i węglowodany w swojej diecie, a opowiedzenie swojej historii ma ją jeszcze bardziej zmotywować i dać kopa do działania!

Jej historia to nie tylko walka ze słabościami, to doświadczenia, które bardzo zmieniły jej nastawienie do życia. Przeżycie śmierci swojego dziecka sprawiło, że Ania jeszcze bardziej dostrzega kruchość ludzkiego życia. „ … nigdy nie będziemy wiedzieli co czeka nas jutro… staram się żyć w zgodzie z innymi, z sobą samą i z otaczającym mnie światem … teraz bardziej to dostrzegam … nie interesują mnie plotki, pomówienia… nie oceniam, nie szydzę … chcę pomagać innym na ile jestem w stanie … jak mnie coś wkurza to też mówię to otwarcie … staram się tak żyć .. czasem mi nie wychodzi 😉 jestem tylko człowiekiem, ale widzę, że w tym temacie w mojej osobowości zachodzi progres 😉 nie raz gryzę się w język ;P najważniejsza jest dla mnie rodzina .. dzieci i mąż .. kocham ich nad życie 🙂 moja opowieść, tragedia jaką przeżyłam… nie jest niczym nadzwyczajnym … tak naprawdę wiele tysięcy kobiet traci dzieci … o większości się nie słyszy … większość kobiet po poronieniu czy porodzie martwego dziecka.. czy po terminacji ciąży są pozostawione same sobie … a dla nich to najgorsze przeżycie jakie mogło je spotkać … nieraz najtrudniejsze decyzje, samotność i brak zrozumienia.”

Ania nie chciała pokazywać twarzy, więc uszanujcie to, ja gwarantuję Wam, że to ta sama osoba na zdjęciach. Okażmy Ani wsparcie w walce o lepszą siebie. Myślę, że tym razem Ania wygra, bo będziemy ją wspierać i czekać na dalsze pozytywne rezultaty utraty wagi, zdrowego stylu życia i zadowolenia ze swojej figury. Może Wy macie jakieś sprawdzone sposoby by zainspirować Anię do nowych treningów, diety? A może Wasza historia jest podobna i też prowadzicie walkę z samą sobą jak Ania? Mam nadzieję, że za parę miesięcy Ania pojawi się tu znowu z sukcesem i satysfakcją, że jej się udało!

Trzymam kciuki za Anię! Za wszystkie fanki tego bloga, dzięki Tipsi, że nas tak fajnie jednoczysz 🙂 – Pozdrawiam, Ewa

Domyślny dla witryny
Domyślny dla witryny
Z zawodu dziennikarka, psycholożka. Uwielbia podróże, fotografię, ciekawych ludzi. Kocha motocykle i koty, choć aktualnie posiada labradora :) Uzależniona od aktywności fizycznej, z dużym poczuciem humoru i dystansu do siebie. Świeżo upieczona mama półrocznego synka :)
RELATED ARTICLES

3 KOMENTARZE

  1. Strasznie smutna historia. Myślę, że nie warto się nigdy poddawać. Moim zdaniem życie doświadcza każdego z nas i warto walczyć o lepsze jutro każdego dnia. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Życzę motywacji i samozaparcia 🙂

  2. Dziewczyno walcz !!!???? bo masz dla kogo-przede wszystkim dla siebie i kolejno dla rodziny. Już odwalilaś kawał mega roboty o czym świadczy Twoja figura☺. Jeśli będziesz miała ”dola” spójrz w lustro i zobacz co ciężką pracą i dużym wysiłkiem już osiągnęłaś
    Trzymaj się i walcz ????

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular