Niedawno pisałam dla Was o walce z pokusami i oczywiście tamten wpis jest w dalszym ciągu aktualny. Chociaż z natury jestem optymistką, zdarzają mi się przebłyski realizmu. Czasami. Dziś mi się na przykład zdarzyło. Mam świadomość tego, że nawet tym najbardziej wytrwałym zdarzają się kryzysy. Czasami jest to tylko jeden dzień całkowicie odbiegający od codziennej rutyny, w innych wypadkach ten „dziwny” okres trwa naprawdę długo. Trzeba pogodzić się z tym, że kryzysy po prostu są i rzecz jasna coś z tym zrobić. Dzisiaj przybywam do Was, by to coś zamienić w konkrety.
Etap I: Od czego zacząć?
Ja wiem, teraz będzie szok. Gotowi? Zaczynamy od początku! Wszystkie kochamy sprawdzone patenty i gotowe recepty na sukces. Dzisiaj spróbuję dla Was coś takiego stworzyć. Będzie konkretnie, dosłownie i raczej będzie bolało.
Najpierw przygotuj kilka niezbędnych rzeczy:
- Czyste kartki ( nie, ulotka z biedry się nie nadaje)
- Dowolne urządzenie do pisania. Skoro masz już te kartki to polecam długopis
- Chęć do działania. Dla mnie to nadal podstawowa zasada. Bez tego nigdy nie ruszysz dalej.
- Godzina w spokoju i samotności. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych z Was to graniczy z cudem, ale ostrzegałam, że może zaboleć.
Okej, skoro już jesteś pewna, że chcesz coś zmienić, zainwestowałaś w długopis, a dzieci sprawdzają, czy nie ma ich na dworze możesz przejść dalej.
Dlaczego ja?
Na powyższej liście nie ma kamery ani sztucznych problemów, więc spokojnie, nie będę Cie namawiać do kręcenia paradokumentu. Ale pytanie jest w porządku. Musisz ustalić sama ze sobą skąd wziął się Twój kryzys i z czym tak naprawdę masz problem. Czasami słabszy okres bierze się ze zwykłego przemęczenia, innym razem jest spowodowany znudzeniem. Zdarza się również, że przyczyny są o wiele poważniejsze. Pamiętaj, to najważniejszy etap! W większości przypadków ustalenie przyczyny jest jednocześnie odpowiedzią na to, jak kryzys pokonać. Tylko jak przyczynę ustalić? Nie rozpaczaj, tylko notuj. Przygotowałam dla Ciebie sprawdzone rozwiązania. Jak zwykle, masz kilka możliwości.
Stwórz mapę myśli
To nie jest tylko sposób na tworzenie notatek, którym polonistka w ogólniaku zawracała Ci tyłek. Dzięki mapie możesz zobaczyć co tak naprawdę chodzi Ci po głowie. Weź kartkę, na środku umieść hasło „KRYZYS” a dookoła niego zapisuj wszystko o czym teraz pomyślisz. Nawet najgłupsze hasła. Nie, teraz nie przeprowadzaj żadnej selekcji. Nawet jeżeli na Twojej kartce obok słowa czekolada widnieje krowa to tak właśnie ma być! To nic, ze nawet najstarsi Indianie nie widzą sensu w Twoich zapiskach. Ani oni, ani górale ani nawet wyznawcy potwora ze spaghetti nie muszą. Gwarantuję, że Ty zobaczysz. A to jest najważniejsze. Z Twojej mapy bardzo szybko wyłonią się wszelkie problemy, z którymi być może do tej pory nieświadomie musiałaś się zmagać.
Oczywiście mapę możesz zamienić na inne formy zapisek. To może być lista, możesz zrobić plakat a nawet fiszki. Wybór należy do Ciebie i wszelkie moje pomysły możesz dostosować do własnych potrzeb. Zasugerowałam mapę myśli, bo dla mnie była najbardziej obrazowa. Dla Ciebie inna metoda może okazać się skuteczniejsza.
Porozmawiaj
Kiedy masz problem, wszyscy terapeuci polecają rozmowę. Ja terapeutą nie jestem, ale uważam pomysł za dość fantastyczny. Mało tego, warto by porozmawiać z kimś na poziomie. Kimś, kto doskonale Cię rozumie. Tak robaczki, dobrze kombinujecie, porozmawiaj sama ze sobą! Grupę zmieszanych tą poradą informuję, że jestem całkowicie zdrowa na umyśle i jest to potwierdzone naukowo. Po prostu jestem jedynaczką. I przybijam wirtualną piątkę z innymi jedynakami, bo wiem, że też to czasem robicie! 😉 Warto spróbować. Wytłumaczyć samej sobie, że coś poszło nie tak, ale na pewno można to naprawić. Zapytać samą siebie o odpowiedzi na pytania, które wydają się trudne. Wystarczy uwierzyć, ze gotowe rozwiązania są już gdzieś ukryte w waszej głowie, wystarczy poszukać. Żyj w zgodzie sama ze sobą.
Etap II: Działaj
Czas najwyższy przejść od teorii do praktyki! Jeżeli już ustaliłaś, skąd wziął się kryzys w Twoim fit życiu, zrób wszystko, żeby go pokonać. Załóżmy, że kryzys odbił się na Twojej diecie i treningach. Co możesz na to poradzić? Oto lista rzeczy, które pomogą w obu przypadkach.
Problem z dietą
- Pamiętaj o pierwszym etapie, niech to będzie Twój punkt odniesienia. Przykład: Z mapy myśli wynika, że Twoim problemem jest stres. Na stres reagujesz obżarstwem i cały zdrowy plan wsiada w pociąg bez biletu powrotnego. Dzięki temu już wiesz, że kluczową kwestią będzie opanowanie nadmiernego stresu. Wniosek z tego jest oczywisty, najpierw zwalczaj przyczyny.
- Zadbaj o swój plan żywieniowy. Będzie Ci o wiele łatwiej zapanować nad dietą mając szczegółowy plan. Przemyśl pory posiłków, zadbaj o to, by mieć pod ręką wszystkie niezbędne produkty. Z gotowym opracowaniem będzie Ci łatwiej trzymać się wyznaczonych celów.
- No właśnie, cel. Pamiętasz jeszcze, dlaczego zaczęłaś się lepiej odżywiać? Chodziło o samopoczucie, poprawę zdrowia a może o kilka nadprogramowych kilogramów? Spróbuj sobie przypomnieć o co chodziło. I czy warto z tego rezygnować ze względu na chwilowe niepowodzenia.
- W sytuacji skrajnej, przemieszczającej się w kierunku tragicznej musisz postawić na małe kroki. Jeżeli problemem jest miłość bezwarunkowa do słodyczy, ustal JEDNĄ porę kiedy będziesz je jadła. Kiedy przywykniesz zacznij jeść je o jednej porze co dwa dni itd. Aż w końcu będziesz w stanie zrezygnować. Tak samo postępuj z fast foodami czy czymkolwiek innym. Jedyne czego nie wolno Ci robić w takiej sytuacji to poddawać się.
- Pamiętacie jak mówiłam, ze będzie bolało? To właśnie ten moment. Wybaczcie mi, jeżeli będę nieuprzejma, ale w życiu stawiam na szczerość. Otóż najlepsze co mogę Ci doradzić to ogarnąć się na jeden dzień i po prostu przetrwać! Jeżeli wytrzymasz ten jeden dzień, po prostu jakoś to przebolejesz, następnego będzie Ci łatwiej. Bo przecież szkoda, żeby dzień męki poszedł na marne, prawda? Zanim się obejrzysz, wszystko wróci do normy.
Problemy z treningami
- Zainwestuj w karnet. Jasne, wprawisz się w poczucie obowiązku, ale przecież to dobrze! Szkoda byłoby wydawać pieniądze na marne. Uwierzcie mi, to doskonała motywacja, sprawdzałam. Sama chodząc na jumping fitness muszę wcześniej rezerwować miejsce, a jeżeli nie przyjdę cierpi na tym długość mojego karnetu. Motywacja jak ta lala!
- Wprowadź zmiany! Nie ma lepszego sposobu na kryzys niż nowa fascynacja. Wypróbuj nowej dyscypliny, zmień swoją biegową trasę albo po prostu spróbuj trenować o innej porze. Zmiany w planie treningowym są potrzebne zarówno dla Twojego umysłu jak i ciała.
- Powspominaj! Pamiętasz jak szalałaś z radości po raz pierwszy odkrywając prawdziwą przyjemność ze sportu? Wróć do tego! Obejrzyj zdjęcia swojej sylwetki, kiedy byłaś w najlepszej formie. Przypomnij sobie jak bardzo cieszyłaś się widząc postępy w Twojej kondycji. Było cudownie, prawda? No to biegnij na trening, znowu tak będzie!
- Ekhem! Czy pamiętasz o pierwszym etapie? No ja myślę, że już wiesz co z tym zrobić. Poszukaj przyczyn!
- Znajdź kogoś, kto w Ciebie wierzy. Czasami (chociaż to źle) nawet bardziej niż Ty sama. Może Twój partner zepchnie Cię z kanapy i wsadzi w buty treningowe? Albo najlepsza przyjaciółka wyłączy Ci internet i odetnie od seriali? Zaufaj bliskim, oni doskonale wiedzą na ile Cię stać, nawet jeżeli Ty sama przez chwilę zwątpiłaś.
Etap II: Stabilizacja
Jeżeli zastosowałaś się do wszystkiego powyżej, możesz już tylko wyczekiwać efektów. Oczywiście nie biernie, nie ma tak dobrze! Warto zrobić coś, co pozwoli Ci utrzymać osiągnięte efekty. Wiem, że znacie miliony sposobów na motywację, dlatego nie będę ich po raz kolejny wspominać. Zaproponuję Ci za to coś, o czym najprawdopodobniej do tej pory nie pomyślałaś.
Bądź jak Paulo Coelho
Ten pomysł przyszedł mi do głowy, gdy brałam udział w zajęciach, podczas których pisaliśmy listy do samych siebie. Taki list w przyszłość. Na pewno znacie taką koncepcje. Dlaczego więc nie robić tego częściej?
Gdy wieczorem po raz enty pomyślisz o tym, że od jutra to …( wstaw dowolną obietnicę) zapisz na kartce to, co postanowiłaś. Sama stwórz sobie cytat. Nie musisz oglądać motywujących obrazków. Bądź swoją inspiracją. Poza tym, taki cytat będzie stanowił zobowiązanie. A chyba trudno okłamywać samą siebie. Zapisuj nie tylko postanowienia. Każdego wieczoru napisz do samej siebie kilka motywujących słów. Coś, na co będziesz mogła spojrzeć, gdy następnego dnia napotkasz przeszkodę.
I właśnie po to były te kartki na początku. Jesteś przygotowana, by zabrać się do pracy od razu. Dostałyście wędkę, nawet wiecie jak jej użyć. Nie pozostało nic innego jak biec nad jezioro!
Pozdrawiam i życzę powodzenia,
Martyna
Swietny post. Zakochałam się. Miałam ostatnio taki kryzys i jadłam czekolade kilogramami (doslownie) i caly moj dotychczasowy postęp zniknął. Ide z kartka do pokoju! 🙂
Bardzo ciekawy i wciągający post!
Mimo, że wciąż tylko planuję zacząć robienie czegoś ze sobą, to gdy mi się uda i zdarzy się kryzys – na pewno skorzystam z twoich porad. 🙂
Ten wpis mnie zmotywował! Czekam na więcej Martyna!
Ja przez długi czas nie mogłem sobie poradzić z wagą i wszystko się zmieniło, gdy zacząłem planować krok po kroku. Najważniejsze tipy ode mnie:
-noście ze sobą przez cały dzień kartkę na której macie rozpisane wszystkie detale co robicie a czego nie robicie
-zastąpcie negatywne nawyki (jeśli będziecie się starali po prostu nie podjadać na wieczór to może być to trudne, lepiej jest w tym czasie kiedy podjadaliście wyjść na spacer, wtedy nie będziecie myśleli o podjadaniu )