Mam wrażenie, że mąka jest tematem tak oczywistym, że aż wszyscy o nim zapomnieli. Dlaczego? Ważna sprawa przecież. Potraficie wyobrazić sobie codzienne gotowanie bez udziału mąki? Dla mnie byłoby to po prostu niemożliwe. Na szczęście żyjemy w tak uroczych czasach, że wybór różnego rodzaju mąk jest naprawdę ogromny! I tu nasuwa się moje kolejne pytanie. Dlaczego w takim razie zdecydowana większość używa wyłącznie mąki pszennej? Chodzi tylko o cenę? Czy może raczej niechęć do eksperymentowania bądź niewiedzę? Zdradzę Wam coś. W moim studenckim mieszkaniu znajdziecie 3 różne rodzaje mąki, przy czym zamierzamy ten zapas wzbogacić. Podkreślam, studenckie mieszkanie – czyli ogólna bieda i chleb smarowany nożem. A mąka jest. Mało tego gwarantuje Wam, że jeżeli tylko zaczniecie eksperymentować z mąkami to całkowicie stracicie ochotę na tą tradycyjną. Przejdźmy więc do rzeczy. Poznajcie moich mącznych faworytów.
Mąka pełnoziarnista
Najprościej mówiąc to to samo, tyko że lepsze. Mąka pszenna pełnoziarnista nie jest poddawana procesom oczyszczania co z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego oznacza tyle, że mąka pełnoziarnista jest bardziej wartościowa. Taka mąka jest źródłem błonnika, cynku, żelaza czy też magnezu. Oczywiście na tym zalety się nie kończą. Z mojej perspektywy najważniejsze jest to, że nie ma absolutnie żadnego problemu z zamianą zwykłej mąki na pełoziarnistą ( a przynajmniej ja nigdy takiego problemu nie miałam). Po prostu kupujesz tą zdrowszą i wstawiasz w przepis w takich samych ilościach jak zwykłą mąkę. To właśnie dlatego proponując Wam różnego rodzaju zdrowe przepisy najczęściej wymieniam akurat taką mąkę. Toż to łatwizna!
Mąką ryżowa
Mój osobisty hit, ale wiem, że nie każdy lubi. Tym bardziej chciałabym Was zachęcić! Po pierwsze jest zdecydowanie mniej kaloryczna od mąki pszennej, więc osoby zrzucające nadprogramowe kilogramy spokojnie mogą rozważyć jej zakup. Uwaga, w sklepach możecie spotkać zarówno mąkę jasną jak i ciemną. Oczywiście to ta ciemna jest cenniejsza. Znajdziecie w niej magnez, błonnik a także witaminy z grupy B. Tyle w teorii. Z własnego doświadczenia dodam, że dla mnie mąka ryżowa stanowi pewnego rodzaju „pewniak”. Ostatnio naprawdę bardzo często eksperymentuję z mąkami (stąd pomysł na wpis) i jeszcze się nie zdarzyło, żeby ta mąka mnie zawiodła. Korzystam z niej najczęściej przygotowując zdrowe słodkości. Nie da się ukryć, ta mąka smakuje w ciastach inaczej niż pszenna, jednak wydaje mi się, że to akurat zaleta! W końcu zawsze warto otwierać się na nowości, prawda? Spróbujcie. Cena jest wyższa niż cena mąki pszennej, jednak pamiętajcie, że raczej nie zużyjecie całego opakowania od razu. Taka „spożywcza inwestycja”.
Mąka gryczana
Od wielu osób słyszałam, że mąka gryczana to niezbyt udany produkt, że nie smakuje i ogólnie szkoda kasy. Jak to zwykle w życiu bywa, mimo wszystko takie informacje najlepiej jednak sprawdzić samemu. Mąka gryczana jest fantastyczna! Placuszki z mąki gryczanej na stałe zagościły w moich przepisach śniadaniowych. To prawda, ma bardzo charakterystyczny smak. Jednak ten smak jest właśnie genialny! Słuchajcie, ja przyzwyczaiłam się już na tyle, że do wspomnianych placuszków nie dodaję cukru, żadnego słodzika a czasem nawet rezygnuję z cynamonu. A one dalej są genialne. Mąka gryczana to również źródło magnezu, potasu i fosforu. Zawiera aminokwasy: lizynę, tyrozynę, leucynę, izoleucynę i tryptofan. Jeżeli te nazwy niewiele Ci mówią (witam w klubie) to może od razu przejdźmy z polskiego na nasz i porozmawiajmy o konkretach. Naleśniki z tej mąki wychodzą doskonałe! Ze spokojem możesz ją wykorzystać przygotowując tarte czy też spód do pizzy (od razu pizza przestaje aż tak przerażać!). Tak jak wspominałam, smakuje specyficznie. Jednak uwierzcie mi, da się ją pokochać.
Mąka kukurydziana
Dla zasady porozmawiajmy chwilę o kwestiach teoretycznych. Mąka kukurydziana jest źródłem witamin A, E i tych z grupy B. Zawiera więcej błonnika niż mąka pszenna. Mąkę kukurydzianą fajnie miesza się z innymi mąkami, ponieważ ma delikatny smak. Możecie ją wykorzystać w zasadzie do wszystkiego. Kruche ciasto powinno wyjść znakomicie. Najbardziej przekonuje mnie właśnie jej subtelny smak i cena. Jak na „inne” mąki jest naprawdę niska! Tym bardziej nie ma na co czekać. Koniecznie wypróbujcie.
Mąka amarantusowa
Ile my razem przeszłyśmy! Nie umiem znaleźć lepszego określenia niż „mocny smak”. Jest lekkostrawna ale przede wszystkim zawiera całkiem sporo białka. Moje doświadczenia pokazują, że trzeba z nią uważać. Jeżeli zamierzacie użyć jej do wypieku ciast czy babeczek to zastosujcie ją raczej jako dodatek, wymieszajcie z inną mąką. Uwierzcie mi na słowo, w zbyt dużej ilości nie robi z ciastem nic fajnego. Tak naprawdę kiedyś kupiłam ją ze względu na dawno przeczytany tekst w intenecie ( niestety nie potrafię już powiedzieć gdzie), że doskonale sprawdza się przy naleśnikach. Potwierdzam! Naleśniki z tej mąki wychodzą doskonałe.
Inne mąki
Oczywiście mąki opisane powyżej to tylko namiastka tego, co możecie dostać w sklepach. Możecie spotkać również mąkę kokosową, jaglaną, migdałową, sojową czy owsianą. Każda z nich smakuje inaczej i każda sprawdzi się w nieco odmiennych warunkach. Ja opisałam tylko te, które rzeczywiście wypróbowałam, by przekazać Wam rzetelne informacje. Same widzicie, że opcji jest naprawdę wiele, dlaczego więc by z tego nie skorzystać?
Szczerze mówiąc dla mnie mąka pszenna odeszła już w zapomnienie. Znalazłam ciekawsze i oczywiście ciągle eksperymentuje z innymi. Ktoś z Was mógłby spodziewać się po tym wpisie więcej teoretycznych informacji, jednak ja dietetyką się nie zajmuję, a to, co dla Was piszę zawsze jest oparte o moje doświadczenia. I chyba zgodzicie się, że praktyka bywa ważniejsza.
Koniecznie powiedzcie jakie mąki najczęściej goszczą w Waszej kuchni. Czy lubicie eksperymentować z mąkami? No i oczywiście dajcie znać, jeżeli okazało się, że któraś mąka kompletnie nie nadaje się do przygotowania jakiejś potrawy. Takie informacje są zawsze najcenniejsze!
Pozdrawiam,
Martyna