Na pewno tytuł tego wpisu jest dla Was zaskakujący. Nie bójcie się, nie będę pisała o prehistorii, naszych przodkach. Przekonajcie się same.Jakie nagrody daje nam sport?
Medale, tytuły, dyplomy, puchary? Też, oczywiście że tak. Z przyjemnością podziwiamy tych najlepszych, a szczególnie wtedy, jeśli są wśród nich Polacy, to serce po prostu rośnie i czasem przez tydzień lub dwa nie ma innych tematów jak skoki narciarskie, siatkówka, piłka nożna, pchnięcie kulą i parę innych dyscyplin, w której odnosimy sukcesy.
Tak, napisałam “odnosimy sukcesy” bo odczuwamy to tak, jakby to nasze własne sukcesy były. I bardzo dobrze, bo to wspaniałe uczucie i moc emocji temu towarzyszących.
Jak to działa jeśli o nas samych chodzi? Większość z nas tutaj ma swoje zawody, chodzi do szkół albo studiuje lub wykonuje pracę, niezwiązaną ze sportem przecież. Czy to oznacza, że nie mamy o co powalczyć? Wręcz przeciwnie!
Jest o co walczyć i to praktycznie w każdym tygodniu, nie tylko podczas trwania mistrzostw.
Dziś nie będzie o zdrowym stylu życia i o wymarzonej sylwetce. Dziś będzie o czymś jeszcze ważniejszym, o naszej odporności na stres i psychicznej równowadze. W czasach pierwotnych Człowiek stawał przed różnymi zagrożeniami, które my, ze smartfonem w dłoni, potrafimy sobie doskonale wyobrazić, ale nie potrafimy tego poczuć. Np. spotkanie twarzą w twarz z dzikim zwierzęciem, którego gatunek mógł nawet nie przetrwać do naszych czasów . Mega stres, prawda? Zastanówmy się przez moment, jakie ten Człowiek miał wtedy opcje?
Miał dwie główne opcje: uciekać albo walczyć.
Co było mu zatem potrzebne w obu przypadkach? Tak jest! Siła, sprawność, kondycja i wiara że podoła temu wyzwaniu.
Wbrew pozorom, w zupełnie innych warunkach życia jakie mamy teraz, mechanizmy zostały te same. Żyjemy w ciągłym stresie i musimy sobie z nim radzić na różnych płaszczyznach.
Stresuje nas szkoła, praca, wychowywanie Dzieci, poddawani zostajemy ciągłym ocenom. Wymagamy od siebie perfekcji.
Teraz wielu przyjdzie do głowy być może myśl: to ja już wolałabym/wolałbym chyba tego pierwotnego zwierzaka na swojej drodze spotkać. ? Pomyśleliście tak? Ja często tak myślę.No bo jak mam walczyć z szefem czy nauczycielem albo uciekać przed własnymi dziećmi?
No nie, nie walczyć i nie uciekać bo to nie są nasi przeciwnicy. Naszym przeciwnikiem jest stres. To jego musimy okiełznać i spowodować by dla nas pracował a nie działał przeciw nam.
Kortyzol i adrenalina
Obstawiam, że Człowiek pierwotny nie miał pojęcia o nich, a jednak radził sobie w sytuacjach stresowych. Szybko biegał, dysponował siłą, potrafił się wspinać. A im więcej tego robił to tym lepiej mu szło za każdym razem. Skąd wiem? Bo gatunek przetrwał, prawda?
Obojętnie co chcemy zrobić, czy uciekać czy walczyć, to nie ma lepszego sposobu na to by zmierzyć się twarzą w twarz z „dzikim zwierzęciem”, które czyha na nas gdzieś tam, cokolwiek to teraz dla nas może być i jakąkolwiek przybrać postać, jak ciągłe ćwiczenie i bycie w gotowości do działania.
Spróbujemy i my okiełznać stres poprzez sport i regularne ćwiczenia? Nagroda będzie jeszcze większa, bo poza zdrowiem i równowagą psychiczną możemy zyskać do tego jako “bonus” wymarzoną sylwetkę i coś jeszcze… szczęście! To szczęście też ma nazwę, o której pierwotny myśliwy mógł nie słyszeć; to Endorfiny w czystej postaci.
Tego Wam z serca życzę.
Napiszcie proszę w komentarzach jak Wy radzicie sobie ze stresem.
PS: Chcesz poznać bliżej autorkę tego wpisu?