Dziewczyny, czas na kolejny wpis z życia wzięty! Skoro znalazłaś się na tym blogu to zakładam, że rozpoczęłaś już zdrowy styl życia bądź właśnie teraz jesteś na początku swojej fit podróży. Nieistotne czy to dopiero początek czy też jesteś już weteranką – bez względu na to musisz by gotowa na pewne reakcje ze strony innych osób. Bo widzisz, Twoja zmiana stylu życia interesuje więcej osób niż może Ci się wydawać!
Zawsze, ale to zawsze, znajdzie się jakiś ekspert Janusz wraz ze swoją uroczą małżonką Grażyną. Oboje posiadają licencję na narzekanie, a ich naczelną regułą udanej konwersacji jest zasada „nie znam się, więc się wypowiem”. Oboje specjalizują się w ocenianiu innych, szczególnie kiedy to ci inni zaczynają coś zmieniać w życiu. Nie łudź się, oni wcale nie pogratulują Ci dobrej decyzji. Wytkną Ci ABSOLUTNIE WSZYSTKO! Dlatego też przychodzę z pomocą. Chciałabym przygotować Cię na spotkanie z Januszem i Grażyną. W tym wpisie poznasz najgłupsze teksty, które usłyszysz zaczynając (bądź już prowadząc!) zdrowy styl życia.
Przecież Ty jesteś szczupła!
Coś takiego bardzo często słyszą nawet dziewczyny z widoczną nadwagą. Bo widzisz, najczęściej dla typowej Grażyny „szczupła” oznacza szczuplejsza niż Grażyna. Ona życzy Ci dobrze, pod warunkiem, że dalej będziesz miała gorzej niż ona. No szanujmy się, przecież tak, jak żyje Grażyna powinien żyć cały świat! Jeżeli naprawdę jesteś szczupła to z miejsca dowiesz się, że prawdopodobnie w najbliższym czasie wpadniesz w anoreksję (Pozdrawiam Cię babciu!). No już nie mówiąc o tym, że żaden facet Cię nie zechce, przecież nie pies i na kości nie poleci. Kochanego ciałka nigdy za wiele! Nie pomogą tłumaczenia, że Ty się wcale nie odchudzasz, że to dla zdrowia, urody, samopoczucia i Twojego kaprysu. Gadać to Ty sobie możesz, ale jedyną i słuszną prawdę zna tylko Grażyna. Lepiej, żebyś to szybko załapała!
Genów nie oszukasz!
A już na pewno nie oszukasz Janusza! Przecież powszechnie wiadomo, że wygląd Twojego ciała absolutnie nie zależy od Ciebie. O tym decydują tylko i wyłącznie geny! Noo, opcjonalnie jakieś nadprzyrodzone siły i rzecz jasna wola Janusza. To nic, że ostatnie spotkanie Janusza z genetyką było gdzieś na etapie szkoły średniej, przy czym z kartkówki dostał 3 i to tylko dlatego, że ściągał od kolegi. Nie trzeba być bystrzakiem by wiedzieć, że fit dziewczyny istnieją tylko w Photoshopie! Dlatego Janusz dobrze Ci radzi – jesteś jaka jesteś, nic nie zmienisz, bo to niemożliwe. Nie dziękuj.
Oszalałaś? Robisz to źle!
Poznaj bezkresną wiedzę trenera i dietetyka Janusza! Nieważne co i jak robisz – z pewnością robisz to źle. Nawet jeżeli na siłowni pilnuje Cię trener personalny, a dietetyk dzwoni do Ciebie 5 razy dziennie i kontroluje co jadłaś. Janusz wie lepiej. On czytał w Internetach że najlepsza jest dieta X i on ją rekomenduje. Zresztą, po piwnym bojlerze wystającym spod koszuli Janusza powinnaś się już dawno domyślić, że oto masz do czynienia z ekspertem. Ogarnij się w końcu głupiutka amatorko.
Po co się tak katujesz? To niezdrowe!
Wczoraj rano Grażyna widziała jak biegasz i do teraz nie może się otrząsnąć! Dziewczyno, po co Ty to robisz? Do końca Ci mózg wyparował? Przecież takie męki to nie jest naturalna sprawa! W świecie Grażyny szczytem wysiłku fizycznego jest wejście na drugie piętro po schodach – i to maksymalnie 3 razy w tygodniu, bo częściej to już za dużo. Zresztą, Grażyna ogólnie nie lubi się męczyć. Ty też nie powinnaś. Po co to komu? Efektów od razu nie będzie, lepiej zjedz ciastko, ciężkich trudniej porwać. Oczywiście były już takie odważne, co próbowały wyjaśnić Grażynie, że wysiłek fizyczny może sprawiać komuś przyjemność. Chodzą słuchy, że Grażyna w takich momentach wzywa służby z najbliższego wariatkowa. W końcu nie będzie się zadawała z szaleńcami.
Naprawdę będziesz to jadła?
Impreza z Januszem i Grażyną po prostu musi skończyć się źle. Dwa tygodnie temu ogłosiłaś światu, że będziesz fit a tu na stół wjeżdża pizza w towarzystwie gazowanych napojów. Ty, po dwóch tygodniach pełnego poświęcenia, pomyślałaś, że czas na cheat meal. Raz nie zawsze. Sięgasz po kawałek pizzy a para gospodarzy wpada w skrajną panikę. No jak to, będziesz to jadła? Przecież Ci nie wolno! Ty i takie rzeczy? Szok, trauma i koniec świata! Tego się po Tobie nie spodziewali. Z takim podejściem to nie będziesz fit. Nie, już się nie tłumacz że to pierwszy raz od dawna, że chcesz zachować umiar i zdrowy rozsądek. Ich to już nie obchodzi. Właśnie udowodniłaś, że nie dla Ciebie zdrowy styl życia i strasznie ich zawiodłaś. Zresztą, spójrz tylko na te uśmieszki na ich twarzy. Jestem pewna, że przeszła Ci ochota na jakiekolwiek jedzenie.
Jak widzicie na spotkania z Januszem i Grażyną trzeba się solidnie przygotować. W końcu nie zawsze masz okazje spędzisz czas w towarzystwie prawdziwych specjalistów. Zapamiętaj sobie, chcąc prowadzić zdrowy styl życia powinnaś uważać na każdy swój krok. Jesteś ciągle obserwowana!
A już tak całkiem na poważnie – na sto procent spotkasz takich ludzi. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie oceniał i komentował każdy Twój krok. I nie zawsze będzie to wynikało ze szczerego zainteresowania czy zaproszenia do dyskusji. Jedyne, co powinnaś z tym zrobić to absolutnie się nie przejmować! To świetnie, kiedy kogoś szczerze interesuje Twoje życie a jego intencje są czyste. Super, jeżeli prowadzisz ciekawe życie i ktoś jest nim zainteresowany. Ale tego typu głupie teksty zignoruj. Zawsze ktoś będzie komentował a Ty się nigdy nie powinnaś tym przejmować.
Mam nadzieję, że razem pośmiałyśmy się z głupich tekstów. Śmiech jest najlepszą reakcją na typowego Janusza i Grażynę! Napiszcie w komentarzach, które z tych tekstów denerwują Was najbardziej. I koniecznie dajcie znać o czym jeszcze zapomniałam.
Pozdrawiam,
Martyna
Jakbym słyszała moja babcie- “nie jesz słodyczy? Masz anoreksję! Jesteś za szczupła musisz zjeść cos słodkiego!” A wrz tłumacz babci, ze jakbyś miała anoreksję to byś nie miała siły cwiczyc przecież… babcie i tak”wiedza lepiej”! Pozdrawiam!
Babcie to inny stan umysłu. Babcie sie kocha i idzie sie do nich z psem aby jadl za ciebie pod stolem???? Dla babci zawsze wygladasz na głodną i chudą nawet jesli juz sie turlasz zamiast chodzić to i tak dodatkową porcje dostaniesz, tak na wszelki wypadek ????
Ach te babcie 😀 Z drugiej strony urocze jest to ich zamartwianie się 😀
Uśmiałam się po pachy czytając Twój tekst. w samo sedno bo….. od dwóch tygodni korzystam z usług trenerki personalnej. Mam już pierwsze małe, wielkie efekty i mam w pracy Janusza fitnessu haha. Pracuje w pizzerii więc można sobie wyobrazić co słyszę ????
Haha, serdecznie pozdrowienia dla Janusza w takim razie 😀
A ja chętnie poczytalabym o tekstach takich Januszow i Grażyn w stosunku do osób ograniczających lub nie jedzacych mięsa. Oj często słyszę, że “co taka sałatka z awokado czy siemieniem lnianym może dać organizmowi, trawą człowiek się nie naje, jeszcze zachoruje bo brak najważniejszych składników odżywczych”. Tak mówią zajadajac się chlebem z odzywczą mortadelą i keczupem. A jak mówię że przecież jem ryby (wydawałoby się że to argument który może trafic do przeciwników) to się okazuje, że RYBA TO NIE MIĘSO BO TAK NAKAZAŁ PAN JEZUS I O CO MI CHODZI…
Haha 🙂 ja tez z tym miałam problem na poczatku. Na szczęście moja rodzina i znajomi się już przyzwyczaili i jak się gdzieś pojawiam to każą mi ‘swoje’ jedzenie przywozić ze sobą, bo przecież oni nie wiedzą co mi ugotować.
Hahaha czytam i widzę siebie słuchającą mojej babci. Oczywiście to jest mądrość najwyższa, niezaprzeczalna! Ja to sobie w końcu krzywdę zrobię tymi ćwiczeniami i dziwnym jedzeniem (“zacznij jeść normalnie”, nie wiem co babcia ma na myśli…). Prawie przy każdych odwiedzinach jest nawiązanie do ostatniego reportażu w TV lub-uwaga-do programu typu Szpital(!) o jakiejś dziewczynie, co zachorowała na anoreksję, bo wiadomo-mnie też to grozi. Teraz już dała sobie spokój (ciut mi się przybrało, tj. jakieś 2kg) z wmawianiem mi rychłej anemii czy anoreksji, a nawet bulimii (tak, ciekawa jestem czy jakbym się zapytała co jest czym, to czy doczekałabym się odpowiedzi), jednak jeden z tekstów zostanie chyba nieśmiertelny (i najzabawniejszy). Jest to reakcja na odmówienie jakiegoś ciastka/czekolady/itp.: “brzydzisz się mną” 😀 Pozdrawiam życiową autorkę posta!
CIĘŻKICH TRUDNIEJ PORWAĆ! <3
Ja właśnie słyszę że jestem chuda więc siłownia mi nie potrzebna bo całkiem wyschnę 😛
Jedynka bardzo znajoma. Wkurza mnie to okropnie, bo wiele ludzi myśli, że trzymać zdrową michę i ćwiczyć to wszystko po to i tylko wyłącznie po to, by schudnąć. A co, gdy ktoś chce po prostu żyć zdrowo? To już jest nie do ogarnięcia przez niektórych, bo po co ćwiczyć jak to nie ma na celu zrzucenia wagi? Ah głupotki.
Podpisuję się obiema łapami! 😀
Pozdrawiam moich ukochanych dziadków i moja pseudo anoreksje 😀
Mój ulubiony: “Przecież ty jesteś szczupła!” i dodatkowo “Kobieto, gdzie ty masz cellulit”. No ubóstwiam 🙂 “Po co się tak katujesz” też słyszałam i oczywiście nieśmiertelne: ” Będziesz to jadła?” 😉
Będziesz to jadła najczęściej wypowiada koleżanka, która uparcie twierdzi, że przecież jestem szczupła, więc kompletnie nie łapię o co jej biega. No jak jestem szczupła to mogę, nie? 😉 Zdecydowałaby się 😉 Kiedyś też usłyszałam, że “no z góry to ty już byś mogła nie schodzić ale z bioder to jeszcze troszkę” (spoko, zmniejszę sobie dla przyjemności koleżanki miednicę poprzez ścięcie boków kości. Na pewno się da :P)
A tak na serio to mnie najbardziej wnerwia jak ktoś uważa, że trenuje się tylko dla ciała. Sorry, nie. I absolutnie nie rozumiem dlaczego większość kobiet uważa, że to “katowanie się” to jest tylko po to, żeby wytopić tłuszcz i ładnie wyglądać. No ja jestem chyba wyjątkowa bo ćwiczę po to żeby być silniejsza, bardziej mobilna i “sprężysta”. Jakbym trenowała dla ciała to prawdopodobnie dałabym sobie spokój jakieś dwa lata temu bo efekty nigdy nie są instant, a ja nie należę do wyjątkowo cierpliwych. I dlaczego nie miałabym sobie czasem pozwolić na ciastko z kremem? No życie jest po to żeby z niego korzystać a nie ciągle się strofować 🙂 Tak, staram się pilnować diety (bo wiem co mi w ciele odwala cukier i jak moja wątroba znosi smażone w głębokim tłuszczu) ale bez przesady. A czasami to człowiek ma wrażenie, że jak nie jest w skrajności tylko pośrodku to inni uważają, że coś z nim nie tak. Wszak naturalnym i zdrowym środowiskiem jest skrajność wszelaka 😛
U mnie mamuska ze za czesto chodze na silownie. 5 razy w tygodniu? Gaude mater polonia!!!!
Za to ja od babci wręcz przeciwnie słyszę… O dziwo
“Ja w Twoim wieku byłam jak przecinek, szczupła zgrabna i nosiłam miniówki a ty co? ”
“No został Ci brzuch po ciąży, dlaczego nic z tym nie robisz? Zostanie Ci tak”
Oj i wiele innych przytyków że za gruba jestem, a kurcze przy wzroście 164 po ciąży najwięcej ważyłam 69 kg, teraz jestem 6 lat po ciąży i mam 65 kg i lekki brzuszek ale walczę z nim. Ale rodzina nie pomaga…
Kochana zmień nastawienie 🙂 Będzie Ci łatwiej się zmobilizować jak będziesz robić trening dla swojego zdrowia a nie dla zrzucenia oponeczki malej 🙂
Ja jak mi się nie chce iść na trening i włącza mi się myślenie: po co to, i tak nadal 6paka nie mam, to od razu odpalam dział: to dla zdrowia 🙂 I działa niezawodnie 😉 Możesz też zwizualizować sobie jak przyjemnie będziesz zmęczona po- na mnie też działa 😉
Powodzenia i wytrwałości (i puszczania drugim uchem złośliwych uwag, które nie pomagają ;))
Ja ostatnio po treningu powiedzialam do siebie tak ” Kasia nigdy nie zapominaj jakie to wspaniale uczucie jest po wysilku jak kiedys dopadnie cie zniechecenie wiecej sily energii a przede wszystkim endorfin…” a nie ukrywam ze teraz mi najbardziej tego brakuje . To dziala!
U mnie od rodziny słyszę ze za chuda, czemu tego nie jesz? przecież jesteś szczupła…(jak bym się nie starała to bym nie była, lol) zdarza się ze jak zjem bułkę pszenna to słyszę że przecież nie powinnam hehehe ręce opadają, najlepsze jest to ze juz wszelkie metody wytłumaczenia,, czemu to robię ” wypróbowałam:) Teraz odpowiadam- bo chce! Ja wiem po co to robię a inni niech myślą co chcą ?
Odezwie się Grażyna, ale ta nietypowa 😉 od 16 lat nie jem mięsa, od 5 ryb. Nigdy nie przepadałam za mięśniami innych istot żywych więc jak pojawiła się możliwość samodzielnego decydowania o sobie powiedziałam dosyć. i Tak się trzymam…. oczywiście na początku słyszałam, nawet od mojej najukochańszej mamy: Jezus Maria jak nie będziesz jadła mięsa za miesiąc umrzesz nie można tak dziecko!!!!! Żyję i mam się dobrze 😀
Obiady wyjścia ze znajomymi są oczywiście teksty: dalej nie jesz mięsa, dalej się odchudzasz nie masz z czego przecież…. Nic tylko się pośmiać. Najlepsza sytuacja była ostatnio na weselu kelnerka została poinformowana ze nie chce porcji pieczeni bo jestem wegetarianka wiec przyniosła mi….. kurczaka i powiedziała ze to przecież drób…..:D 😀 😀
O Boże ależ się uśmiałam 😀 wspaniałe posty piszecie 🙂
Ps.: jesteście najlepsze <3 jestem wasza fanka <3
W mojej pracy zawsze ktos sie znajdzie glupio-madry. Zamowilam sobie kiedys na jeden posilek mala pizze, wypadal dzien cheata(trenuje od 4 miesiecy z trenerem), wiec mowie czemu nie, oooo kurde ile komantarzy, ile gadania, nie przetlumaczysz takim ludziom, nie da rady. Kiedys mega mnie to irytowalo, a teraz mam tylko jedno zdanie “fakt bo Ty jestes mega wysportowany, a silownia i fitness to Twoje drugie imie”. Jem to co mam jest, tyle ile jest wyliczone, staram sie omijac slodycze, ale trener nie bije mnie hantlem jak mowie, ze zjadlam jakiegos batona czy ciastko. Uwazam, ze ludzie powinni odwracac sie od tych osob i dalej robic swoje.
Ja najbardziej kocham komentarze, że zaraz dopadnie mnie efekt yoyo, czyli po schudnieciu 12kg, przytyje 25..
Znajomi i rodzina tak mi to wmowili, ze obsesyjnie zaczelam liczyc zjadane przez siebie kalorie, aktualnie odpuscilam troche cwiczenia, zeby wiecej czasu poswiecic na przygotowania do matury… Te wszystkie gadania doprowadzily do tego, ze non stop patrze na swoje cialo, szukajac tluszczyku, ktory powrocil…
Walcze ze soba, wiem zex sa sprawy wazne i wazniejsze, a przede wszystkim nie poddalam sie! :))