Każda z nas ćwiczy w jakimś celu. Ćwiczymy, bo chcemy schudnąć, przytyć, poprawić sobie humor, zabić nudę, zrobić zdjęcie na Instagram bądź wyglądać lepiej niż ta wredna blondyna z mieszkania obok. Generalnie, każda z nas robi to po coś i każda spodziewa się jakiegoś efektu. Dobra wiadomość jest taka, że te efekty rzeczywiście się pojawią. Ta trochę gorsza wiadomość jest związana z czasem oczekiwania. Bo widzisz, na efekty trzeba poczekać. Ja wiem, w dzisiejszych czasach czekanie na cokolwiek jest nie do pomyślenia i generalnie zmuszanie kogoś do czekania powinno być karalne. Nauczyliśmy się do absolutnej wygody. Wszystko ma być gotowe na wczoraj. Domyślam się więc, że nie chce Wam się czekać zbyt długo na resztę wpisu. Przejdźmy więc szybko do konkretów. Kiedy spodziewać się efektów ćwiczeń?
Pierwsze efekty
Ustalmy jedno. Jeżeli właśnie wróciłaś ze swojego pierwszego treningu i z nadzieją biegniesz do wagi to bardzo proszę, opanuj emocje. Najprawdopodobniej nie stało się absolutnie nic. Sam fakt że czujesz się jak Syzyf po 450 rundzie na szczyt góry jeszcze niewiele znaczy. Nie zrozum mnie źle, to świetnie że zaczęłaś ćwiczyć – po prostu przestań wierzyć w bajki. Jeden trening jest krokiem na przód, ale niestety nie przemieni Cię magicznie w Ewę Chodakowską. Powoli. Wszystko zależy od tego, z jakiego pułapu startujesz. Jeżeli masz sporą nadwagę dość szybko stracisz pierwsze kilogramy. Osoba szczuplejsza potrzebuję trochę więcej czasu. Czyli jutro raczej nic się nie zmieni, ale już za kilka dni zaczniesz zauważać różnicę.
Konkrety poproszę
Jeżeli chcesz konkretnych przedziałów czasowych, to się raczej nie doczekasz. Wszystko zależy od Twoich indywidualnych możliwości, starań orazTwojego organizmu. Mówiąc bardzo, ale to bardzo ogólnie, pierwszych widocznych efektów możesz się spodziewać po dwóch tygodniach treningów i zdrowego odżywiania. I uwierz mi, jeżeli teraz się z tym pogodzisz będzie C łatwiej! Unikniesz gorączkowego biegania do łazienki każdego poranka, bo może już coś, no chociaż troszkę. Po co Ci te nerwy! Żyj zdrowo, za dwa tygodnie sprawdź co się zmieniło. Na spokojnie. Jeżeli próbujesz przybrać na wadze efekty pierwsze efekty mogą pojawić się jeszcze później.
Nie daj się nabrać!
Dziewczyny, musicie wiedzieć o jednym. Widząc w internetach jakąś reklamę, że jakaś tam Basia z Podlasia schudła 7 kilo w 7 dni za pomocą super hiper wypas produktu to niestety, to może być prawda! Nikt tylko potem tej Basi na Podlasiu nie szuka, żeby sprawdzić, ile z tych 7 kilogramów zdążyło do niej wrócić. Spektakularnie szybkie efekty są możliwe, ale nie są trwałe! Pamiętaj, że wybierając zdrowy styl życia nie pakujesz się w jakąś dietę z terminem zakończenia. Zmieniasz nawyki, prawdopodobnie na zawsze. I uwierz mi, tak jest lepiej. Swoje 15 kilogramów nadwagi będziesz zrzucać pewnie kilka miesięcy. Ale za jakiś czas kupisz sobie sukienkę dwa rozmiary mniejszą. I zjesz chipsy raz na miesiąc. I absolutnie nic złego się nie stanie. Co wybierasz? Szybki czy trwały efekt? Basie spytaj jak mi nie wierzysz. Specjaliści uważają, że bezpiecznie jest chudnąć około 1 kg na tydzień. Sama rozumiesz – to specjaliści, wiedzą co mówią. Ja ich posłucham. Jeżeli natomiast próbujesz przytyć, również nie licz na to, że wpakujesz w siebie 4 paczki chipsów i ciasto od babci i będzie po kłopocie. Absolutne nie! Musisz jeść zdrowo i odpowiednio ćwiczyć, a trwały efekt z pewnością się pojawi. Tak jak w przypadku odchudzania, dopiero po kilku tygodniach będzie widać konkrety.
Cierpliwość na wagę złota
Dziewczyny, no niestety. Nic się samo nie zrobi, a już na pewno nic od razu! I jeżeli myślisz, że tylko z treningami jest taki kłopot – jesteś w błędzie! Świat po prostu tak działa. Widziałaś kiedyś drzewo, które wyrosło w dwie minuty? A jak robisz ciasto to jest gotowe od razu po pierwszych sekundach w piekarniku? Nawet płatków owsianych nie ma sensu wybierać błyskawicznych. Cierpliwości! Efekty będą, ja Ci to obiecuję. Ale musisz być konsekwentna, zdyscyplinowana i przede wszystkim – pozytywnie nastawiona! Wstając rano z myślą „ I tak mi się nie uda, idę kupić żelki” niewiele zmienisz w swoim życiu. Pamiętaj – uśmiech na twarz, torba sportowa na ramię, karnet na siłownie do kieszeni i biegnij zmienić wszystko, co sobie zaplanowałaś! Pozostaje Ci tylko grzecznie czekać na efekty. Ta wredna blondyna padnie jak Cię zobaczy!
Dziewczyny, a jak jest u Was z cierpliwością? Ciągle się ważycie i mierzycie czy raczej macie na to tylko wyznaczone dni? No i przede wszystkim – kiedy zauważyłyście pierwsze efekty ćwiczeń i zdrowego stylu życia u siebie? Wasze historie będą z pewnością motywacja dla innych czytelniczek. Piszcie!
Pozdrawiam,
Martyna
Jest to chyba mój ulubiony wpis na tym blogu! W świetny sposób ukazana została tutaj prawda o efektach treningowych i tych związanych z racjonalnym odżywianiem się. Wiadomości tutaj umieszczone nie zrażają do wprowadzenia zmian w życiu, a uczą zdrowego rozsądku. Główny motyw tego wpisu – cierpliwość. Jest ona kluczem do sukcesu i każdy prędzej czy później dojdzie do takich wniosków. Osobiście nie zwracam już tak dużej uwagi na moje efekty sylwetkowe. Sport i racjonalne odżywianie traktuję jako coś normalnego, co jest częścią mojego życia. Jem to, na co mam ochotę, ćwiczę 3 razy w tygodniu, nie ważę się i nie obserwuję dociekliwie swojego ciała. Ważne jest dla mnie to, jak się czuję. Efekty sylwetkowe jeśli będą się pojawiać to nie ukrywam, że będę z tego zadowolona, ale jeśli takowych nie będzie przez kilka miesięcy to nie obwiniam i nie krytykuję siebie. Uważam, że jeśli będziemy mieć wszystko poukładane w głowie to nie odczujemy tej presji i wówczas nawet najmniejsze efekty będą sprawiały nam radość 🙂
Tak sobie powiedziałam, dokładnie 2 tygodnie temu. Że muszę poczekać te 2 tygodnie na pierwsze efekty. Nie mierzyłam się i nie ważyłam ale co udało mi się osiągnąć w tak krótkim czasie? Z pewnością satysfakcję, że wykonywałam to co sobie założyłam regularne treningi i zdrowe odżywianie, a nie żadne diety;spodnie, które 2 tygodnie zakładałam z trudem i płaczem dziś wkładam z większą łatwością, nie opinają mi się tak jak zaledwie 2 tygodnie temu i na pewno skóra jest bardziej napięta, brzuch nie wystaje. Zdecydowałam się skomentować wpis bo dziś zabrakło mi motywacji, zrobiłam trening owszem ale był moment gdy chciałam się poddać i nakryłam się na tym ” bo inni wyglądają lepiej a i tak nic nie robią, gdy ja wcześniej wstaje i robię trening i poce sie i nie jem słodyczy”… ale skoro potrafilam przez 2 tygodnie się wziąć to i kolejne 2 tygodnie miną szybko a efekt napewno będzie lepszy, byle by tylko nie oszukiwac samej siebie na diecie i treningu. Dziś totalny brak chęci do zycia mnie ogarnął. Ale własnie teraz sobie powiedzialam, że jutro wstaje i jadę dalej i wkladam wiecej bo czas i tak upłynie i to od nas zależy co dziś zrobimy dla siebie. I nie ma co porównywać się do innch bo wszyscy wiemy że to nie wpłynie na nasze życie tylko , musimy wziąć się za siebie,pewniejsi w swoim ciele i faktem, że wykorzystaliśmy czas przestaniemy oglądać się na życie innych bo zaczniemy być szczęsliwsi w swoim 😀
Z tymi pierwszymi efektami to ciężka sprawa, przynajmniej u mnie taka była… Ćwiczyłam dwa miesiące i starałam sie odżywiać zdrowo tylko po to zeby po tych dwóch miesiącach zobaczyć dwa kilo mniej…ehhh:( na miesiąc wróciłam do domu na wakacje… I jak to w domu wiadomo! Ale przez pierwsze dwa tygodnie mimo obżarstwa waga o dziwo spadła o kilogram!! Wow pomyslałam ! Wcinam dalej;) ani sie obrocilam i trzeba było wracać… Waga wróciła do punku”O” ( czyli tego przedtreningowego ). Dwa tygodnie zajął mi powrót na siłownie i walka ze zdrowym odżywianiem (dla mnie to walka, uwielbiam pizzę, spagetti, frytki, sosy- a frytki w sosie : o matko!!!) także zaczęłam moja walkę ponownie ( dodam, ze to juz chyba 5 raz na przełomie dwóch lat, ale wychodzę z założenia ze lepiej zaczynać i przegrywać niż nie zacząć w ogóle:)) ok do sedna! teraz trochę krócej! Wróciłam 15 sierpnia na siłownie, wróciła tez zdrowsza dieta (popełniam jeszcze grzeszki ale lepsze te grzeszki z obiadem który ma 500 kcal niż z takim z 800-900) przez pierwszy miesiąc zgubiłam kilogram !!! Z jednej strony załamanie z drugiej myśl: a za chwile minie 4 miesiące i fajnie jak nawet w tym tępie będzie spadać! Bo przynajmniej spada:) teraz mamy 17 październik, minęło dwa miesiące a mi ubyło kolejne dwa kg! Ktoś pomyśli ze nie męczył by sie tyle czasu dla tak słabego wyniku (bo mimo, iż wynik nie powala naprawdę bardzo sie staram) ale jeszcze jedna rzeczą która mnie nie zniechęca jest to, ze znalazłam zeszyt w którym rozpisałam swoje wymiary (w marcu miałam kolejny poniedziałek gdzie zaczynałam znowu ”już na pewno” sie odchudzać i sie mierzylam: dwa cm w zgubione w obwodzie ramienia, w tali 7cm, brzuch ( w najszerszym miejscu 6 cm, a w biodrach 5). Choć od dawna wiem, ze mamy sie mierzyć a nie warzyć to jednak moja radość była jak gdybym co najmniej odkryła Ameryke???????? chyba najważniejsze juz napisałam to co chciałam w paru krótkich zdaniach ale nie wyszło ☺️
Dziewczyny powtarzajcie sobie codziennie, ze czas i tak minie! Aaa i zróbcie sobie zdjęcia! Mam super dowód na to ze aktywność popłaca! Na obu zdjęciach wazę tak samo ale na tym”po” jak to powiedziala moja znajoma; ” co Ty !! Tyle samo? A wyglada jak z 5 mniej ” ????
Miłego trenowania!
Ja przy 159 cm wzrostu ważyłqm 84 kg. 2 porody, antykoncepcja hormonalna, stres, niezdrowe odżywianie i są efekty. Od 2 tygodni chodzę na fitness: raz w tygodniu BUP i raz pilates. Odstawiłam colę, słodycze, białe pieczywo. Jest teudno jak diabli, ale w 1,5 tygodnia zjechałam z wagą o 2 kg. Najgorzej z dietą, bo wielu rzeczy nie lubię jeść. A fitnessem juz nawet zakwasów nie kam, ale jeszcze niektórych ćwiczeń nie moge wykonać. 16 lat bez ruchu zrobiło swoje w mięśniach. Waźę się 1x w tygodniu.
-Martyna- Wiem co czujesz mam bardzo podobnie 🙂 160cm i 81kg. Też od 2 tyg zaczęłam treningi i wygląd wyglądem (cm spadają, a waga nie!), ale CZUJĘ SIĘ LEPIEJ. Tak fizycznie. Nic nie strzyka, nic nie boli (prócz tzw. zakwasów) wstaję z łóżka z jakąś większą werwą i energią. A psychicznie to czasem mam dołki przez to jak teraz wyglądam i ile jeszcze wysiłku przede mną, ale myślę sobie – każdy kiedyś jakoś zaczynał, był na starcie. Na tym starcie jestem już z setny raz, ale mam nadzieję, że tym razem dobiegnę do mety 🙂
Trzymam za nas kciuki! Jest trudno, ale jest motywacja 🙂 Mnie niektóre ćwiczenia bardzo męczą i przez swoją masę nie mogę ich wykonać- albo moja objętość mi nie pozwala, albo ból mięśni. Ja również czuję się lepiej i dzięki fitnessowi mam siłę, by walczyć z niezdrowymi nawykami żywieniowymi 🙂 Dłuuuga i trudna droga przede mną, ale wiem, ze musze dac radę 🙂 Pozdrawiam
ja wiem, że nie na temat, ale muszę kogoś zapytać, bo każdy mówi co innego. mianowicie nie wiem kiedy mam ćwiczyć: jeśli mam czas na ćwiczenia tylko wieczorem (po 19), a w necie czytałam że to bez sensu, że nic nie daje i w ogóle lepiej sobie odpuścić całkiem zamiast wieczorem ćwiczyć, wszyscy super hiper mądrzy naukowi specjaliści mówią, że najlepiej ćwiczyć rano, to mam zrywać się specjalnie rano i się wkurzać i jeść więcej, bo się nie wysypiam, czy lepiej tak wieczorkiem jak mam czas i najczęściej ochotę to wieczorkiem sobie poskakać i poćwiczyć? jak to jest z tymi godzinami? 🙂
Ja potrafię ćwiczyć w środku nocy (czasami koło 23, czasami koło 01) i nigdy nie ćwiczę rano, czy w ciągu dnia, nie mam czasu, energii, ani ochoty. I powiem Ci, że efekty i tak widać. Tylko, że mi jest łatwo zrzucić kilogramy, dalej mam ich za dużo jedynie przez swoje lenistwo. Ćwiczę miesiąc, schudne trochę, potem przestaję ćwiczyć, więc tyje i tak w kółko.
hej, ja przez wiekszosc czasu cwiczylam po 19, czasem 21 (o 22 sasiedzi z dolu sie juz troche obrazali wiec sobie darowalam :D) i efekty sa podejrzewam porownywalne do cwiczenia w dzien. no chyba ze roznica jest taka ze wygladam obecnie jak szczupla i zdrowa dziewczyna ale nie jak miss fitnessu sylwetkowego niestety, moze to przez te cwiczenia wieczorem! 😀
a moze przez ta pizze wczoraj…
Ja właśnie w dzień też ani czasu, ani energii, ani ochoty, za to wieczorem najczęściej nie mogę usiedzieć w miejscu (pewnie dlatego lubię sobie dłużej pospać). Ja mam nadprogramowo ponad 30, także mam nad czym pracować. Jakąś tam dietę mam, dostałam od “dietetyczki” i w większym stopniu się jej trzymam, tylko te ćwiczenia…
Zgadzam się w 100 procentach. Stopniowe gubienie wagi, zdrowe żywienie, ćwiczenia =sukces musi nadejść 😉 Co do pomiarów, to wskakiwanie na wagę codziennie jest bez sensu, ale kto powiedział, że mam nie robić rzeczy bez sensu? 😉 To niestety silniejsze ode mnie i ważę się codziennie, a nawet ze dwa razy dziennie 😛 Zapiski robię jednak raz na tydzień. U mnie pierwszy efekt był po około 1, 5 tygodnia, niewielki spadek wagi. Po dwóch już dwa na minusie plus lepsze samopoczucie, dżinsy mniej opiete itp. Przede mną jeszcze parę miesięcy…
Jak każda z Was też się z tym spotkałam. Ale w skrócie: kilo – dwa, to może być po prostu balans wody w organizmie, efekt przyjdzie tylko wtedy kiedy ani razu nie pomyślisz o tym, że czegoś nie zrobiłaś, na swoim przykładzie powiem- zrobiłam 19 pompek, a nie 20 i już szukam tłumaczeń, a tak być nie powinno. Wpis – konkret. Pozdarwiam
Takiego artykułu szukałam! Sama prawda, zero ściemy 🙂 Dziękuję za niego – biorę się do roboty 🙂 pozdrawiam
Po 2 miesiącach diety + ćwiczenia ubyło jakieś 3kg. Przerwa na wakacje i wszystko od nowa.. Kolejne 2 miesiąc samych ćwiczeń i waga jakieś 2 kg w dól. A później nagle przyśpieszenie i tak średnio 1kg na 2 tygodnie idzie. I tak sobie wymyśliłam, że to działa jakby z opóźnieniem,że to co ćwiczysz dzisiaj zadziała tak za tydzień/dwa. I dzięki temu trzymam się dalej tego planu.. Dużo cierpliwości!
U mnie pomiary na maszynie co tydzien na silowni. Cale szczęście nie tylko waga bo bym sie zalamala. Jednak cos w tym jest zeby tez sie mierzyc i sprawdzac sklad ciala. Od miesiąca cwicze z trenerka personalna i waga zeszla o kilkogram. Tak tylko o kilogram!!! Za co mam wiecej masy miesniowej, mniej tłuszczyku i organizm pieknie nawodniony ? a ciuchy coraz luzniejsze ? Pierwsze zauwazalne efekty byly po dwoch tygodniach.
No niestety, na efekty trzeba trochę poczekać.
Ale patrząc po każdym treningu w lustro u da nam się zaobserwować drobne zmiany.
Po każdym treningu nasze mięśnie magazynują dodatkową wodę, przez co stają się większe i bardziej wyraźne.
Nie jest to efekt łapania masy mięśniowej, ale dobrze to działa na psychikę.
Swietny wpis mam nadzieje ze otworzy oczy osoba ktore spodziewaja sie szybkich efektow.
W moim przypadku po 2 miesiacach treningow z trenerem widze zmiane w moim ciele. Puerwsze zmiany zauwazylam juz po 4 tygodniach a teraz po 7 tygodnuach inni rowniez powoli zauwazaja ze moje cialo sie zmienilo. Zgubilam 5cm w brzuszku i po 2cm w udach oraz pizbylam sie w 80% celulitu z ud i posladkow a moj posladki nigdy nie wygladaly tak jak teraz.
Niestety zaczynqlam z waga 56kg i obecnie waze 54, ale wiem ze miesnie waza wiecej od tluszczyku 🙂
Polecam kazdej poczatkujacej dziewcxynie robic sobie co tydzien zdjecia oraz zaprzyjaznic sie z centymetrem. !
Dzięki za ten wpis, chyba wszystkie go potrzebowałyśmy. Ja w zasadzie nigdy nie mialam klopotów z wagą. Zaczęło sie to jakies 3 lata temu, w wyniku ogromnego stresu przytyłam 5 kg. Potem doszły do tego duże problemy z jelitami. Od tamtej pory nie udało mi się wrocić do poprzedniej wagi. Mam nadzieję, że teraz sie uda. Mam ustaloną diete pod moje jelita więc przy odpowiednim wysiłku musi sie udać. Faktycznie z tą cierpliwością chyba każdy ma problem. Wyniki chcemy na już i często za szybko sie poddajemy. Organiznmu jednak nie oszukamy, dlatego warto się pomęczyć a wyniki same sie pojawią. Ważne jest też to, że nie ma ciała idealnego. Więc nie zapominajmy o zdrowym rozsądku i miejmy dystans do siebie oraz do tych wszystkich wyretuszowanych zdjęć jakie pojawiają sie w mediach. Każda z nas ma w sobie coś pięknego!!