czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaUrodaRecenzje kosmetykówEOS vs balsam do ust w kulce NO NAME

EOS vs balsam do ust w kulce NO NAME

Jakiś czas temu pojawiły się w Biedronce balsamy do ust kształtem przypominające EOS. Nie możemy ich nazwać podróbkami, ponieważ za bardzo się od siebie różnią. Jedno jest pewne, ktoś musiał się wzorować na produktach do ust marki EOS. W dzisiejszym poście chciałam pokazać Wam jak wyglądają oba mazidła do ust. Od razu podkreślam, że EOS jest bezkonkurencyjny. Zobaczcie dlaczego i poznajcie plusy balsamu no name.

Markę EOS na pewno zna większość z Was. Moim zdaniem ( i myślę, że wielu innych osób również ) nie maja one sobie równych. Każdy detal jest dopracowany w 100 %. Nie ma żadnych niedoróbek. Tak naprawdę można zachwalać ten produkt w nieskończoność. Ale muszę skupić się na szczegółach.

DSC_0161

1) Skład

W mojej torebce znajduje się EOS Summer Fruit. Jego skład jest identyczny jak innych EOS-ów. Różnią go ekstrakty owocowe itp. Z resztą zobaczcie same:

Skład: Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Beeswax (Cire D’abeille)*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Natural Flavor (Aroma), Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Stevia Rebaudiana Leaf/Stem Extract*, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Vaccinium Angustifolium (Blueberry) Fruit Extract*, Fragaria Vesca (Strawberry) Fruit Extract*, Prunus Persica (Peach) Fruit Extract*, Linalool**. *Organic. **Component of Natural Flavor. Certified Organic by Oregon Tilth.

Prościej pisząc, balsam EOS jest w 95% organiczny, w 100% naturalny. Jego skład jest bardzo dobry. Nie znajdziemy w nim między innymi parabenów, ftalenów oraz wazeliny. A zamiast tego w składzie znajdziemy masło shea, olejek jojoba oraz witaminę E.

2) Cena i waga

Za 7 gramów produktu musimy zapłacić około 25 zł. Na allegro znajdziemy wiele prawdziwych podróbek, które wyglądają bardzo podobnie, a tak naprawdę wszystko je od siebie rożni. Jeżeli byłybyście zainteresowane, mogę przygotować post w którym porównam oba produkty i pokażę Wam na co zwrócić uwagę podczas kupowania oryginału.

3) Wydajność

Balsamy EOS są bardzo wydajne. Wyglądają niepozornie. A tak naprawdę takie 7 gramowe opakowanie wystarczy Wam na około 2/3 miesiące stosowania.

4) Zapach, smak

Moja wersja Summer Fruit jest niesamowita. Balsam pachnie letnimi owocami. W smaku jest bardzo słodki. Od razu po otworzeniu opakowania widać, że produkt jest wysokiej jakości i składa się z wielu, cudownych składników. Ani w smaku ani w zapachu nie jest wyczuwalna chemiczna nuta, której tak bardzo nienawidzę.

5) Opakowanie

Jest dopracowane w każdym szczególe. Idealnie leży w dłoni. Z łatwością można je otworzyć jedną ręką. Nie ma takiej możliwości, żeby samo otworzyło się w torebce. Tak naprawdę nie znajduję żadnych minusów.

6)Działanie

Najważniejszy punkt tej krótkiej recenzji. Miałam problem z wysuszonymi ustami. Nie wiedziałam już jak sobie z nim poradzić. Wtedy zdecydowałam się na ten produkt i to było bardzo dobrze wydane 25 zł. Usta szybko wróciły do normalności. Pozbyłam się problemu z suchymi skórkami i pieczeniem.

Jak same widzicie EOS moim zdaniem nie ma sobie równych. Jeżeli poszukujecie bardzo dobrego, naturalnego balsamu do ust, nie ma nad czym się zastanawiać. Do wyboru jest mnóstwo wersji zapachowych. Jestem pewna, że każda z Was znajdzie są idealne ” jajko “.

Dlaczego skusiłam się na balsam no name sprzedawany jakiś czas temu w Biedronce? Po prostu byłam bardzo ciekawa jego działania. Zobaczcie jak się u mnie sprawdził.

DSC_0164

1) Skład

Skusiłam się na czekoladową wersję zamkniętą w błękitnej kulce. Niestety zgubiłam opakowanie i nie mogę Wam teraz napisać jak wyglądał skład. Z tego co pamiętam, żadnych cudów w nim nie było.

2) Cena i waga

Za 5 gramów produktu musimy zapłacić tylko 5,99 zł. Cena jest bardzo zachęcająca, prawda? W cenie jednego EOS-a możemy kupić 4 takie balsamy no name. Tylko czy warto tak zrobić? Moim zdaniem nie.

3) Wydajność

Produkt bardzo szybko znika z pojemniczka. Używam go naprawdę sporadycznie. Tylko wtedy, kiedy nie mam pod ręką niczego innego.

4) Zapach i smak

Po rozpakowania opakowania niestety bardzo się rozczarowałam. Liczyłam na to, że przynajmniej w tym wypadku się nie zawiodę. Jednak było inaczej. Strasznie wyczuwalna jest chemiczna nuta. Zapach bardzo mnie odrzuca. Na pewno wiecie jak mało apetycznie pachnie chemiczna czekolada. Jeżeli chodzi o smak, w ogóle go nie czuję.

5) Opakowanie

Zwykły kawałek plastiku, niestarannie wykonany. Otwarcie jest w moim wypadku nierówne. Po zamknięciu zostaje mała szczelina.

6) Działanie

Moim zdaniem ten balsam w ogóle nie działa na usta. Jego efekt jest chwilowy. Kiedy posmarowałam nim suche usta, po dłużej chwili wszystko wróciło do normy. Nie zauważyłam żadnych plusów,

Jak same widzicie ten balsam u mnie nie sprawdził. Uważam, że nie jest on wart nawet 6 złotych. Za taką cenę można kupić zdecydowanie lepszą pomadkę ochronną do ust np. Alterra.

DSC_0158

A Wy jesteście fankami mazideł do ust marki EOS? Jaki jest Wasz ulubiony zapach? Może są tutaj panie, które tak jak ja skusiły się na pomadkę no name z Biedronki? Jestem ciekawa czy Wy również jesteście z niej bardzo niezadowolone? Pamiętajcie, że jeżeli decydujecie się na zakup ” jajka ” marki EOS, musicie zwrócić uwagę na to, żeby nie dać się nabrać i nie zakupić podróbki z całkiem innym składem. 

Pozdrawiam,

Dominika

Dominika
Dominikahttps://www.tipsforwomen.pl
Zakręcona studentka, zakochana w sporcie i zdrowym odżywianiu. W wolnych chwilach zajmuję się blogowaniem. Zamierzam motywować Was do aktywnego trybu życia i udowodnić Wam, że można wszystko!!! Wystarczy tylko naprawdę tego chcieć.
RELATED ARTICLES

34 KOMENTARZE

    • Z czasem kopułka maleje i niestety trzeba zdecydować się na mało higieniczny ruch, czyli nakładanie palcem 😐

  1. Fajnie, że trafiłam na ten post sama miałam taki przygotowywać. Osobiście nigdy nie miałam do czynienia z balsamem firmy EOS natomiast kupiłam w Biedronce ten balsam i liczyłam na pozytywną reakcje. U mnie pudełeczko jest szczelne, ogólnie wszystko gra poza .. zapachem. Jest nie do wytrzymania. Nie otwieram już tego balsamu ;/

  2. W skali 1-5 EOS oceniam na 3.
    + wygląd
    + zapach (mam malinę z granatem)
    + wydajność
    + bardzo dobry skład
    Prawda jest taka, że skusiłam się po tych wszystkich zachwytach. Jednak kupując tego typu produkt najważniejsze jest dla mnie nawiliżenie i nistety w tym przypadku jestem rozczarowana.
    -produkt na bardzo krótko nawilża moje usta
    -minusem jest cena w stosunku do nawilżenia (znam inne produkty, które mają rónież bardzo dobry skład jak np. Crazy rumors, są tańsze a nawilżenie w moim przypadku jest zdecydowanie lepsze)

  3. Próbowałam, i muszę przyznać, że radzi sobie całkiem nieźle, ale ma sobie równych 😉 dla mnie jakościowo nie przebił starego, dobrego Tender Care marki Oriflame. TC działa zdecydowanie dłużej, wystarcza mniej więcej tak samo na ok. 2/3 miesiące i radzi sobie doskonale również z łokciami, stopami czy chociażby skórkami na paznokciach. Więc szału nie ma, zostaję prze Tender Care 😉

  4. Nie używałam żadnego z tych produktów ale jeżeli chce ktoś kupić balsam, pomadkę do ust z naturalnymi składnikami to bardzo polecam OLIWKOWY BALSAM DO UST (ZIAJA). Skład: olej z oliwek, olej Canola, lanolina, wit. A i E.
    Zapach przyjemny, usta już mi nie pękają, jest też bardzo wydajny! A cena to ok 6zł.
    W sumie i tak skusze się na zakup EOS, ale gdzie mogę to kupic? 🙂

    • Nie, to oryginalne EOS-y 🙂 Wersje limitowane. Moja koleżanka ma różowo biały, który pachnie jak truskawkowo-kremowe cukierki 😉

      A są pewnie tańsze, bo sprowadzane ze Stanów 😉

  5. Chyba testowałaś bardzo małą ilość balsamów skoro uważasz, że EOS jest dobry… W ogóle nie nawilża ust, jest to tylko fajny gadżet zapachowo-smakowy. Jeśli chodzi o prawdziwy DOBRY balsam, który regeneruje usta całkowicie w kilka godzin polecam Carmex. Cudo nad cudami, dostępny wszędzie za jakieś 10zł.

    • Każdy jest inny. Każdemu pasuje co innego. Dla mnie CARMEX w ogóle się nie sprawdza. Nie cierpię go 🙂
      A EOS znam od dłuższego czasu.

  6. OES ma u mnie plus za wygodne opakowanie, jednak ja także wole stare miodziki Oriflame Tender Care, które lepiej działają na moje usta.

  7. ja bym bardzo chciała post o tym, jak odróżnić podróbkę od oryginału, podobny jak był z tangle teezerem, bo dostałam swojego EOSa w prezencie od przyjaciółki a nie chcę “zjadać” jakiejś szkodliwej taniej chemii. Zachwycił mnie zapach i opakowanie, ale niestety nie nawilża jakoś super, lepiej nawilża lanolina

  8. Ja swoją kulkę kupiłam w douglasie
    Kulka miętowo czekoladowa pachnie i smakuje super
    Jedyny minus to ze nawilża usta dopóki na nich jest jak sie zetrze bądź wchłonie to nawilżenie jest nieodczuwalne.

  9. Mam dokładnie tę samą "podróbkę" i też niestety się zawiodłam, przede wszystkim chemicznym zapachem. A szkoda, bo to moja pierwsza "kuleczka". 🙁
    Pozdrawiam! :))

  10. Ja kupiłam mój eos (summer fruit) na stronie myeos.pl. Pudełeczko jest miłe w dotyku smak słodziutki ale jesli chodzi o zapach to trochę sie zawiodłam . Pachnie poprostu jak oliwa z oliwek. Nie wiem czy tylko mój tak pachnie czy on ma tak pachnieć .

  11. Zamówiłam sobie EOS po przeczytaniu tego posta. Ciągle mam roblem z suchymi ustami, więc postanowiłam spróbować. Fajnie wygląda, fajnie pachnie, działać też działa, ale o niebo lepsze są dla mnie produkty z firmy Carmex. Mimo to, fajnie było spróbowac czegoś nowego 🙂

  12. Oj, bo to taka prawda człowiek się czasem pokusi żeby zamówić podróbkę bo podobnie wygląda a jest tańsza, ale działanie niestety nigdynie jest takie samo 🙂 Teraz na i-styl.pl na te balsamy jest promocja wiec po niższej cenie można zamówić oryginał nie trzeba bawić się w skuzę 😉

  13. Ja natomiast zakupiłam świetną wazelinę czekoladową firmy flos-lek Laborarotorium. świetna sprawa 🙂 moje usta są mięciutkie i nawilżone przez około 2/3h. Kupiona w Biedronce :p

  14. Osobiście mam do czynienia z EOS ami strawberry sorbet i coconout milk i jestem baprawde bardzo zadowolona, nie zamienilabym ich na zadna podrobke 🙂 Widzialam rowniez te kuleczki eosopodobne w biedronce ale nie skusilam sie. Oryginalu, szczegolnie tak dobrego, nie da sie zastapic ani podrobic

  15. Muszę przyznać, że ja na EOS-a skusiłam się płynąc promem z Talina do Helsinek i zapłaciłam za niego 7 euro, wiec przepłaciłam. Nie mówię, że balsam sam w sobie jest zły bo uwielbiam jego wygląd, zapach i uważam go za fajny gadżet ale kiedy przychodzą dni, że moje usta na prawdę potrzebują pomocy, zawsze sięgam po carmex.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular