Home Lifestyle Walka z anoreksją – historia Czytelniczki bloga

Walka z anoreksją – historia Czytelniczki bloga

39
2516

Po opublikowaniu historii osoby, która zmagała się bulimią, dostałam szokującą wiadomość. Jedna z Was postanowiła podzielić się z nami swoją walką z anoreksją. Dziewczyna przeszła kawała ciężkiej drogi jednak nadal potrzebuję troszkę pomocy. Poznajcie jej historię.

” Z góry proszę Ciebie, że jeżeli będziesz chciała udostępnić moją historię, podpisz ją po prostu “H.”. Nie chcę, aby moi znajomi znaleźli kiedyś opowieść o tym, przez jakie piekło przechodziłam.
Zawsze byłam najgrubszym dzieckiem w klasie. Tym, z którego wszyscy się śmiali, dokuczali i wyzywali. W pierwszej klasie gimnazjum postanowiłam to zmienić i po prostu odstawiłam słodycze oraz zapisałam się na zajęcie taneczne. Udało się. Schudłam. Jednak wciąż miałam kompleksy. Nie pomagał fakt, że w sklepach mieściłam się bez problemu w ubrania z rozmiarem M, ja wciąż w swoich oczach byłam gruba.

W trzeciej klasie gimnazjum zaczęłam się głodzić. Na początku to byłe niewinne – zakochałam się, nie miałam apetytu i zobaczyłam, że nie jedząc, bardzo szybko można chudnąć. Więc co mi szkodziło, prawda? Obrzydziłam sobie jedzenie do granic możliwości, wmawiałam sobie, że to wszystko jest produkowane przez ludzi z brudnymi rękami w obskurnych fabrykach i po kilku tygodniach takiej autosugestii naprawdę czułam prawdziwy wstręt do jedzenia. Wyrzucałam kanapki, które moja mama szykowała mi do szkoły, starałam się, jak tylko się dało, jeść obiad w samotności, żeby nikt nie widział jak małe porcje zjadam. Ćwiczyłam co mogłam i kiedy tylko mogłam, każdą czynność potrafiłam powiązać z ćwiczeniami. Musiałam coś napisać na komputerze? Stawiałam go na wysokości twarzy i truchtałam w miejscu.

Głupie, wiem, ale wtedy byłam tak bardzo szczęśliwa, że pozbywam się tego okropnego tłuszczu, który był przecież powodem wszystkiego, co złe w moim życiu. Jak już nie miałam siły, zaczynałam sobie mówić wszystko, co usłyszałam jako grube dziecko. Pomagało. W międzyczasie zaczęłam chodzić do psychologa, później do psychiatry, wiadomo, klasyk.Kiedy moja waga pokazała 40,1 (przy wzroście 170 cm) i wreszcie zbliżałam się do ukochanej 3 z przodu, zaczęłam mieć problemy z kolanem. Nie mogłam już ćwiczyć. Niczego. Lekarz powiedział, że jeżeli nie będę jadła normalnie, grozi mi kalectwo.

Wtedy moja mama stała się takim katem. Nie miałam prawa mieć zamkniętych drzwi do pokoju, żeby widziała, czy nie ćwiczę, mojemu chłopakowi kazała mnie pilnować, tłumacząc mu, że tym razem to nie tylko gra o wygląd, ale kwestia kalectwa. Ogólnie byłam pod obserwacją 24/7. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak szybko wróciły moje zgubione kilogramy (ponad 20!), zaliczyłam najbardziej spektakularny efekt jo-jo w życiu.

Wyobraź sobie, co czuje niewyleczona jeszcze anorektyczka, która nie mieści się w swoje spodnie z czasów wymarzonej wagi. Płakałam codziennie. Byłam na skraju załamania nerwowego. Wtedy po prostu zamknęłam moją Anę w głowie, za żelaznymi drzwiami. Tak nagle. Obstawiam, że mój mózg po prostu wyparł to “chude” myślenie, bo inaczej bym zwariowała. Wszystko nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wróciło do normy.

Aż do teraz. Zaczynam drugi rok studiów, pierwszy sprawił, że utyłam do 71 kilogramów. Szczerze? Miałam to gdzieś. Byłam szczęśliwa, czułam się świetnie ze swoim ciałem, naprawdę! Po raz pierwszy w moim życiu – paradoksalnie – nie miałam kompleksów.

Kochałam swój biust, pupę i cała siebie. Jednak któregoś wakacyjnego dnia, mój chłopak powiedział mi, że mogłabym schudnąć. Ja, dziewczyna, która kiedyś była na tyle silna, by zejść do 40 kilogramów, miałabym słuchać takich rzeczy i nie dać rady?! O nie, powiedziałam sobie “koniec”.

Zaczęłam się więc odchudzać, jednak tym razem zdrowo – jem 5 posiłków dziennie, co 3 godziny, nie liczę kalorii, po prostu szukam zdrowych zamienników wszystkich możliwych posiłków. Jednak kiedy po 2 tygodniach, waga pokazała 67, poczułam w sobie to samo, co czułam kiedyś. Chorą satysfakcję, połączoną z ogromną motywacją. Dołożyłam sobie ćwiczenia – przez kolano odpadają wszystkie Chodakowskie, Mel B i tym podobne, po prostu przez godzinę tańczę zumbę. Jednak wciąż mi mało.

Boję się, że znowu wpadnę w ten nałóg obsesyjnej chudości, już teraz widzę, jak obsesyjnie patrzę na wagę, jak w chwilach słabości potrafię sobie powiedzieć to samo, co mówiłam, będąc anorektyczką, jednak z drugiej strony nie mogę sobie pozwolić na tak dużą wagę, zwłaszcza, że presja społeczeństwa aby dobrze wyglądać jest naprawdę ogromna. Może mogłabyś mi coś doradzić? Powiedzieć, jak osoba, która kiedyś przeszła takie coś, może normalnie schudnąć, bez uszczerbku na zdrowiu?”

Jak same widzicie, każde zaburzenie odżywianie jest tak samo straszne i każda osoba, która się z nimi zmaga bądź zmagała potrzebuje wsparcia. Bez niego ciężko jest wygrać walkę. Niestety nie każdy może na nie liczyć. Jeżeli byłyście w podobnej sytuacji, zostawcie kilka słów dla naszej dzisiejszej bohaterki. Pokonała już bardzo długą drogę, musi zrobić wszystko, żeby nie zrobić kroku w tył. Trzymam za nią kciuki i za każda kobietę, która zmaga się z anoreksją.

Pozdrawiam,

Dominika

39 COMMENTS

  1. Trzymam kciuki, aby to nie poszło w złą stronę.
    Ja niestety także choruję na anoreksję, depresję itp.
    Może nie ważę 40kg, ale dobrze wiem co czułaś.
    Sama mam teraz 15 lat i o wiele gorszą przeszłość, jak i teraźniejsze życie. Chciałabym w końcu zacząć normalnie żyć…

  2. Mam wrażenie, że wszystkie osoby, które jako dzieci i nastolatkowe miały nadwagę maj zaburzenia odżywiania. To kręcenie się wokół, które nigdy się nie kończy. Przykład własny. Wszystko to przez brak akceptacji siebie.

    • Dokładnie o tym samym pomyślałam.. Chociażby biorąc pod uwagę najbliższe towarzystwo – większość osób, które zapamiętałam jako te pulchniejsze za czasów dzieciaka, teraz schudło (i skończyło się to zaburzeniami odżywiania) albo chudnie/tyje/chudnie/tyje.. Co też wskazuje na takie zaburzenia..

  3. Zobacz już raz wybrałaś z anoreksja po co chcesz sie w to drugi raz pakować. Na pewno jesteś bardzo silna i dasz sobie radę teraz. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia 🙂

  4. Anoreksja i bulimia to straszne choroby. Najbardziej wyniszczają psychicznie. Człowiek który choruje bądź chorował na którąś z "nich" już nigdy nie będzie tą samą osobą. Od 7 lat walczę z bulimią. Mam wzloty i upadki (mentalne i fizyczne +/- 5kg). Potrafię przez 3 miesiące dzień w dzień jeść i wymiotować a potem nagle wracam na właściwe tory i kolejne pół roku trzymam zdrową dietę. Wiem że psycholog mi nie pomoże, próbowałam wiele razy. Liczę na to że sama w końcu z tym wygram bo kto zrozumie mnie lepiej niż ja sama. Wiele siły do walki dają mi treningi na siłowni i Crossfit , uczę się że mogę więcej wyżej dalej, że się da pokonać własne słabości! Dzięki temu buduję nie tylko siłę fizyczną ale i psychiczną, ona jest najważniejsza przy wychodzeniu z choroby. Na szczęście moja waga jest w normie i mogę regularnie uprawiać sport, bo bez tego już chyba w ogóle dotknęłabym dna…. Uważam że każda choroba ma swoj początek w głowie. Też kiedys bylam najgrubsza w klasie. Potem schudłam ale nie poprawiło to mojej samooceny. Regularne treningi sprawiają że patrzę na siebie mniej krytycznym okiem i łatwiej radzę sobie z trudnościami dnia codziennego. Zamiast objadać się w samotności i wymiotować po prostu ogarniam mój tyłek, mówię co mi nie pasuję, zmieniam to i idę dalej ( ;

  5. Hej H.:) Ja też miałam miałam anoreksję, chodziłam do psychologów. Byłam wtedy w 6 klasie. Kiedy zakończyłam terapię z pozytywnym wynikiem, nadal miałam czasem obsesyjne myśli dot. jedzenia i trzymałam się swoich "reguł", np. słodycze jadlam tylko dwa czy trzy razy w tyg, a jak zjadłam w inny dzień, to miałam wyrzuty sumienia. Myślę, że z takiego myślenia wyleczyłam się dopiero na wakacjach z rodzicami w Chorwacji dwa lata później. Jedzenie tam było pyszne, więc dlaczego miałam sobie odmawiać? I wtedy znalazłam złoty środek, poczułam się wolna od wszystkich nakazów i zakazów. To było jak przełom. Próbowałam wszystkiego, na co miałam ochotę, ale w małych ilościach. Oczywiście jadłam poza tym dużo warzyw i owoców, które uwielbiam. Dużo się ruszałam, bo nie lubię nic nie robić;) I takiego modelu trzymam się do dzisiaj. Obecnie też dużo ćwiczę i ograniczam słodycze, bo chcę wyrzeźbić sylwetkę. Pozwalam sobie na cheat meale kiedy wychodzę z przyjaciółmi lub kiedy jest inna okazja. Mamy jedno życie i nie można sobie wiecznie czegoś odmawiam, bo czuje się tylko frustrację. Czasami łapię się na tym, że za bardzo skupiam się na jedzeniu itd., ale od razu przywołuję się do porządku;) Zdarza się to jednak bardzo rzadko. Moja rada dla ciebie H. jest taka, abyś odnalazła taki złoty środek, równowagę i nie stawiała walki o lepszą sylwetkę na pierwszym miejscu. Jeśli Ty lub inne czytelniczki bloga chciałyby mnie o coś zapytać, służę pomocą:) Miłego dnia wszystkim życzę!:D

  6. Dziewczyno, przede wszystkim pozbądź się tego faceta. Wiedząc, przez co w życiu przeszłaś mówi Ci, że mogłabyś schudnąć? Przy wadze 71kg i Twoim wzroście? Sorry, ale palant z niego. Jak można osobie, którą się kocha czy jest się z nią w związku robić taką krzywdę?

    • Zgadzam sie z przedmowczynia… Szczegolnie ze wie ze mialas ankoreksje…. Jak sie dobrze czulas z 70 to przy nich zostan 😉 ja tez waze 70 przy tym wzroscie, jestem po 5 latach walki z bulimia i czuje sie o niebo lepiej niz jak wazylam mniej ale bylam chora 😉 tez na odchudzanie nakrecali mnie mezczyzni i otoczenie … Dlatego zminilam otoczenie, odcielam sie od pustych toskycznych ludzi ktorzy brali pod uwage tylko wyglad i dopiero wtedy wyzdrowaialam. Teraz czuje sie szczesliwa mam udany zwiazek z jedzeniem tez jakos daje rade. Dlatego- da sie! Tylko trzeba walczyc bo granica niestety jest bardzo cienka…

    • jestem tego samego zdania… chłopak do kosza. Jeśli nie będzie obok odpowiednich osób to ciężko będzie się pozbierać jeśli nie ma silnej woli. Uważam, że choroby psychiczne są “przyjaciółmi” na całe życie i nie da się ich pozbyć czy wyprzeć, jest to codzienna walka z gadającym w naszej głowie zaburzeniem. Dlatego potrzeba ogromnej ilości wsparcia i pracy nad sobą. Nie ma się co wstydzić- jeśli ktoś złamał rękę to nie ukrywa się w domu – im więcej podobnych do ciebie zacznie ze sobą rozmawiać i sobie pomagać, tym będzie łatwiej. dlaczego choroby psychiczne są teraz tak znieważane, bliscy uważają, że nie potrzeba ich leczyć bo to tylko nastoletnie wygłupy, bunt albo humorki przed okresem. Grrr, ale się uniosłam wybaczcie
      Pozdrawiam

  7. Moja historia jest podobna, też zaczęło się w 1 gimnazjum przez odstawienie słodyczy, więcej biegania. Gdy waga zaczęła spadać czułam ogromną satysfakcje, zaczęłam odstawiać coraz więcej jedzenia, osobno gotować obiady albo sugerować mamie żeby mi robiła inne bo mam straszną nadkwasotę ( faktycznie miałam, ale nie aż taką) i muszę jeść np. gotowane mięso a nie smażone. W końcu weszło to w nawyk, ja byłam coraz chudsza, na spotkaniach rodzinnych patrzyli na mnie jak na kosmite, nic nie jadłam, siedziałam z boku, coraz bardziej zamknięta razem ze swoimi kompleksami i wyrzutami, gdy zjadłam coś " ponad normę " . Normą stawał się jogurcik naturalny na śniadanie, jabłko na drugie śniadanie, obiad bardzo lekki i potem nic aż do kolacji, którą też najczęściej był jogurt z musli albo kanapeczki z samymi warzywami… kontakt z przyjaciółkami ograniczyłam, wszystko ograniczyłam, aż waga zleciała do 47 kg przy wzroście 175 cm. Wtedy rodzice wzięli mnie w obroty, bo oczywiście bardzo dołował mnie brak okresu przez 1,5 roku, więc dodatkowo doszły wizyty u ginekologa. W końcu w wakacje między 3 gimnazjum a 1 liceum jakoś zmądrzałam, po wizycie u innego ginekologa ktory nawet mnie nie badał tylko polecił udać się do psychologa zaczęłam po prostu więcej jeść. Zaczęłam powoli tyć i tym samym zaczęłam na nowo żyć 🙂 obecnie ide na studia i ważę 67 kg, prowadzę zdrowy tryb życia, choć nie czuje się w 100 % zdrowa, gdyby ktokolwiek powiedział mi że muszę schudnąć, na pewno mocno bym to przeżyła. Jednak gdzieś to siedzi w głowie ciągle, chipsów, pizzy ani żadnych fast foodów jak i batonów nie tknęłam do dziś. Ale sport jest dla mnie ratunkiem, bardzo mi pomógł i pomaga do dziś 😀

  8. Droga "H",
    wzruszyła mnie Twoja historia. Jako otuchę powiem Ci tak: Rób to dla zdrowia, nie dla wyglądu. nie patrz na wagę, a na centymetry. Już dziś postaw sobie zdrową granicę i nie schodź poniżej,żeby nie wiem co.

  9. Rozumiem cię… też mam taki problem.Choruje od kilku miesięcy.Zaczeło się od depresji, byłąm płaczliwa, unikałam kontaktu z ludźmi , zaczełam chodzić do psychiatry bo juz sb nie dawałam rady .biore tabletki i tak mi nie pomagają… wciagle czuję się bezużyteczna, głupia, gruba, brzydka.a wszystko zaczeło się po rozstaniu z kimś na kim strasznie mi zależało, zakochana w nim byłam bardzo a on mnei oszukiwał:/ teraz on jest ze swoją byłą dziewczyną aja przechodze przez pieło , mam obsesję na punkcie wagi, wyglądu, jedzenia, sportu… Nie czuję , że żyje wiem że to co się teraz dzieje w moim zyciu to właśnie przez niego, i to tak strasznie boli .On szczęśliwy nawet nie wie co sie ze mną złego dzieje ,a ja co dzień walcze sama ze soba.Ciężko mi nie che tak życ ale nie umiem też tego zmienić i wiem że jak tak dalej będzie to źle się to dla mnei skończy.

    • Nawet nie myśl w taki sposób dziewczyno! Pamiętaj że życie nie kończy się na jednej osobie. Na pewno masz rodzinę czy przyjaciół którzy Cię kochają i jesteś dla nich bardzo ważna. To na nich się skup. Wyprzyj myśli o tamtym złamasie.
      Ja również mam problemy z krytyczną samooceną, miewam takie myśli, że jestem bezużyteczna i w ogóle do kitu, ale trzeba te myśli odsuwać jak najdalej od siebie. Zamiast tego włączyć ulubioną muzykę i skupić się na czymś innym. Pomarzyć trochę, odetchnąć. Uśmiechnąć się do siebie w lustrze, pomyśleć: Może i na zewnątrz nie jestem idealna ale jestem dobrym człowiekiem i zasługuję żeby kochać i być kochanym. Trzeba znaleźć pozytywy w każdej sytuacji. Pamiętaj że każde doświadczenie czyni cię silniejszym. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. 🙂

      Współczuję wszystkim którzy musieli przechodzić przez to piekło. Strasznie to brzmi i sprawia, że samemu się chce trzymać od tego jak najdalej. To tak jak w szkole opowiadali o złym wpływie narkotyków czy innych używek. Ja pamiętam takie słowa na całe życie i biorę je sobie głęboko do serca. Może dlatego nie mam nałogów.

      Tak czy inaczej, życzę wam wszystkim powodzenia i myślcie pozytywnie, błagam was! To nasza psychika decyduje o naszym życiu. Powiecie sobie – będzie dobrze – to będzie! 🙂

  10. Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy "chłopak powiedział mi, żebym schudła"… Haaaaaalo!!! Gdybym usłyszała coś takiego od faceta, nie byłby już moim chłopakiem. Co za gbur. Dziewczyno, musisz mieć bardzo zaniżoną samoocenę, skoro coś takiego Cię ruszyło. Chudnie się tylko dla siebie, nie dla kogoś.
    Co Ci może pomóc? Myślę, że wyrzucenie wagi. Jeśli będziesz się racjonalnie odżywiała (nigdy nie schodź poniżej swojej PPM – poczytaj o tym) i ruszała się 3-4 razy w tygodniu, efekty przyjdą i będą dobre. Mierz się i staraj się myśleć o sobie dobrze. Zawsze pamiętaj o swoim organizmie, że musisz traktować go dobrze, odżywiać i wtedy Ci za to podziękuje.

  11. Droga H, myślę, że jest osoba, której historia może dać do myślenia. Mam na myśli Beatę Pawlikowską- bardzo silną, dzielną, mądrą kobietę, której historię przeszyły nie tylko bulimia czy anoreksja, również gwałt czy walka z seksoholizmem. Może czytając wywiady z nią zobaczysz jak można podnieść się na nogi i zerwać z przeszłością?

  12. Do tej pory lekcewarzyłam słowa mamy " pójdziemy do psychologa …" ale teraz połączyłam fakty i zauważyłam że wpadłam w anoreksje . Nie jem słodyczy id miesiąca, odstawiłam nawet chleb (a to dosc trudne bo rodzina piekarzy) jadam male porcje zwlaszcza wieczorem , caly czas sie ruszam … Dziekuje ci H za to ze pozwoliłas ja opublikować , dzieki tobie zobaczyłam że mam problem nie z waga ale z pogladem samej siebie ….

  13. Dokładnie wiem co czuje ta dziewczyna i milion dziewczyn na tym świecie. Od roku stosuje głodówki i nie mogę sobie z tym poradzić, wydaje mi się ze z dnia na dzien jestem coraz grubsza. Mam nadzieję ,ze kiedyś mi ktoś pomoże. Trzymam kciuki i podziwiam tą wspaniałą dziewczynę

  14. Kochana H!
    Ja sama zmagałam się z tym problemem. Czytając Twoją historię, wiele rzeczy się u mnie powielało. Takie "zabieranie się za siebie" powtarzało się niejednokrotnie. Przełomem było zasłabnięcie w łazience (pierwszy raz wchodząc do niej się nie zatrzasnęłam na kluczyk!!). Dopiero po ocknięciu się doszło do mnie, że jestem na skraju wykończenia. Ważyłam wtedy 38kg przy 168cm. Nie będę opisywać, jak przebiegało leczenie, co MUSIAŁAM robić i w ogóle długiego procesu leczenia-tak skutki leczę nieustannie do dziś. U mnie anoreksja była poniekąd związana z rodziną i bardzo pomogła mi przeprowadzka z domu rodzinnego na studia. Zakończył się mój 4 letni związek na odległość (była to dla mnie tragedia-ale dziś wiem,że było to rozsądne). To były główne moje powody, nad którymi nie mogłam była zapanować, więc "zaponywałam" nad nimi niejedząc i wstrętem do siebie. Może u Ciebie problem również jest głębszy? Może też nie potrafisz nad czymś zapanować? Nie zamykaj się na ludzi,wychodź, spotykaj się z nimi,poznawaj nowych. Każdy dzień zaczynaj od powiedzenia sobie coś dobrego na swój temat, choćby to była najmniejsza głupota. Jeśli nie odpowiada Ci psycholog-zmień go. Ja obecnie chodzę tylko do psychiatry, bo trafił mi się tak świetny, że i za niego robotę robi. Dobrze dobrane leki psychoaktywne- pewnie jest w nich w jakiej części efekt placebo, jednak uważam,że baaardzo dużą pomagają.Niestety taka jest prawda, że w Nas, byłych anorektyczkach, siedzi takie uśpione gdzieś w głowie g****, które będzie Ci chciało wmawiać kłamstwa. Pamiętaj,że życie masz jedno,a My je trochę zmarnowałyśmy, szkoda nie ? Ale jeszcze fajna część przed Nami :-)Odżywiaj się "zdrowo", ale bez przesady tj. nie muszą to być nasiona chia,jagody goji, produkty gluten free,czy inne "modne" a jak sobie pozwolisz na batonika, czy kajzerkę z masłem i pasztetem , to uwierz nie utyjesz, musiałabyś to powtarzać rutynowo. No i ruch w odpowiednich dawkach nie zaszkodzi. Jeśli masz problemy problemy z kolanem może basen,pilates? Jesteś silna babka-pokonałaś długą drogę,więc dasz radę i nie cofaj się! Trzymam za Ciebie mocno kciuki, jeżeli chcesz możesz do mnie pisać, powodzenia :)))

  15. Kochana H!
    Czytając Twoją historię, wiele rzeczy się u mnie powielało. Przełomem było zasłabnięcie w łazience (pierwszy raz wchodząc do niej się nie zatrzasnęłam na kluczyk!!). Dopiero po ocknięciu się doszło do mnie, że jestem na skraju wykończenia. Ważyłam wtedy 38kg przy 168cm. Nie będę opisywać, jak przebiegało leczenie, co MUSIAŁAM robić i w ogóle długiego procesu leczenia-tak skutki leczę nieustannie do dziś. U mnie anoreksja była poniekąd związana z rodziną i bardzo pomogła mi przeprowadzka z domu rodzinnego na studia. Zakończył się mój 4 letni związek na odległość (była to dla mnie tragedia-ale dziś wiem,że było to rozsądne). To były główne moje powody, nad którymi nie mogłam była zapanować, więc "zaponywałam" nad nimi niejedząc i wstrętem do siebie. Może u Ciebie problem również jest głębszy? Może też nie potrafisz nad czymś zapanować? Nie zamykaj się na ludzi,wychodź, spotykaj się z nimi,poznawaj nowych. Każdy dzień zaczynaj od powiedzenia sobie coś dobrego na swój temat, choćby to była najmniejsza głupota. Jeśli nie odpowiada Ci psycholog-zmień go. Ja obecnie chodzę tylko do psychiatry, bo trafił mi się tak świetny, że i za niego robotę robi. Dobrze dobrane leki psychoaktywne- pewnie jest w nich w jakiej części efekt placebo, jednak uważam,że baaardzo dużą pomagają.Niestety taka jest prawda, że w Nas, byłych anorektyczkach, siedzi takie uśpione gdzieś w głowie g****, które będzie Ci chciało wmawiać kłamstwa. Pamiętaj,że życie masz jedno,a My je trochę zmarnowałyśmy, szkoda nie ? Ale jeszcze fajna część przed Nami :-)Odżywiaj się "zdrowo", ale bez przesady tj. nie muszą to być nasiona chia,jagody goji, produkty gluten free,czy inne "modne" a jak sobie pozwolisz na batonika, czy kajzerkę z masłem i pasztetem , to uwierz nie utyjesz, musiałabyś to powtarzać rutynowo. No i ruch w odpowiednich dawkach nie zaszkodzi. Jeśli masz problemy problemy z kolanem może basen,pilates? A facetowi powiedz, że mógłby znaleźć mózg. Jesteś silna babka-pokonałaś długą drogę,więc dasz radę i nie cofaj się. Trzymam za Ciebie mocno kciuki i powodzenia :)))

  16. Wiem że ciężko to wytłumaczyc i przekazac na tyle aby kazda z Was bo jak czytam w komentarzach to autorka nie jest jedyna ktora ma nadal problem z akceptacja siebie – pokonała ten problem, ale ja sobie tłumaczyłam kiedys tak ze skoro jestem na tyle silna i wytrwala aby odmowic sobie jedzenia to mam tez na tyle sil aby wrocic na wlasciwy tor. Moja waga tez zeszla kiedys do 39 ale powiem Wam ze cos innego sprawilo ze pokonalam siebie – milosc moich bliskich. To jak zrozumialam ze moja mama cierpi jak widzi ze sie glodze i ze moje rodzenstwo o mnie walczy. Chlopak przyjdzie i pojdzie a rodzina jest z nami cale zycie. Teraz mam swoja rodzine i nie wyobrazam sobie zeby moja waga, tluszczyk tu i ówdzie mial jakies znaczenie jak córeczka sie do mnie przytula i woła mama..Ile bym stracila jesli kiedys w pore nie opamietałabym sie z tym szałem odchudzania..Uwierzcie kochane, zdrowie jest najwazniejsze a nie kilogram wiecej tu i tam, ja to zrozumialam nie tylko po sobie ale po tym jak moj najukochanszy brat zmarl na raka. Zobaczcie jedni dali by wszystko by byc zdrowym a Wy sobie same to zabieracie.. Pomyślcie w ten sposób moze to cos da.. wiem sama po sobie.. pozdrawiam!

  17. Jedyne co moge doradzić to olanie chłopaka który wiedząc o twojej przeszłości wyjerzdza z takim tekstem 🙂 Wiem jakie to może być toksyczne. Miałam podobnie jak ty ale wcześniej przystopowałam. I trzymam kciuki, musisz być silna skoro raz to pokonalas, nie poddaj się teraz <3

  18. Haloo przede wszystkim kopnij faceta w ….!!! Co za świnia!! Sama mam nadwagę… jestem z facetem od 4ech lat i nigdy nie usłyszałam od niego takich słów, jak sama marudzę na temat swojego wyglądu zawsze usłyszę od niego wiele komplementów pod moim adresem, a przede wszystkim że kocha mnie właśnie taką. A gdy zaczynam "brać się za siebie" i ćwiczyć, po każdym treningu słyszę że jest ze mnie dumny, gdyby ten trening był nie wiadomo jakim osiągnięciem. Facet ma motywować, wspierać a nie obniżać samoocenę i dołować. Szkoda czasu na niego, uwierz że jesteś piękna otaczaj się ludźmi którzy motywują, dodadzą Ci energii a przede wszystkim będą Cie wspierać 🙂 Dzisiaj nie trudno popaść w anoreksje, presja mediów, mody, rówieśników. Ale nie dajmy się zwariować. Dbajmy o siebie ale nie popadajmy w skrajność. Jeśli masz problemy ze stawami polecam Ci spacery, dotleniaj się. Przebywaj dużo na zewnątrz, nie zamykaj się w domu z myślami. Spotykaj się ze znajomymi, otaczaj się ludźmi. Długa drogę przeszłaś z tą chorobą, nie daj się jej ponownie! 3mam kciuki i wierzę że silna z Ciebie kobitka 🙂

  19. 3mam mocno kciuki-ja sama zastanawiam sie czy to juz nie problem ze waże 48kg. Przy wrocicie 162cm. A co dopiero ty…jezeli chcesz zachować formę,i miec ładnie wymodelowane ciało jest duzo ćwiczeń pilates,a moj kuzyn po operacji kolana moze jeździć tylko na rowerze wiec Tobie tez polecam…np.taki stacjonarny-za kazdym razem jak cos ogladam to siadam i pedaluje 😉

  20. H. – wyrzuć wagę, centymetr i pozbądź się faceta. Nie patrz na żadne wymiary, to wcale nie pomaga, a prowadzi do obsesyjnego sprawdzania ile kg/cm zrzuciłaś i dlaczego tak mało. Bądź dzielna! 🙂

  21. Dokładnie wiem co czuje ta dziewczyna i milion innych dziewczyn cierpiących na anoreksje. Każda chce być chudsza, stosuje diety ,a na końcu głodówki. Tak samo jest ze mną, na dzień dzisiejszy boję się zjeść nawet jabłko, bo widzę automatycznie ze przytyłam ( dla innych to nierealne wiem) ale to wszystko rodzi się w mojej psychice , nad którą nie potrafię zapanować. Nie mam siły już na nic, ciężko mi wstać z łóżka ,a nawet utrzymać telefon w dłoni. Nikt nie rozumie jakie to ciężkie ,nikogo to nie obchodzi,a ja cierpię. Mam straszne kompleksy , nie mogę się patrzeć w lustro , bo widzę otyłą dziewczyne która ma 183cm wzrostu i waży 56kg. Mam nadzieję ,że mi kiedyś tez ktoś pomoże i uda mi się wyjść z tego tak jak "H". Mega Cię podziwiam i gratuluję. Nie odchudzaj się , jesteś pewnie piękna taka jaka jesteś 🙂

  22. Witaj.
    Ja też zawsze byłam grubsza od innych. W dzieciństwie rodzice wysyłali mnie na obozy odchudzające. Trochę pomogło, ale tendencje do tycia ma się na zawsze. W gimnazjum ważyłam ok 64kg przy wzroście 162 cm, w liceum waga wzosła do 66 kg. Żaden chłopak na mnie nie spojrzał, mimo, że wtedy byłam śmiała. Kompleksy zakrywałam przebojowością i krzykliwością. Jednak zaczęłam wymiotować. Dopiero ostatnio zorientowałam się, że to bulimia ( zaczęłam w wieku 16 lat, obecnie mam 21 ). Wcześniej traktowałam wymiotowanie jako skuteczny sposób na pozbycie się tych omyłkowo zjedzonych kalorii. Obecnie wymiotuję nawet 5-8 razy dziennie. Czasami nawet więcej. Nikt o tym nie wie, dobrze się ukrywam. Dwa lata temu spróbowalam amfetaminy. Spodobało mi się, że w ciągu półtora tygodnia schudłam z nią z 63 kg do 53 kg. Obecnie ważę 56kg. Biorę do dziś regularnie, ciągami (4 dni brania, 2 tygodnie odpoczynku), na przemian z wymiotowaniem. Nikt nie wie ani o jednym ani o drugim, mimo, że w pracy czy na uczelni wiele razy praktykowałam obie rzeczy. Kiedy jestem trzeźwa mam trudności z nawiązywaniem kontaktów, taki lęk przed obcowaniem z ludźmi (głównie obcymi). Kiedyś tak nie miałam, to pewnie ten narkotyk poprzestawiał mi wiele rzeczy w mózgu. Gdy nie biorę – piję.
    Nie myślcie sobie, że jestem jakąś patologią. Idę teraz na trzeci rok studiów, pracuję w banku, działam charytatywnie. Ja… sama przed sobą nie przyznaję się, że mam problem. A problem, patrząc obiektywnie, jest kolosalny. Zapisałam się kiedyś do centrum leczenia uzależnień, ale to jeszcze bardziej wzniecało we mnie ochotę do wzięcia. Na przyszły poniedziałek jestem juz zapisana do psychiatry. Zapisałam się, bo stwierdziłam, że nie mogę stać w miejscu. Jestem dorosła, mam ambicje, wszystko idzie w dobrym kierunku. Oprócz mojej psychiki i, już teraz pewnie również, mojego zdrowia…
    Wiem, że żadna z Was mi nie pomoże, jednak musiałam w końcu to z siebie wyrzucić…
    Pozdrawiam i całuję dziewczyny 🙂

  23. Pamiętaj, że dla osób które naprawdę Cię kochają nie musisz się zmieniać, poza tym zdrowie najważniejsze!!! możesz mieć -20 kg i być nieszczęśliwa, realizuj swoje plany dla sukcesów zawodowych, po tym jak poznałam męża moje problemy zniknęły mimo tego, że miał 10 kg więcej 😉 najważniejsze mieć osobę, która Ciebie kocha takim jakim jesteś akceptuje i wspiera w trudnych momentach.
    Tez zawsze miałam problemu z wagą-odżywianiem. Jednak ZŁOTYM ŚRODKIEM JEST ZDROWY TRYB ŻYCIA 🙂 (sport oraz odpowiednią dieta ), P.S. nie rób nic na własną rękę, warto mieć dobrego trenera 😉 i odpowiedniego dietetyka 🙂 a co do twojego chłopaka hmm, on też pewnie nie jest idealny jak każdy …

  24. W piątek mój chłopak zniknął po dość długim związku. Od piątku nie jem prawie nic. W poniedziałek zachciał przerwy w związku, ale wiem, że to będzie koniec. Od piątku schudłam 5-6kg i podoba mi się to. Ze stresu w ogóle nie czuję głodu, zaczęłam ćwiczyć do tego, żeby nie tylko pozbyć się tłuszczu, ale i w miarę dobrze wyglądać. Ważę się codziennie, staram się wszystko mieć pod kontrolą i nawet jeśli nie chcę jeść to jem z rozsądku. Boję się tego, co będzie po weekendzie. Prawdopodobnie wtedy nawet z rozsądku nie będę jeść, bo będzie mi to obojętne. Podoba mi się to jak chudnę, chociaż mam świadomość, że tak nie powinno być. (mając 164 obecnie ważę 45kg)

  25. Również dodam coś od siebie do Pani H. Przeszłam dokładnie to samo. Jako dziecko brałam leki sterydowe + nie zalowalam sobie jedzenia. Moja lekarka ciotki rówieśnicy zawsze przypominali mi że powinnam schudnąć w dosc niezbyt elokwentnym tonie. Kiedy stałam się nastolatka moja choroba z powodu której brałam sterydy przeszła w stan utajenia. Nieco zeszczuplalam czułam się super w swoim ciele i postanowiłam “utrzymać wage” moje posiłki stawały się coraz ubzosze – niestety codziennie regularnie od dużej miski jogurtu czy mleka z płatkami az do łyżki. Przestałam chodzić do szkoły by móc jeść swoje mikroakopijne ilości jedzenia co trzy godziny i ćwiczyć. Bałam się nawet pić wodę. O niczym innym nie myślałam. Niestety pewnego dnia moja matka nie wytrzymała i zaczęła mnie pilnować. Również był płacz gdy musiałam zjeść naleśnika i popic go ola boga sokiem z cukrem. Czułam jak pecznieja mi uda wyobrażałam sobie jak tyje i czy dobrze będę wyglądać jako gruba świnka. Zaczęłam chodzić do psychiatry i wpadłam na genialny plan oszustwa. Przed każdym co miesiecznym wazeniem wypijalam 1l jogurtu pitnego i 2 litry wody a kieszenie wypychalam metalowymi przedmiotami. Bol pecherza był niesamowity… aczkolwiek naocznie było widać że dalej chudne i finalnie wazylam 29kg. Moje magiczne uzdrowienie nastąpiło kiedy pewnego dnia obudziłam się i straciłam wzrok z wycienczenia na prawie godzinę. Wtedy modlilam się zeby dojść do kuchni i zjeść wszystko co możliwe żeby żyć!! przy okazji gdyby nie to zamknęli by mnie na oddziale psychiatrycznym… u mnie przyczyną były sprawy rodzinne które skrzywily mi psychikę. Kiedy wyzdrowialam i wyszłam do ludzi pojawiły się inne uzależnienia.. także Kobieto opamietaj się póki możesz ! Zapobiegaj temu jeśli czujesz, że to znowu się dzieje i znajdź dobrego psychoterapeute czym prędzej! Poczytaj historie moja swoja i innych dziewczyn tutaj komentujacych i zastanow sie czy przez nietaktownego faceta chcesz znowu przez to przechodzic. Jesli to ten sam facet i wie o wszystkim to brak mi slow! Nawet jeśli to inny facet to też dla mnie niepojęte. Poniewaz masz BMI dalekie od nadwagi. W tej chwili waze 58 przy 160 i jestem bardzo szczupla mieszcze sie nawet w rozmiary XS jak dobrze pojdzie. Z reszta wiadomo ze nie o wage ani centymetry tu chodzi! Jestes zdrowa fizycznie a to najwazniejsze. Przepraszam że bez interpunkcji itd ale pisze z telefonu.

  26. Dokładnie zgadzam się z przedmówczyniami! NIGDY mój facet mi nie powiedział zebym schudła czy cokolwiek… Mam jakieś tam kształty, czasami w gorszych momentach, kiedy patrzę na zdjęcia jakiś chudych lasek pytam się go czy może, nie wiem, nie fajnie by było jakbym schudła czy coś, ale on zawsze mi mówi, że absolutnie nie i mam super fantastyczne miękkie ciałko i on nie chce żadnego napakowanego chudzielca. Nawet nie wiesz jakie to wspaniałe móc być sobą i czuć się tak akceptowaną i kochaną <3

  27. Współczuje wszystkim osobom, które w taki a nie inny sposób są szykanowane przez społeczeństwo , rówieśników tylko dlatego ,ze nie wpasowuje sie obecne “kanon piękna ” ,choć czy wychudzone ciało jest piękne? Ja powiem Wam tak od x lat bylam szczupla , i nie zapomne jak moj byly kiedys powiedzial mi ,ze powinnas zaczac cwiczyc ,bo bedziesz gruba patrzylam w lustro i myslalam matko serio? Gdzie ten tluszcz gdzie ta waga? No ,ale jak juz wspomnialam to byl moj byly 🙂 nie pociagalam go jako kobieta i ciagle wytykal mi wady ,dzis jestem z facetem ,ktory mowi ,ze kocha mnie taka jaka jestem itd. To najwspanialsza rzecz kiedy osoby nam bliskie akceptuja i kochaja nas takimi jakimi jestesmy,nie chca zebysmy sie zmieniali dla nich, a jesli my sami cos wsobie chcemy zmienic to tylko nas dopinguja i wspieraja.
    Takze kobitki trzymam za Was wszystkie kciuki co do jednej w wiary w siebie i nie dajcie sie tym wszystkim zalosnym glupim tekstom, bo Ci ktorzy nam dokuczaja sami maja kompleksy niejednokrotnie wieksze od nas, ale obrazajac nas choc na chwile czuja sie lepsi.
    Pozdrawiam,
    Malutka

  28. Jeżeli masz anoreksję lub bulimię to tak naprawdę nigdy z tego nie wyjdziesz. To jest jak alkoholizm. Jeden kilogram to to samo co jedna szklanka piwa dla alkoholika. Doskonale to znam z własnego przykładu. Cały czas potrzebna jest pomoc i dobre słowo.

  29. Mysle że anoreksja siedzi w głowie już chyba na zawsze. 10 lat temu sama ja mialam, historia taka jak Twoja, ćwiczenia i wiele tygodni potrafiłam praktycznie nic nie jeść. Potem rodzina mnie zmusiła, później kolejny epizod, znowu schudłam. Minęło 10 lat, jestem szczesliwa matką i żoną. Ale jestem gruba. Przez moje epizody, nabawiłam sie potężnych problemów hormonalnych, które jak tylko mogą utrudniają mi schudniecie obecnie. I wiecie co? Przez tyle lat, ten cichy głosik gdzieś w głowie który mówi ze jak przestane jeść to przecież schudnę, mówi coraz głośniej. W końcu ulegnę. Bylam na idealnej dla mnie diecie ułożonej przez dietetyka, schudłam 10 kg. ale żyje obecnie na tak wysokich obrotach, ze nie mam czasu nawet by jeść więcej niż 2 razy dziennie. Wiem, że pewnego dnia przyjdzie ten dzień gdy wrócę do kolejnego epizodu.

  30. Cześć H,
    Jako dziecko również miałam pod górkę, w sumie to co przeszłam w dzieciństwie ma swoje konsekwencje po dziś dzień, ale (jak to mówią moi znajomi i rodzina) za dużo myśląc, wymyśliłam 🙂 Podobnie jak Ty liczyłam kalorie, patrzyłam na każdy posiłek z wyrzutami sumienia i miałam bardzo niską samoocenę. Jednak z biegiem lat zastanowiłam się chwilę i doszłam do wniosku, że chcę czuć się dobrze sama ze sobą i w sumie lubię siebie, więc co mi przeszkadza żeby być szczęśliwą? Przestałam przejmować się opinią innych ludzi, którzy zawsze mają pomysł na Ciebie i wiedzą lepiej jak powinnaś ułożyć sobie życie a patrząc na ich sytuację często odbiegała od ideału. Zaczęłam więcej uwagi zwracać na to czego ja chcę i czy to co chcą ode mnie inni jest choć trochę po drodze z moimi uczuciami. Moim zdaniem to był powód tej wiecznej kontroli swojego wyglądu.
    Więc droga H, pamiętaj, że to nie życie kontroluje Ciebie tylko Ty układasz je sobie jak chcesz. Nikt go za Ciebie nie przeżyje i Ci którzy mówią Ci jak masz postępować nie będą korzystali z plusów i minusów tych decyzji. Więc żyj po swojemu, ciesz się sobą i swoim wyglądem, jesteś niepowtarzalna jak każdy z nas i to jest piękne 🙂 Odważyłaś się podzielić z nami swoją niełatwą historią, co świadczy o tym, że masz o wiele więcej siły niż sama myślisz 🙂 Stąd wiem też, że masz wystarczająco dużo samozaparcia, żeby przeszłość zostawić za sobą i patrzeć na kolejne dni z uśmiechem i przeżyć je jak sama właśnie chcesz 🙂 Brawo H, pozdrawiam Cię gorąco!!

  31. Wiem, jak to jest ciężko dawać radę po anoreksji. Sama przez to przechodziłam i mimo, że teraz jestem już zdrowa, po terapii i leczeniu, to czasami wciąż pojawiają się dawne myśli, najprostsze rozwiązania. Teraz jednak wiem, że te myśli nie są moje, tylko choroby. W takich trudnych momentach staram się myśleć o tym, jak wiele dało mi wyzdrowienie. Teraz potrafię być w relacji, uwierzyć, że ludziom na mnie zależy, dać innym ciepło i je przyjąć. Gdy byłam chora były tylko myśli o jedzeniu, o jego unikaniu i o wadze. Myślę, że bardzo ważne jest także uwierzyć, że każda historia chorej kobiety ma znaczenie. Przeszłyśmy przez tak wiele i o tym trzeba mówić żeby zachorowań było mniej.

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here


Fatal error: Uncaught ErrorException: md5_file(/home/klient.dhosting.pl/womenstore/tipsforwomen.pl/public_html/wp-content/litespeed/css/441ff84e802f8b95f8dfc81d84f4dfc5.css.tmp): failed to open stream: No such file or directory in /home/klient.dhosting.pl/womenstore/tipsforwomen.pl/public_html/wp-content/plugins/litespeed-cache/src/optimizer.cls.php:130 Stack trace: #0 [internal function]: litespeed_exception_handler(2, 'md5_file(/home/...', '/home/klient.dh...', 130, Array) #1 /home/klient.dhosting.pl/womenstore/tipsforwomen.pl/public_html/wp-content/plugins/litespeed-cache/src/optimizer.cls.php(130): md5_file('/home/klient.dh...') #2 /home/klient.dhosting.pl/womenstore/tipsforwomen.pl/public_html/wp-content/plugins/litespeed-cache/src/optimize.cls.php(837): LiteSpeed\Optimizer->serve('https://tipsfor...', 'css', true, Array) #3 /home/klient.dhosting.pl/womenstore/tipsforwomen.pl/public_html/wp-content/plugins/litespeed-cache/src/optimize.cls.php(330): LiteSpeed\Optimize->_build_hash_url(Array) #4 /home/klient.dhosting.p in /home/klient.dhosting.pl/womenstore/tipsforwomen.pl/public_html/wp-content/plugins/litespeed-cache/src/optimizer.cls.php on line 130