Angela Crickmore jest 36 letnią kobietą mieszkającą w Londynie. Zanim przeszła metamorfozę, o której zaraz Wam napiszę ważyła prawie 90 kg. Jak można sobie wyobrazić nie czuła się z tym dobrze. Mimo tego, że Angela nie miała figury modelki i posiadała kilkanaście nadprogramowych kilogramów, jej mąż ją akceptował, ale Angela chciała schudnąć i postanowiła raz na zawsze uporać się z problemem nadwagi. Dziewczyna prowadziła siedzący tryb życia i nie uprawiała żadnego sportu. Łatwo się więc domyślić skąd jej dodatkowy nadbagaż.
Nic nie jest niemożliwe. Obecnie nosi rozmiar…36.
Nasza bohaterka w młodości nie miała problemów z otyłością. Była zgrabna. Gdy skończyła 20 lat i zaszła w ciąże jej waga zaczęła wzrastać. Na początku jej to nie przeszkadzało i czuła się dobrze.
Angela mówiła, że czuje się piękna. Tak samo twierdził jej mąż. Jednak coraz częściej na temat jej nadwagi wypowiadali się znajomi. To sprawiło, że i ona zaczęła dostrzegać swoje “tłuste ciało”. To po części oni przyczynili się do radykalnej zmiany jaka zaszła w Angeli. Inspiracją była także przyjaciółka, która zrzuciła sporo kilogramów. Znalazła dietę, która zalecała jedzenie posiłków co trzy godziny.
Jej porcje jedzenia stawały się coraz mniejsze i zdrowsze. W diecie były ziemniaki, orzechy, awokado i chude mięso, waga leciała w dół. W końcu Angela poczuła się tak zmotywowana, że postanowiła zacząć ćwiczyć. Wstydziła się pójść na siłownię. Doszła do wniosku, że będzie biegała w parku. Po ośmiu miesiącach poczuła się na tyle pewnie, że zaczęła chodzić na siłownię.
Jaki był finał tej historii?
Angela schudła prawie 40 kg i z rozmiaru XXXL spadła na S. Sukces, prawda? Jak sama przyznaje traciła około 9 lb miesięcznie (około 4 kg). Czyli odchudzała się zdrowo z rozumem!
Mimo pięknej sylwetki, jej życie uległo drastycznej zmianie. Nowy tryb życia wymagał też innego (lepszego) jedzenia na które nie chcieli przejść jej najbliżsi. Ostatecznie kobieta przestała dla nich gotować i robili to sami.
Angela zaczęła podróżować. Miała wrażenie, że jest inną, lepszą wersją siebie. Stała się tak aktywna. Jej mąż nie podzielał tego entuzjazmu. Po dziewięciu latach małżeństwa postanowili, że będą żyć w separacji. Później się rozwiedli.
Angela mimo wszystko nie żałuje tego co zrobiła ze swoją sylwetką. dzięki temu jest lepszą wersją siebie. Dziś zajmuje się pomaganiem innym – jest trenerem fitness i dietetykiem i chce pomóc innym w walce z otyłością.
Jestem pod wielkim wrażeniem tej metamorfozy. Mimo tego, że nasza bohaterka straciła męża zyskała inne, lepsze życie. Nabrała wiary w siebie i otworzyła się na świat. A jakie jest wasze zdanie? Czy było warto? Jak Wam się podoba metamorfoza? Może znacie podobne historie? 🙂
Pozdrawiam,
Roksana
*** Inspiracją do metamorfozy był: instagram Angeli – https://www.instagram.com/angelauk, dailymail.co.uk 🙂 ***
Chcieć to móc. Piękna przemiana!
Zmiana niesamowita- ale nie mam zamiaru podziwiać kobiety, która za wybrała pasje ponad rodzinę. “Mimo tego, że nasza bohaterka straciła męża zyskała inne, lepsze życie. Nabrała wiary w siebie i otworzyła się na świat” no tylko, że jak masz dziecko i rodzinie to już musisz przestać być egocentrykiem który robi wszystko, żeby jemu było dobrze. Taka historia nie specjalnie mnie zachęca.. Zastanówmy sie jakie mamy priorytety! Wygląd czy relacja z mężem..? SMUTNE
Moim zdaniem jeżeli kobieta jest nieszczęśliwa przez faceta, ma prawo odejść od niego zawsze BEZ względu na to czy mają dzieci czy nie. One nie odchodzą od ojca, a bycie w nieszczęśliwym związku przez x lat ze względu na to, ze ma się dzieci, musi być cholernie trudne i smutne.
Moja mama myślała podobnie. Została z ojcem dla mnie. Pamiętam ten czas jako piekło. Odważyła się za moją namową gdy miałam 17 lat. To była najlepsza decyzja jaką dla mnie podjęła, obie odżyłyśmy. A mój tata stał się jeszcze fajniejszym ojcem dla mnie. Minęło sporo lat, sporo wizyt u psychologów żebym doszła do siebie.
Zanim ktoś wygłosi opinie, że lepiej zostać razem dla dziecka nich najpierw pomyśli jakie piekło może przezywać dziecko.
Przemiana niesamowita! Podziwiam, dopinguję. 🙂 Warto zawalczyć o siebie (nikt inny za nas tego nie zrobi).
Dokładnie! 🙂 Zgadzam się z Tobą i coś wiem na ten temat 🙂 Nie ma nic gorszego od bycia ze sobą “dla innych”.
Nie zgodzę się. Jeśli człowiek decyduje się na taką OGROMNĄ odpowiedzialność jaką jest rodzina- to rodzina powinna być dla niego najważniejsza. Nie należy walczyć o siebie bardziej, niż walczy się o rodzinę.
Małgosia- współczuje. Jednak i tak uważam, że trzeba się starać do końca. Gdyby ta nie było instytucja małżeństwa była by bezsensu a przysięga “puki śmierć nas nie rozłączy nie miała by znaczenia.
Oczywiście inną sprawą jest jeśli wchodzi tutaj mowa o patologiach itp. nie chodzi mi o to, że jak facet kobietę maltretuje, ona ma z nim zostać.
Ale jeśli nie mogli się dogadać, bo ona postawiła siebie i swoją potrzebę bycia fit wyżej niż potrzeby męża.. to dla mnie nie jest żadną bohaterką tylko egoistką. (podkreślam- o ile o to poszło :P)
Zgadzam się z Moniką, nie można być tak zapatrzonym w siebie niezależnie czy mamy dzieci czy nie. Skoro wybrała swój wygląd i inne życie zamiast męża to widocznie go nie kochała…
Wydaje mi się, ze ludzie mogą być ze sobą i jednocześnie szanować własną przestrzeń i pasje. Nie wiemy ile czasu jej zajmowało bycie fit, nie wiemy jakie były oczekiwania męża, nie wiemy jaki był wcześniejszy podział obowiązków. Czy było tak, ze ona nagle przestała zupełnie interesować się rodziną, a może po prostu przestała się poświęcać i zaczęła też mieć czas dla siebie i własne potrzeby. Czemu ona miała zrezygnować ze swojej pasji? Jeśli myślimy w ten sposób, że jeśli zależało jej na rodzinie to powinna odpuścić, to proponuje odwrócić sytuację? Przecież jeśli partnerowi zależało na niej i na rodzinie też mógł zaakceptować jej decyzję, nowy podział obowiązków i zostać z rodziną.
zaraz zaraz a on jakie mial priorytety…zona zadowolona, zdrowa, szczesliwa czy on i jego zazdrosc i lenistwo na pierwszym miejscu?
Nie wiem w czym był problem. Czy to facet poczuł się niepewnie przez nowy wygląd żony, czy ona po prostu miała nowe zainteresowania, których facet nie podzielał. W każdym razie moim zdaniem nie powinno się opuszczać swoich marzeń i pasji “bo rodzina”. Jakby nie można było tego połączyć. Ja wpłynęłam pozytywnie na męża, który jest DUMNY z mojego dotrzymania postanowień i wytrwałości. Na tyle, że sam zrezygnował ze złej diety i nawet z picie energetyków, co było dla niego trudne. Inspirujemy się nawzajem i będziemy się kochać niezależnie od tego, czy będę ważyła 60 kg, czy tak jak teraz 103. Po prostu robię to dla zdrowia i nie zamierzam dla rodziny poświęcać swojego zdrowia, bo bez zdrowia im nie pomogę
Wow, super metamorfoza. 🙂 Pozdrawiam!
Czy można przysyłać swoje historie jesli tak to gdzie?
Ja mogę swoja opisać jeśli chcesz Tipsi
pewnie 🙂 tipsforwomen@wp.pl 🙂
Ale ma łapsko 🙂