Organizm człowieka pracuje w określonym rytmie. Zaczynając od komórek naszego ciała, a kończąc na wpływie pór roku. Znając swój biorytm, możemy nauczyć się funkcjonować jeszcze wydajniej, a co za tym idzie, dbać o zdrowie. Biorytmy to nasze wewnętrzne zegary biologiczne. Czasem zdarza się tak, że dochodzi do rozregulowania takiego cyklu i człowiek musi odzyskać równowagę, by znów w pełni działać sprawnie i z energią.

Biorytmy dzielimy na kilka rodzajów: biorytm dobowy, tygodniowy, miesięczny i roczny. Wszystkie są naszymi biologicznymi zegarami, jednak niektóre potrzebują wyzwalającego bodźca.

Biorytm dobowy opiera się głównie na zmianie dzień/noc. Rytm dobowy reguluje zmianę temperatury ciała, hormonów we krwi czy okresu snu i czuwania. Dlatego niektóre rzeczy warto robić o określonej porze. Ten biorytm dzieli nas na dwa typy ludzi „sowy” i „poranne ptaszki”. Większość z nas, naturalnie wie do jakiego typu się zalicza. Typ sowy to osoby, które mają najwięcej energii do działania wieczorem i w nocy, za to wczesne wstawanie przychodzi im z trudem. Sowa łatwo przystosowuje się do zmian i dobrze radzi sobie w pracy na nocną zmianę. Poranny ptaszek, to jak łatwo się domyślić, odwrotność sowy. Wieczory służą mu raczej do wypoczynku i relaksu, za to od wczesnego rana roznosi go siła i witalność. Jeśli wiemy jakim typem jesteśmy, warto swoje przyzwyczajenia i funkcjonowanie, czy nawet treningi, dopasować do biorytmu. Wtedy osiągniemy najlepszą wydajność.

Biorytm tygodniowy to również nasz biologiczny mechanizm, ale żeby go wprawić w ruch, potrzebujemy bodźca. Taki impuls wprowadzony do rytmu tygodniowego regularnie, daje nam najlepsze efekty w funkcjonowaniu naszego organizmu, czyli zdrowego stylu życia. Jeśli zdarzy się, że zmienimy dzień, w który została wprowadzona zmiana, nasz rytm bardzo szybko dopasuje się do nowych okoliczności.

Biorytm miesięczny oparty jest na comiesięcznej zmianie hormonalnej w organizmie. Jak wiadomo, każda kobieta ma swój indywidualny rytm. Po miesiączce jest najlepszy czas na rozpoczęcie nowych wyzwań czy kuracji, ponieważ w organizmie kobiety właśnie wtedy następuje wzrost wydolności i przystosowywania się do nowych warunków.

Rytm roczny w głównej mierze opiera się na porach roku i zmianie natężenia światła słonecznego. Wiosną mamy ogromny przypływ energii i siły. Latem następuje kumulacja dobrego samopoczucia, rzadziej chorujemy i jesteśmy gotowi na nowe wyzwania. Jesienią, wraz ze zmniejszającą się ilością światła, produkujemy mniej serotoniny, odpowiedzialnej za dobry nastrój. Zaczynamy być ospali i czasem dopada nas „sezonowa depresja”. Jednak, przez rozwój cywilizacji i życie w wielkich miastach, ten rytm często jest zaburzony i ludzie nie mają możliwości dostosowywania się do niego. Mając tego świadomość, możemy trochę nad tym popracować i starając się pamiętać o rytmie rocznym, dopasowywać nasze działania do zmian w przyrodzie. Co na pewno będzie optymalne dla naszego zdrowia.

Czy zastanawiałyście się kiedyś, dlaczego w pewnych momentach brakuje Wam energii i sił, by zabrać się do pracy nad sobą? Dlaczego dopadają Was kryzysy motywacyjne i zwyczajne lenistwo? A może właśnie odkryłyście, że nie działacie w zgodzie, ze swoim biorytmem? Może zamiast zmuszać się do treningów rano, bo to podobno zdrowiej, jesteście typem sowy i lepiej Wam trenować wieczorem?? Nie zapominajmy, że nasze ciało nie działa na baterie i czasem trzeba zwolnić, by znów nabrać rozpędu.

Pozdrawiam, Ewa

6 KOMENTARZE

  1. bardzo ciekawy tekst, warto jest obserwować swoje ciało i to jak reaguje w określonych porach, aby wiedzieć, kiedy przycisnąć, a kiedy wrzucić na luz…
    ja z takich obserwacji wiem, że czwartki to u mnie najsłabsze dni tygodnia – planuję swoje aktywności z tym z tyłu głowy i działa mi się o wiele lepiej 🙂

  2. Bardzo fajny wpis ! Ja to chyba mam biorytm sowy, bo z wstawaniem mam ogromne problemy, ale siedzieć po nocy to uwielbiam 🙂 Czasami nawet trening po północy jest świetną sprawą 😉

  3. Też czytałam w pewnej książce o biorytmie i jak powinien wyglądać dzień i że łatwo sie przystosować jednak nie dałam rady 🙂 Z Twojego artykułu wynika że jestem typem sowy, zawsze trenuje okolo 20, bo np o 11 nie dałabym totalnie rady, lubię długo spać baardzo ale niestety zajęcia nie pozwalają. Uwielbiam Twojego bloga ! 🙂 Ciekawe artykuły i szczególnie mi się przydają.. Pozdrawia studentka wychowania fizycznego 🙂

  4. Bedę chyba jedynym typem porannego ptaszka, a niestety musze pracować również w nocy i co za tym idzie.. mój organizm wariuje ! już prawie oswaja się z nocnym trybem życia, a tu bach… znów rano. Ale zdecydowanie wolę ranny system i nie mam problemów ze wstawaniem. Obserwuje swój organizm juz od jakiegoś czasu pod kątem biorytmu, ale niestety w takim systemie pracy nie da się nad tym zapanować 🙁

  5. Ciekawy wpis. Ja zdecydowanie jestem typem sowy i wiem o tym od zawsze 🙂 Jeśli chodzi o treningi to wolę je wykonywać rano lepiej się po nich czuję w ciągu dnia natomiast wieczorem zbytnio mnie rozbudzają i pół nocy mam zgłowy ze snem, a rano tak czy inaczej trzeba wstać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.