Kto nie lubi czasem sięgnąć po jakąś słodką przyjemność, niech pierwszy rzuci kamień. O tak, mi też się to zdarza. Czasem po monotonnym popołudniu w galerii handlowej (bo tu właśnie póki co pracuje) lubię sięgnąć po mój ulubiony deser w jednym ze znanych fast foodów – sieciówek. Mam gorszy humor – może pora na lody? Oj tak, zdarza się.
Czy jednak wiem, co jem? Które desery warto wybierać? Sama zaczęłam się zastanawiać, więc przekopałam tonę materiału i tak o mamy ten wpis. Zapraszam Was do czytania.
Po pierwsze, niestety trochę was rozczaruję – jak można się domyślić, zdobycie dokładnego składu produktów, o których będzie ten wpis, jest praktycznie nie możliwe – wiadomo, składy są zastrzeżone, patenty, unikalne receptury – co by nikt nic nie ukradł, nie skopiował, nie podpatrzył. Udało mi się jednak zdobyć skład choć jednego z deserów, o czym niżej, więc na nim skupię się najbardziej.
Na pierwszy rzut idzie… mój ulubiony McFlurry Lion <3 i
McDonalds
Co jem, spożywając produkt? Bez polewy na ‘dzień dobry’ przyjmuję około 267 kcal, z polewą ponad 400 kcal w jednym, małym kubku 🙁 W 190g znajduje się również 6,5g białka, 10.3g tłuszczy i… aż 54,2 gramy cukrów.
Skład samej mieszanki McFlurry nie jest tragiczny – jest to mieszanka mleczna sundae mix 3,5% tłuszczu. Zawiera mleko odtłuszczone, cukier, śmietanę, serwatkę w proszku, syrop glukozowy, emulgator E471 (Mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych), aromat waniliowy, i stabilizatory – E412 I E407, do których mogę się przyczepić – E412 to w miarę łagodna guma guar (może powodować wzdęcia), ale niestety E407 to Karagen, który przez niektórych naukowców został uznany za rakotwórczy.
Jeśli chodzi o posypkę Lion – tutaj skład jest już ogromny, ale wiadomo, wynika to ze struktury samego batonika. Rzeczy, do których mogę ‘trochę’ się przyczepić to niezdrowy tłuszcz palmowy, syrop glukozowy, emulgatory i barwniki.
Polewy – najlepiej wypada truskawkowa, w której składzie znajdziemy faktycznie 38% (choć mało, zawsze coś) truskawek. Najgorzej wypada karmelowa, w której skład wchodzą syrop glukozowy, syrop glukozowo – fruktozowy i pektyny. Tak jak i czekoladowa, zawiera również sól.
Składowo jest średnio, nie ma tragicznie. Kalorycznie i makroskładnikowo trochę gorzej. Jednak ten karagen w składzie trochę mnie odrzucił. I gigantyczna ilość cukru. Bo po co spożywać coś, co jest względnie nieszkodliwe, ale jednak według badań może przyczyniać się do chorób? Na szczęście w sieci jest wiele przepisów, dzięki którym możemy stworzyć własnego ‘flurry’ z bardziej przyjaznych składników. 🙂 Próbowałyście?
Na drugi rzut bierzemy kolejny produkt z tej sieciówki, czyli shake. To kolejna bomba cukrowa. Duży shake truskawkowy, czyli najbardziej popularny z dostępnych zawiera 352 kcal, 6,1g tłuszczy, 8,2g białka i aż 59g cukru. Sięgając po shake czekoladowy zjemy troszkę mniej kalorii, (329) aczkolwiek tyle samo makroskładników. Podobnie wypada shake waniliowy z 324kcal. Choć ten pod względem możliwości składowych wydaje mi się być najgorszą propozycją. Bo o ile w czekoladowym pewnie znajdziemy kakao, w truskawkowym jakiś procent truskawek, w tym… hm pewnie coś chemicznego lub odrobinę wanilii. Jednym słowem – kiedy sięgamy po shake, aż 71% kalorii które spożywamy pochodzi z cukrów 🙁
Na koniec – lody. Najprawdopodobniej zrobione również z mieszanki sundae mix. 100g (małe lody) bez polewy to 135kcal, 3g białka, 4g tłuszczów i 22g węglowodanów. Z kolei duże lody np. z polewą karmelową to już 285kcal, 6g tłuszczu, 4g białka i aż 54g węglowodanów (w tym 39g cukrów!).
Lecimy dalej – teraz pora na
KFC.
Niestety, tutaj składy produktów są już mega pilnie strzeżone i nie sposób się do nich dokopać w żadnych publikacjach. Oględniej więc, tyle ile zdołałam wykopać – 100 gram lodów waniliowych to w liczbach – 156 kcal, 3,6g białka, 6,48g tłuszczy i 20,56g cukrów. Trochę lepiej, niż McFlurry i shake z Maka. Pamiętajmy jednak, że to liczby dla lodów bez polewy. W składzie znajduje się też sód.
Do porównania weźmy sobie shake. Shake orzechowy to 192 kcal, 10.8g tłuszczu, 18.2g węglowodanów, 4.9gram białka. Pamiętajmy jednak, że generalnie porcja też jest mniejsza, więc automatycznie zmniejsza to i kalorie.
Shake truskawkowy z kolei wypada jeszcze lżej – 144 kalorie, 5g tłuszczu, 21.9g węglowodanów, 2,5g białka.
Kolejny popularny deser, czyli ciastko czekoladowe – to aż 462 kcal! Znajdziemy w nim aż 57,3g węglowodanów, 4,9g białka i 23,7g tłuszczy. Raczej nie polecam odchudzającym się nawet na cheet day.
Na koniec BURGER KING
Lody sundae – biorąc pod uwagę nazwę, za pewne zrobione z podobnej mieszanki, jak McFlurry w McDonald. Przypomniam, że mieszanka zawierała Karagen, w tym wypadku mogę śmiało gdybać, że też tak jest. Lody sundae truskawkowe to 158 kcal w 100gramach, 3,2g białka, 28,1g węglowodanów, 4,0g tłuszczy. Nie ma tragedii, tylko… co z tym karagenem?
Hot brownie to z kolei 365 kcal, 5g białka, 34,3g węglowodanów i 23,6g tłuszczy. Kolejna mała bombka kaloryczna i węglowodanowa – ciastko ma tylko 80g!
Wnioski, wnioski i jeszcze raz wnioski
Kalorycznie i makroelementowo najkorzystniej wypadają więc lody, wniosek że to po nie – bez polewy oczywiście,najczęściej możemy sięgać, narzuca się sam. Nie róbmy tego jednak zbyt często w trosce o nasze figury. Niestety, zawartość karagenu jest czymś, co mnie osobiście odrzuca od ich zbyt częstego jedzenia – wiadomo, wszystko jest dla ludzi, oczywiście nie umrzemy i nie dostaniemy raka od kilku zjedzonych porcji, co innego gdybyśmy się tak żywili codziennie. Ja jednak sięgnęłabym po nieco bardziej kalorycznego shake truskawkowego, choć tutaj niestety skład nie jest znany – możliwe, że większość produktów oparta jest na mieszance sundae, więc karagen może znaleźć się wszędzie. Najgorzej w zestawieniu wypadają wszelkie ciastka – lepiej już kupić sobie polewę do lodów, niż sięgnąć po małe ciasteczko będące prawdziwą bombeczką 🙂
Które desery lubicie najbardziej? Często was kuszą? Piszcie koniecznie. Chcecie więcej takich wpisów? Z chęcią przygotuję więcej takich porównań. Wydaje mi się, że ten temat jest bardzo ciekawy. 🙂
Przeczytaj również:
Jak dla nie McFlurry z Maka wygrywaja, jeszcze te o smaku KitKata, rozkosz dla mojego podniebienia ;d szkoda tylko ze takie to wszystko kaloryczne ;/
ja też go niestety uwielbiam 🙁
Mnie jak już nosi i nie mogę powstrzymać się przed słodkim to mam zawsze w szafce gorzka czekoladę 🙂 Radzi sobie przy napadach 😉