Uwielbiam Wasze metamorfozy! Niestety często potrafią się one zagubić w setkach innych wiadomości, które dostaję na maila/facebooka. Tak samo było tym razem! Ta cudowna metamorfoza po prostu mi zaginęła. Na szczęścia jej autorka przesłał ją jeszcze raz i w końcu mogę Wam ją pokazać.
” Nigdy nie byłam jakoś szczególnie wysportowana i przyznam szczerze – nigdy nie lubiłam sportu. Kiedy miała odbyć się lekcja wf-u, bolał mnie brzuch. W szczególności w gimnazjum, gdzie nie umiałam zaserwować jak graliśmy w siatkówkę oraz wtedy gdy miałam najgorszy czas biegania i dostawałam 3. Płakałam i jedna dziewczyna zawsze się ze mnie śmiała. Nie lubiłam jej. Zawsze miałam lekką nadwagę (nigdy nie byłam otyła) i poprzez moje nielubienie aktywności fizycznej i miłość do niezdrowego jedzenia wyglądałam jak wyglądałam. W pierwszej liceum byłam bardzo chora że wylądowałam w szpitalu i byłam przeszczęśliwa, jak się okazało że nie mogę ćwiczyć przez całą drugą klasę na wfie, chociaż pani z tego przedmiotu oceniała aktywność na zajęciach a nie czy robiło się dobrze fikołki.
Pierwsze kroki z odchudzaniem podjęłam jak byłam na trzecim roku studiów. Czułam się źle w swoim ciele, mało atrakcyjna i poprosiłam rodziców by kupili mi steppera. Tak się stało i ćwiczyłam intensywnie od lutego do czerwca. W lutym przy moim wzroście 157 cm ważyłam 62 kg i zeszłam do 55 przez te cztery miechy. Wyjechałam do Niemiec i tak mi kuchnia posmakowała że powróciłam do tamtego trybu życia, czyli niezdrowego. Niestety nie posiadam zdjęć z tamtego okresu.
Mijały lata i wypadł mój ślub. Wszędzie czytałam, że wiele przyszłych panien Młodych się odchudza, żeby wyglądać pięknie, ale ja postanowiłam udowodnić wszystkim, że Panna Młoda o rozmiarze XL też może być piękna, chociaż czuję, że między wierszami mi najbliżsi przebłąkiwali o odchudzaniu ale olewałam to.
Poniżej są moje zdjęcia ze ślubu (koniec września 2014)
W tamtym momencie ważyłam jakoś 60 kg i w talii miałam 82 cm. Troszkę dużo nie? Ale jedno jest pewne – nie żałuję, że się nie odchudzałam. I tak poniekąd stres związany z przygotowaniami zżarł mi trochę ciała. Widać na tym czarno-białym zdjęciu mój wielki tyłek nie??
Nadszedł jakoś marzec/kwiecień 2015 rok, kiedy miałam wypadek i było jakoś po świętach wielkanocnych kiedy poczułam się ociężała i nie dopinałam spodni niestety. Zaświeciła mi się czerwona lampka i pojawił się sygnał alarmowy że coś trzeba z tym zrobić.
Na fejsie non stop widziałam na stronie Ewy Chodakowskiej metamorfozy. Zaczęłam ćwiczyć Killera oraz cos podobnego ale stwierdziłam, że jak na początek mojej aktywności (5 maj 2015) to za ciężko więc zaczęłam szukać czegoś lżejszego. To Mel B i Tiffany Rothe spadły jak grom z jasnego nieba!! Pooglądałam filmiki na jutubie i stwierdziłam – to jest to!! Cardio + brzuch + boczki towarzyszyło mi prawie codziennie. W czerwcu oprócz ćwiczeń z tymi super babeczkami zaczęłam biegać i bieganie pozostało mi do dnia dzisiejszego!! W lipcu i sierpniu jedynie co robiłam to biegałam oraz ćwiczyłam raz brzuch, raz boczki, gdyż bardzo zależało mi na spalaniu tłuszczu. Z tej racji, że zaczął się zimny wrzesień, wróciłam do ćwiczeń z Mel B i szukam inspiracji u innych trenerów fitness.
Oprócz tego szukałam różnych diet i trafiłam na Tipsi którą pozdrawiam bardzo serdecznie oraz na inne strony poświęcone tematyce fitness i ułożyłam swój jadłospis. Czyli rzuciłam słodycze oraz zastosowałam zamienniki. Jem więcej owoców i warzyw, gorzką czekoladę, gotuję mięso na parze na obiad, nie jem ziemniaków, do rosołku mam zawsze makaron pełnoziarnisty, nie jem białego pieczywa tylko ciemne z ziarnami, robię sobie koktajle owocowe oraz piję codziennie jedną butlę Polarisa z Biedronki. W wakacje w godzinach porannych przed pracą jadłam sobie zimnego loda – Big Milka :P. Raz w tygodniu jem jakąś słodkość lub coś niezdrowego :D.
Przyznam szczerze że czuję się super, mam kondycję i nie wyobrażam sobie dnia bez aktywności fizycznej.
Efekty mojej czteromiesięcznej „kuracji odchudzającej”:
- w pasie w maju miałam 82 cm a teraz mam 72
- z wagi 61 kg zeszłam na 55
- zmniejszył mi się biust – z rozmiaru D na C
- w ramionach zrobiły mi się mięśnie,
- zeszczuplały mi nogi
- spadł mi brzuch
- podniosły mi się pośladki
- ciuchy robią się na mnie za duże. W moich dwóch ulubionych sukienkach wyglądam jak sierota L
Tak wyglądam teraz:
Asia prowadzi bloga na którym możecie poznać ją bliżej: www.askowy-lifestyle.blogspot.com
Jak Wam się podoba dzisiejsza metamorfoza? Joanna ma już kawał dobrej roboty za sobą. Najważniejsze jest to, żeby nigdy się nie poddawała, a na pewno wypracuje swój wymarzony cel. Zostawcie dla niej kilka miłych, motywujących słów, które na pewno pomogą jej w chwilach zwątpienia. Same na pewno wiecie jak bardzo są one czasami potrzebne.
PS: Jeżeli chciałybyście podzielić się swoimi metamorfozami, prześlijcie je na tipsforwomen@wp.pl z dopiskiem METAMORFOZA. Pamiętajcie, że każda metamorfoza zasługuje na pochwałę! Nie bójcie się ich wysyłać 🙂 Zmotywujcie innych i pokażcie im, że można.
Pozdrawiam,
Dominika
szczerze wspolczuje takim ludziom co maja takie podejscie, a tluste jedzenie i lenistwo jest dla nich chlebem powszednim zamiast dbac o zdrowie to jedyna motywacja jest moment, w ktorym nie potrafia sie juz dopiac w stare spodnie… szkoda, ze tak wiele z was nie rozumie, ze podstwa jest ZDROWIE, a nie ladna sylwetka, ktora jest i powinna byc tylko dodatkiem…
Lepsza taka motywacja niż żadna!!
Owszem, zdrowie jest najważniejsze, wygląd jest dodatkiem ale każdy dochodzi do tych wniosków inną drogą. Jestem pewna, że Asia już czuję się lepiej dzięki zmianie stylu życia i nie tylko z powodu lepszej aparycji. Zobacz co napisała Tipsi – "Zostawcie dla niej kilka miłych, motywujących słów, które na pewno pomogą jej w chwilach zwątpienia. Same na pewno wiecie jak bardzo są one czasami potrzebne." – I o to chodzi. Jeśli jej szczerze współczujesz to proponuję zmienić retorykę – zwróć uwagę na zdrowie, że przy diecie warto i na to zwracać uwagę, jak się zmienia samopoczucie, że rzadziej się choruje i warto poczytać artykuły naukowe o tym jak zbawienna dla zdrowia człowieka jest prawidłowa waga i zdrowy tryb życia. Jeśli waga Asi zawsze oscylowała pomiędzy normą a lekką nadwagą to być może nie miała nigdy odczuwalnych problemów zdrowotnych, przez co o tym nie myślała tak bardzo jak o odbiciu w lustrze, które widziała codziennie. Słowa, to w jaki sposób wyrażamy swoje opinie – to naprawdę ma znaczenie. Dla niektórych większe, dla niektórych mniejsze, dlatego – jeśli chcesz doradzić a nie jedynie skrytykować – radziłabym inny dobór słów bo w sieci łatwo jest człowieka zdemotywować, nawet mając czyste intencje. Pozdrawiam!
Asiu – gratuluję metamorfozy! Trzymaj tak dalej! Wszystkie jesteśmy piękne i ważne, abyśmy się czuły dobrze w swojej skórze ale jak Kala wspomniała – zdrowie jest najważniejsze i należy pamiętać, że jesteśmy tym, co jemy. 🙂 I w zdrowym ciele zdrowy duch. 🙂
Bardzo piękna metamorfoza, gratulacje 🙂 Tylko nie wiem o co chodzi z "nie jem ziemniaków", bo one wcale nie tuczą! I są w dodatku zdrowe 🙂
Zgadzam się! Ziemniaki to samo zdrowie 😉
Bo wcześniej myślałam że ziemniaki tuczą, ale wyczytałam, że z tłustym sosem dodają kilogramy 🙂
brawo 🙂 🙂
Gratuluje. 🙂
I najważniejsze, że ćwiczysz dla siebie, a nie dla innych! Pełen podziw i oby tak dalej!
Genialna metamorfoza!
Widziałam już gdzieś tę metamorfozę 🙂 co nie zmienia faktu, że na prawdę koleżanka zrobiła kawał świetnej roboty. A najważniejsze jest to, że umiała sama siebie zmotywować do działania 🙂
Bardzo fajny efekt. Życzę wytrwałości i utrzymania skutków metamorfozy 🙂